Prawda. Przepraszam, mój błąd.
Faktycznie, ja optymistycznie założyłem że j150 z realnym przebiegiem około 100 tys km, serwisowana, spokojnie pojeździ bez inwestycji.
Jednak sam wiek auta, sprawi, że trzeba będzie się zająć rzeczami, które w nowym aucie są bezobsługowe - wymiana akumulatora, opon, duży przegląd silnika, hamulce, świece, wtryski, oleje w mostach i skrzyniach, tłumiki, zawieszenie, sprzęgło, odświeżenie lakieru i wnętrza...
10 lat to kawał czasu, nawet dla domu a co dopiero dla auta. Na pewno nie będą to jakieś ogromne awarie, ale w tym wieku, każde auto wymaga nakładów. Jeśli mamy szczęście to niewielkich, ale jeśli mamy pecha...
W tej sprawie niech lepiej wypowiedzą się jednak właściciele 15 letnich aut... Ja mam tylko dużo młodsze albo dużo starsze Toyoty.
Co do nowych aut, to z ręką na sercu, stwierdzam, że auta tej marki do 3 lat od nowości, nie wymagają żadnych nakładów. Bez względu na sposób użytkowania.
Ja osobiście chciałbym tylko w tym wątku pomóc koledze przeliczyć inne koszty, na których dość dobrze się znam, a które wiele osób pomija, bo nie zastanawia się lub nie wie o nich, a które przemawiają, moim zdaniem, za nowymi autami.
Niestety nie ma jeszcze u nas żadnych premii, dopłat ekologicznych czy zniżek na ubezpieczenie za nowe auto, więc nie ma prostych argumentów. Naszym sąsiadom z Zachodniej Europy bardziej niż nam opłaca się wymieniać auta na nowe, bo dla nich różnice są jeszcze większe, dzięki tym "premiom" od Państwa za nowe i "karom" za stare.
Jest jednak i w Polsce kilka plusów zakupu auta nowego, poza oczywistym plusem, że nowe jest nowe:
1) Na nowe jest dużo więcej możliwości finansowania.
Toyota ma m.in.dla firm i osób prywatnych ofertę "Smart", rodzaj wynajmu, w którym spłaca się tylko różnicę spadku wartości, czyli za 2 tys miesięcznie można jeździć nową TOYOTĄ Land Cruiser 150. To opcja na 3-4 lata gdy auto najwięcej traci na wartości niestety, więc wychodzi taka kwota. Jeśli wolimy leasing to też bez problemu i od ręki w Toyota Leasing, albo kredyt w Toyota Banku. Zależy im na sprzedaży nowych aut i dają oferty tańsze niż banki, które żyją z finansowania a nie sprzedaży aut.
2) znacznie tańsze jest finansowanie auta nowego niż 10 letniego. Najtańsze w fabrycznym finansowaniu, ale też tańsze w komercyjnych instytucjach jest finansowanie nowego auta. Może to dość dziwnie zabrzmi, ale czasem banki stwierdzają, że ktoś nie ma zdolności na zakup 10 letniego auta za 100 ale ma zdolność na zakup nowego za 200. Niby to dziwne, ale inaczej się liczy przedmiot zabezpieczenia którym jest nowe auto niż 10 letnie.
Dealerzy oferują kredyt na nowe auto od 0% albo leasing 105 do 107%. Tymczasem dla aut 10 letnich leasing może w ogóle nie być możliwy a jeśli znajdzie się jakaś firma finansująca starsze auta to będzie to kosztowało minimum 7% do 19% rocznie.
Wliczając wszystkie opłaty.
Warto przeliczyć realne koszty.
Niby banki mają obowiązek podawać RRSO ale omijają to wprowadzając różne dodatkowe opłaty i ubezpieczenia. Dlatego piszę - realne koszty. Realny koszt jest związany np z tym, że ubezpieczenie sprzedaje bank/leasing a jeśli chcesz swoje bo masz taniej, to jest za to opłata...
