Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Opis naszych samochodów.

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
LEX
Posty: 1582
Rejestracja: 23 wrz 2007, 22:01
Auto: Lexus LX450
Kontakt:

Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: LEX »

No i chyba po około 8 latach od kupna przyszedł czas na złożenie hołdu mojemu złomowi.

Mój Lex najpierw mi służył w ogóle do patrzenia na niego i grzebania i dzięki temu jakoś tam ogarniam temat samochodów 4x4.
Potem, przez wiele lat, służył jako jedyny transport w rodzinie. Benzyna była tania a płace wyższe. Lex sprawdził się znakomicie i w sumie niezawodnie.
Przez jakiś krótki okres bawiłem się nawet nim w błocie, ale jakoś zmuszanie siebie do jazdy po gnoju podczas, gdy można tę samą trasę pokonać szutrem, jakoś do mnie nigdy nie przemawiała. Ale Lex radził sobie też całkiem dobrze.
Następnie Lex stał się jakimś zapomnianym pomnikiem i przez długie lata tylko stał. Używany był zgodnie z przeznaczeniem, czyli czasami wyrywał drzewa z korzeniami, czasami musiałem do bagażnika zapakować około tony kostki brukowej (tak, za jednym razem!), czasami woził worki z gruzem lub również kilkaset kilogramów złomu. Czyli użytkowy Land Cruiser pełną gębą.
No i ostatnie parę lat to w sumie takie wahanie się: sprzedam dziada skoro nim nie jeżdżę, ale dostanę za niego pewnie kilkanaście tysięcy, więc taką kasę to ja sobie mogę w skarpetę wsadzić bo nic za to nie kupię. Chciałem dorwać Transportera T3 w wersji synchro (4x4), ale jak w ogóle oglądałem tę toporną konstrukcję, to byłem gotowy dać 3999zł a nie 25,000. No wiecie jak to jest z samochodami, które niby uchodzą za kultowe... Kupujesz takiego transportera za wielką kasę a w środku wygląda jak Żuk, ma słaby silnik, małe kółka, nie ma automatycznej skrzyni biegów, szyby na korbkę i wszystko takie w ogóle toporne. Owszem, 'manualność' różnych mechanizmów ma swoje zalety, ale nie powinno się za to dopłacać. Więc wyleczyłem się z Transportera bo nie mogę pozbywać się samochodu, który ma wszystko i dopłacać worek pieniędzy do starszego grata, który jest typowym golasem do remontu. Kwestii niezawodności nie biorę pod uwagę, bo obydwa pojazdy są niezawodne.

A więc latem tego roku (2014) zapadła decyzja, że Lex zostaje w rodzinie pod warunkiem, że znajdzie mu się jakieś zastosowanie. A więc zrobiłem z niego samochód do podróżowania w wersji ULB, czyli Ultra Low Budget. Jak przychodzą do mnie ludzie i chcą mieć wyposażony w środku samochód, to jest kilka wersji uzależnionych od pieniędzy i czasu. Jak ktoś chce najlepsze materiały i wykonanie to niestety trwa to wiele tygodni czy nawet miesięcy. Czasami jakiś element szlifuje się i dopasowuje parę dni, a czas kosztuje. Ja muszę być szewcem bez butów, więc postanowiłem, że samochód będzie robiony 'na kolanie' czyli budżet za materiały nie może przekroczyć 5000zł i z robocizną muszę się zmieścić w miesiącu, ale tak bez zarywania dni i nocy. No i tak właśnie wygląda Ultra Low Budget Lex by Lex...

1. Cel

Przewozić czteroosobową rodzinę (2+2) na duże odległości, z pełnym uniezależnieniem się od cywilizacji. Możliwość pokonywania tras typowych dla lajtowych podróżników, więc szutry, kamulce i kałuże czy potoki, ale bez zbędnego szpanu w postaci snorkla na wysokości 2m, wyciągarek zdolnych do poskramiania mamutów i opon od maszyn rolniczych. Ma być praktycznie a nie tak, jak często się widuje błyszczące terenówki, które nigdy nie zjechały z asfaltu, ale snorkel jest!

