Re: Wymiana lamp halogenowych na led
: 25 mar 2023, 20:08
Tak ogólnie, w temacie Świateł.
Przepisy, które (u nas, ale nie tylko) obowiązywały przez kilka dekad - nie wzięły się znikąd. Ale niefortunnie zostały zapisane w postaci ... mocy źródła światła. 55W dla pojedynczej lampy mijania.
W czasach kiedy to ustalano - dawało to około 1200 lm ze źródła halogenowego. I ustalono tą wartość nie na zasadzie "widzimisię" - ustalono m.in. na podstawie tempa adaptacji wzroku (zmiana jasno/ciemno w odniesieniu do tych 1200Lm). Wyjątkiem od tej reguły były lampy aut ciężarowych - które dopuszczały 75W.
Przekleństwem tego rozwiązania okazało się zapisanie max parametrów jako moc źródła. 55W. (zamiast strumienia światła).
Bo pojawiły się ksenony (jako pierwsze) - które spełniając warunek mocy dawały trzykrotnie większą intensywność światła. A w rozumieniu przepisów - nadal były legalne. Realnie, moc ksenonów ograniczono do 35W - a i tak dawało to około 3200 Lm z pojedynczego źródła. Wtedy (początek tego wieku) zdawano sobie sprawę, że to jest nadal za dużo - ale "lobbowanie" zdołało temat przepchnąć - pod warunkiem samopoziomowania. Już wtedy było wiadomo, że lampy przechodzą testy intensywności tylko dlatego, że standardowe pomiary nie były nastawione na pomiar światła odbitego - a jedynie bezpośredniego (a tak dokładniej - intensywności PONAD linia odcięcia - reflektory samochodowe emitują część światła ponad odcięciem - dzięki temu widzimy światła mijania w dzień. W nocy pozwala to na odczytanie np. znaków drogowych).
Ale jak pojawiły sie ledy - to się zaczęła wolna amerykanka. Nie ma już "mocy źródła" - rozumianej jako pojedynczego elementu emitującego światło - bo lampy ledowe nie muszą mieć pojedynczego emitera. Więcej - lampa może zmieniać moc/ilość elementów świecących - dynamicznie w czasie jazdy. To nie jest głupia droga - wręcz odwrotnie. Niemniej, gdy nie ma nad tym realnej kontroli (w sensie realnej standaryzacji parametrów) - to rozwija sie to ... niekoniecznie fajnie.
Przepisy, które (u nas, ale nie tylko) obowiązywały przez kilka dekad - nie wzięły się znikąd. Ale niefortunnie zostały zapisane w postaci ... mocy źródła światła. 55W dla pojedynczej lampy mijania.
W czasach kiedy to ustalano - dawało to około 1200 lm ze źródła halogenowego. I ustalono tą wartość nie na zasadzie "widzimisię" - ustalono m.in. na podstawie tempa adaptacji wzroku (zmiana jasno/ciemno w odniesieniu do tych 1200Lm). Wyjątkiem od tej reguły były lampy aut ciężarowych - które dopuszczały 75W.
Przekleństwem tego rozwiązania okazało się zapisanie max parametrów jako moc źródła. 55W. (zamiast strumienia światła).
Bo pojawiły się ksenony (jako pierwsze) - które spełniając warunek mocy dawały trzykrotnie większą intensywność światła. A w rozumieniu przepisów - nadal były legalne. Realnie, moc ksenonów ograniczono do 35W - a i tak dawało to około 3200 Lm z pojedynczego źródła. Wtedy (początek tego wieku) zdawano sobie sprawę, że to jest nadal za dużo - ale "lobbowanie" zdołało temat przepchnąć - pod warunkiem samopoziomowania. Już wtedy było wiadomo, że lampy przechodzą testy intensywności tylko dlatego, że standardowe pomiary nie były nastawione na pomiar światła odbitego - a jedynie bezpośredniego (a tak dokładniej - intensywności PONAD linia odcięcia - reflektory samochodowe emitują część światła ponad odcięciem - dzięki temu widzimy światła mijania w dzień. W nocy pozwala to na odczytanie np. znaków drogowych).
Ale jak pojawiły sie ledy - to się zaczęła wolna amerykanka. Nie ma już "mocy źródła" - rozumianej jako pojedynczego elementu emitującego światło - bo lampy ledowe nie muszą mieć pojedynczego emitera. Więcej - lampa może zmieniać moc/ilość elementów świecących - dynamicznie w czasie jazdy. To nie jest głupia droga - wręcz odwrotnie. Niemniej, gdy nie ma nad tym realnej kontroli (w sensie realnej standaryzacji parametrów) - to rozwija sie to ... niekoniecznie fajnie.