Pomijam patologię typu Getin gdzie potrafią zerwać umowę a potem naliczyć kosmiczne koszty wznowienia (20% wartości umowy), bo termin raty wypadał w sobotę a pieniądze zaksięgowały się na ich koncie podobno dopiero w poniedziałek, albo opłaty różne po kilka tysięcy, za wystawienie wezwania, za zieloną kartę, za drugiego kierowcę, za wskazanie użytkownika w związku ze zdjęciem z fotoradaru. Pod tym względem w Toyoty finansowaniu jest w miarę dobrze i bez bandyckich zagrań.
3) Nowe auto to też pakiet ubezpieczeń przez 3 lata na preferencyjnych warunkach, im starsze auto tym stosunkowo droższe ubezpieczenie a i wypłata odszkodowania mniejsza bo "amortyzacja".
Przewaga starego - im starsza TLC tym mniejszy spadek wartości. Im tańsze auto, tym więcej chętnych przy odsprzedaży.
Niestety jest też ryzyko, z każdym rokiem rośnie prawdopodobieństwo dużej i kosztownej awarii a każda duża awaria w TLC będzie kosztowna.
Podsumowując:
Kupując nowe masz spadek wartości ze 190 na 119 przez 10 lat, jak widzisz, to rynkowe ceny.
Warto kupić tańsze auto, bo niestety rodzaj wyposażenia dodatkowego ma stosunkowo niewielki wpływ na cenę auta 10 letniego (no chyba, że to specjalne wyposażenie). Auta lepiej wyposażone po prostu lepiej się sprzedają. Jednak w przypadku Toyoty nie ma to znaczenia, każde sprzedają się wystarczająco dobrze.
Licząc koszt użytkowania auta nowego przez 10 lat, wychodzi 7 tys rocznie, 600 zł miesięcznie. Chyba niewiele.
Kupując 10 letnie, jest większe ryzyko.
Jeśli będziesz miał szczęście, sprzedasz 20 letnie auto za 50 i w tym czasie nie dołożysz nic poza eksploatacyjnymi częściami.
Toyota pod tym względem jest doskonałą "inwestycją". Porównując np do mercedesa c45 AMG, który traci przez 3 lata 50% (z 300 na 150, czyli 4 tys miesięcznie) to... Nie ma po prostu porównania
Gdyby ktoś szukał takiego mercedesa to mam na zbyciu leasing 1 roczny
Mając wybór - jeśli ma się wybór - ja osobiście mocno bym się zastanowił, co mi się bardziej opłaca - zakup 10 letniego auta, za 119 plus koszt niezbędnych napraw w okresie najbliższych kilku lat, plus wyższe ubezpieczenie i droższe finansowanie niż w nowym aucie lub jednak nowe za 190 (wyprzedaż rocznika lub inną promocja) plus spokój - brak awarii i konieczności inwestycji, spokojne i bezawaryjne użytkowanie przez kolejne 10 lat, plus proste i tanie finansowanie, tańsze ubezpieczenie no i nowe auto.
Uwaga - powyższy tekst nie jest zachętą do zadłużania się, tylko do przemyślenia różnych aspektów inwestycji.
Radzę każdemu dobrze się zastanowić nad priorytetami i wziąć pod uwagę sytuację makroekonomiczną związaną z pandemią, nie tylko swoją.
Proszę samemu dobrze przemyśleć swoje finanse i sytuację.
Bardzo zachęcam, żeby szczególnie dobrze zastanowić się nad tym, czy nawet jeśli nam się aktualnie dobrze powodzi, to czy osoby w naszym otoczeniu mają równie stabilną sytuację.
Czy osoby wokół nas nie będą wymagały naszej pomocy, nie tylko finansowej, na przykład rodzice, dziadkowie, dzieci, krewni, sąsiedzi. Pomyślmy dobrze, zanim zdecydujemy się na inwestycje, które nie są niezbędne. Pamiętajcie, że nie wszystko da się załatwić pieniędzmi, czasem żeby naprawdę pomóc, trzeba właśnie zrezygnować z pracy i pieniędzy a poświęcić swój czas.
Wiem, że wszyscy to wiemy, ale prawdę warto głośno powtarzać.
o.Radek LJ73 1991