Re: Albania 2018 - wyjazd z dziećmi (przełom czerwca - lipca
: 27 lut 2018, 12:42
Zaczynaliśmy dalej podrózowac z dziećmi kiedy kończyły 3 lata. "Dalej" rozumiem co najmniej 10 godzin w dowolnym środku transportu.
Bardzo się przydają wszelkie rozrywki intelektualne, o czym pisał Rolkos - klocki, puzle, gry planszowe itp. Bardzo przydają się bajki na tabletach/innych odtwarzaczach, ale te niestety generują też brak zainteresowania tym co za oknem. Co dla mnie akurat jest problemem, bo kiedy pytam: "a pamiętasz, jak jechalismy tam i tam" wolałbym, żeby młody reagował pozytywem, a nie rozdziawioną buzią. Dlatego z tabletami jest zasada, że sa w użyciu, albo kiedy jest długo i naprawdę nudno (któraś tam godzina jazdy przez środek niczego), albo raz dziennie o wybranej, umówionej porze.
Bardzo się przydają wszelkie kilkudziesięciominutowe postoje w okolicach placów zabaw, niedużych skałek, stosów kamieni itp. Można przy okazji zrobic szybki posiłek regeneracyjny, a dzieci trochę rozładują baterie. Bardzo się przydają postoje nad woda w której można brodzić. Moze być zimna jak górski potok, albo ciepła jak Bałtyk przy plaży na Saremie, obojetne. Ważne, żeby mama nie była przewrażliwiona na punkcie przeziębień i utopień w łyżce wody. 2-3 godzinny postój w takim miejscu raz na 3 dni działa niezwykle kojąco na temperamenty. Warto tez dzieciom pokazać zabawy z naszego dzieciństwa, które potem wykorzystują w samochodzie.
Generalnie, jeśli pozwolić dzieciom być trochę znudzonym i umieć przetrwać te pierwsze dni buntu "nuuudzi mi się, ja chcę do domu!" i nie mówic za często "zostaw ten patyk bo wykłujesz sobie oko", zaczynają się same sobą zajmować. A jak jest większa zgraja w podobnym wieku, to już w ogóle. Wtedy przerabiają okoliczny świat i to co mają pod ręką w pełen kreatywności plac zabaw, i przestaja mieć problem z kilkugodzinnym przemieszczaniem się. A my przestajemy mieć problem z nimi.
Tutaj, wykonany ręką mojej małżonki fot z kilkutysięcznokilometrowej podróży samochodem. Był to dzień bodaj 4-y. Własnie wynaleziono nowy sposób łowienia ryb To był w życiu młodszego przełom w problemach typu "nudzi mi się w podróży".
Bardzo się przydają wszelkie rozrywki intelektualne, o czym pisał Rolkos - klocki, puzle, gry planszowe itp. Bardzo przydają się bajki na tabletach/innych odtwarzaczach, ale te niestety generują też brak zainteresowania tym co za oknem. Co dla mnie akurat jest problemem, bo kiedy pytam: "a pamiętasz, jak jechalismy tam i tam" wolałbym, żeby młody reagował pozytywem, a nie rozdziawioną buzią. Dlatego z tabletami jest zasada, że sa w użyciu, albo kiedy jest długo i naprawdę nudno (któraś tam godzina jazdy przez środek niczego), albo raz dziennie o wybranej, umówionej porze.
Bardzo się przydają wszelkie kilkudziesięciominutowe postoje w okolicach placów zabaw, niedużych skałek, stosów kamieni itp. Można przy okazji zrobic szybki posiłek regeneracyjny, a dzieci trochę rozładują baterie. Bardzo się przydają postoje nad woda w której można brodzić. Moze być zimna jak górski potok, albo ciepła jak Bałtyk przy plaży na Saremie, obojetne. Ważne, żeby mama nie była przewrażliwiona na punkcie przeziębień i utopień w łyżce wody. 2-3 godzinny postój w takim miejscu raz na 3 dni działa niezwykle kojąco na temperamenty. Warto tez dzieciom pokazać zabawy z naszego dzieciństwa, które potem wykorzystują w samochodzie.
Generalnie, jeśli pozwolić dzieciom być trochę znudzonym i umieć przetrwać te pierwsze dni buntu "nuuudzi mi się, ja chcę do domu!" i nie mówic za często "zostaw ten patyk bo wykłujesz sobie oko", zaczynają się same sobą zajmować. A jak jest większa zgraja w podobnym wieku, to już w ogóle. Wtedy przerabiają okoliczny świat i to co mają pod ręką w pełen kreatywności plac zabaw, i przestaja mieć problem z kilkugodzinnym przemieszczaniem się. A my przestajemy mieć problem z nimi.
Tutaj, wykonany ręką mojej małżonki fot z kilkutysięcznokilometrowej podróży samochodem. Był to dzień bodaj 4-y. Własnie wynaleziono nowy sposób łowienia ryb To był w życiu młodszego przełom w problemach typu "nudzi mi się w podróży".