2. Co było robione na przestrzeni lat.

Głównie wymiana oleju, dolewanie paliwa i walka z drobnymi chochlikami. Nie zamykał się szyberdach, bo wpadł orzech w szynę. Nie zamykało się czasami okno bo były stare przyciski, więc kupiłem nowe pstryczki. Bardziej z własnej nadgorliwości niż z potrzeby wymieniałem łożyska w przednim dyfrze oraz wszystkie łożyska w reduktorze. W sumie nie wiem co mnie natchnęło. Z odpadów tanio kupionych zrobiłem przedni zderzak z nierdzewki. Zamontowałem światła HID, ale na soczewkach Bosch i przetwornicach Denso, więc od około 8 lat nie wymieniam żarówek. Wymiana wydechu na taki ze stali nierdzewnej, bo oryginalny był bardzo przelotowy, jak ser szwajcarski. Nowa chłodnica, chyba z nadgorliwości. Nowe wisko do wiatraka, bo faktycznie to stare padało. Zawieszenie Dobinsons najtwardsze, ale jestem mega zadwolony. No i oczywiście jakieś tam drobne duperelki, jak to w każdym samochodzie. Generalnie jeżdżę na jakiejś części dopóki sama nie odpadnie i ta strategia się sprawdza. Jedynie raz mi się trudno wracało do domu bo skończyły się tarcze z tylu i zostały same łopatki wentylacyjne a powierzchnie boczne zniknęły. No ale najważniejszą rzeczą było to, że ZAWSZE, ZAWSZE, ZAWSZE, jak przekręcałem kluczyk to samochód był gotowy do jazdy. Nieważne czy +30*C czy -30*C. Z samochodu coś tam cieknie, ale w końcu ma swoje lata i po prostu dolewam płyny według potrzeb. Kiedyś uszczelnię to co kapie.

3. Co było robione ostatnio, czyli na przełomie lipca i sierpnia 2014

Ostatnio samochód przeszedł drobną przebudowę i pojawiły się takie rzeczy, jak:

- mebelki w środku wykonane metodą BJBS, czyli byle jak, byle szybko, ale i tak wyszły super.
- panel słoneczny
- dodatkowy akumulator 100Ah
- zbiornik na wodę 70L
- webasto
- wymiennik ciepła
- wszelkie pompki do wody
- oświetlenie LED w kabinie (2x) i na tylnej klapie
- tylna dolna klapa wycięta a w niej schowek. Zamykane klapą z drewna
- blokada górnej klapy, dzięki której nie opada ona pod obciążeniem
- bagażnik na górnej klapie a na nim koło zapasowe i miejsce na wiele innych gratów.
- platforma do spania na dachu
- sporo drobnych przeróbek elektrycznych

MEBELKI

Założeniem było pozbycie się z samochodu wielce modnych skrzynek. Wiem, że wojskowe skrzynie, zwłaszcza te hermetyczne, są wyznacznikiem bycia 'el macho', ale są ciężkie i wielce niepraktyczne, bo ciągle trzeba je otwierać, zamykać, wyciągać z samochodu, przekładać jedną na drugą itd. Tymczasem mebelki pozwalają na o wiele lepsze rozmieszczenie swoich przedmiotów, pozwalają na zabranie większej ilości rzeczy i w dodatku oszczędza się na wadze.
Ja zbudowałem mebelki na podwyższanej podłodze, bo pod spodem mieszczą mi się różne mniej istotne duperele oraz zbiornik na wodę, akumulator, butla z gazem i tym podobne rzeczy. Użyłem sklejki 8mm, bo jest lekka i wytrzymała. Nawet nie macie pojęcia jak wiele wytrzyma taka cienka sklejka, więc budowanie czegokolwiek ze sklejki o grubości 12 czy 15mm to po prostu porażka. Zabudowa nie idzie przez całość bagażnika, lecz jest z tyłu miejsce np. na lodówkę czy jakieś dodatkowe graty, a od strony foteli też jest wolna przestrzeń pozwalająca na wrzucenie różnych przedmiotów. W moim przypadku za tylnymi siedzeniami znajdowały się krzesełka turystyczne, torba ikeowska (lekka) z akcesoriami do spania, jakieś zapasowe grube ubrania i kurtki przeciwdeszczowe.
Mebelki podzielone są na 9 przegródek, więc każdy w rodzinie mógł mieć swoje miejsce lub nawet dwa. Zrezygnowałem z drzwiczek, żeby łatwiej się było zorientować w tym co gdzie jest, oraz dzięki temu o wiele łatwiej się obsługuje całą zawartość. Od razu dementuję plotki o tym, że jakoby coś miało wypaść. Przegródki mają ranty i pomimo wjeżdżania pod stoki wymagające reduktora i jedynki (pomimo mocnego silnika), nic nie wypadło. Kupiłem też za 3,99 taką motocyklową elastyczną siatkę, ale w sumie była on tylko ozdobą. Mebelki były zamocowane do otworów po rączkach w podsufitce, więc pomimo telepania się przez parę tysięcy kilometrów, wszystko jest sztywne jak w dniu montażu. Mebelki polakierowałem jakimś lakierem do drewna, który był akurat pod ręką. Pamiętajcie, ma być Ultra Low Budget.

Obrazek
Mebelki w trakcie montażu.

Obrazek
Mebelki w pracy, czyli zapakowane na full

PANEL SŁONECZNY

Panel to dla mnie podstawa. Dzięki niemu mam zerowy stres jeśli chodzi o zasilanie swojej karawany. Przez 24 godziny spokojnie pracuje sobie lodówka, w ciągu dnia zasilam sobie wszelkie akcesoria (np. radio), a wieczorem odpalam dowolną ilość świateł i się nie martwię, bo następnego dnia nad ranem już panel naładuje akumulator. Aha, ogrzewanie wody w zbiorniku za pomocą Webasto też nie stanowi problemu. Mój panel daje maksymalnie 130W, czyli realnie pewnie będzie to od 30 do 100W, zależnie od nasłonecznienia. Wszyscy instalują panele słoneczne na dachu, tym samym odbierają sobie cenną przestrzeń. Ja wrzuciłem go na maskę samochodu, czyli w miejsce, które ma dużą powierzchnię w sumie nie do wykorzystania na nic innego. Sprawdził się wyśmienicie. Koszt panelu to około 700-800zł. Monokrystaliczny. Do tego dokupuje się regulator, sterujący pracą panelu i obsługą akumulatora. U mnie trafił pod podłogę pasażera i ma się dobrze. Wybrałem jeden z najtańszych modeli (poniżej 100zł), ale znam go i sprawdził się w innych moich konstrukcjach.

Obrazek
regulator do panelu słonecznego pod dywanikiem pasażera

DODATKOWY AKUMULATOR

Aby mieć totalny spokój, kupiłem akumulator 100Ah, który umieściłem z tyłu, pod zabudową. Przy moim panelu i niskim poborze prądu w sumie wystarczyłby tylko akumulator silnikowy (70Ah), ale wolałem mieć dodatkowe zabezpieczenie. Akumulator ładowany jest za pomocą panelu słonecznego i tylko raz podczas wyjazdu jego napięcie spadło do poziomu 11.9V a tak to cały czas utrzymywało się na poziomie 12.4V wieczorem, a w ciągu dnia 13V, no bo regulator ciągle podtrzymywał naładowanie na 100%.  Jeśli ktoś ma mniej miejsca i zamierza tylko zasilać lodówkę kompresorową, LEDy i pompkę wody, to pojemność 60Ah wystarczy i to z zapasem. Oczywiście pod warunkiem posiadania 'solara'. Dodatkowo mój akumulator mogłem w każdej chwili spiąć z instalacją 12V samochodu, aby się doładował przez alternator, ale szczerze mówiąc, bawiłem się pstryczkiem od akumulatorów podczas jazdy tylko dla własnej frajdy, bo nie było realnej potrzeby doładowywania akumulatora przez instalację samochodu. Przy okazji dodam, że pod obydwa akumulatory podłączyłem mini wyświetlacz LEDowy pokazujący aktualne napięcie. Sprowadziłem go z Hong Kongu bo uprzednio wiedziałem, że ma gwarantowaną dokładność 0.1V i że pobiera jakieś ułamki watów. Nawet teraz, w polski pochmurny dzień w samochodzie świeci mi się na czerwono 12V na akumulatorze samochodowym a 12.8V na dodatkowym i tego  wyświetlacza nie wyłączam.

Obrazek

Po lewej strony od cyfr 12.9 jest przełącznik od nawiewów, który wykorzystałem do przełączania się pomiędzy napięciem akumulatora samochodowego i dodatkowego. Po prawej stronie od czerwonych cyfr są dwa przełączniki od oświetlenia wnętrza, a najbardziej z boku jest przełącznik spinający razem dwa akumulatory. Jako, że jest to wersja niskobudżetowa, to przełączniki wcisnąłem w istniejącą szparę, ale trzymają się mega mocno.



ZBIORNIK

Obok akumulatora, pod mebelkami znajduje się zbiornik na 70L wody. W środku zbiornika znajduje się specjalna i skomplikowana armatura ze stali nierdzewnej, dzięki której pompka obiegowa nie lata, pompka do prysznica pobiera wodę z odpowiedniego miejsca oraz wszelkie wskaźniki i powroty wody są ujarzmione. Jest to jednak konstrukcja na osobny temat, ale przyznam, że odczuwam satysfakcję, bo wszystkim te pompki latają w zbiornikach i się odłączają, a ja sobie wyspawałem i u mnie wszystko jest na miejscu. W zbiorniku jest pompka wydalająca wodę np. do prysznica i oprócz tego jest pompka wymuszająca obieg wody do wymiennika przy silniku lub do Webasto. Przy pracującym silniku udaje mi się osiągnąć mega wydajność, bo ogrzewam 70L do temperatury 41*C (odczuwalna jako mega gorąca) w ciągu 6-7 minut. W przypadku Webasto ten proces wydłuża się do około 15-20 minut. Ale to i tak przyjemna sprawa wrócić z plaży wieczorem, pstryknąć przycisk od Webasto i po 20 minutach wziąć sobie gorący (choć króki) prysznic. Wszystko sterowane jest cyfrowym termostatem z regulowaną temperaturą co 0.1*C, regulowaną histerezą i innymi bajerami. Oczywiście ściągane z Hong Kongu. Koszt zbiornika (Fiamma 70L) to około 250-300zł.



WEBASTO

Webasto podłączyłem inaczej niż większość. Ja w ogóle jakiś inny jestem. Otóż totalnie zignorowałem obieg wody w silniku. Webasto nie traci więc mocy na ogrzewanie bloku silnika, lecz wszystko idzie na obieg wody w zbiorniku. Woda ze zbiornika idzie do Webasto, które jest pod maską i następnie powraca do zbiornika. Po drodze też jest wymiennik ciepła, który ogrzewa wodę, gdy silnik pracuje. Wszystko tak skonstruowałem, aby uniknąć plątaniny trójników i czwórników a w dodatku całość obsługiwana jest przez jedną pompkę, jednym termostatem i jednym obwodem. Ot taki mój mały patencik, który bardzo upraszcza konstrukcję. No i nie mam żadnej ciężkiej wężownicy w zbiorniku. Wężownice to przeszłość. Webasto kupiłem za chyba 400zł i to na szczęście model analogowy, który łatwo podpina się pod zewnętrzne termostaty. Zamontowałem to wszystko pod maską na specjalnym podeście. Czasami lubię jakoś ładnie powyginać metal, nawet jeśli robię samochód na szybko.

Obrazek
Podest pod Webasto

Obrazek
Webasto na miejscu






WYMIENNIK CIEPŁA

Tu w sumie nie ma co opisywać. Kupiłem mały 12-płytkowy wymiennik ciepła, lecz przy szybkim obiegu cieczy i dużej różnicy temperatur (woda 82*C ogrzewa wodę 20*C), uzyskuję upragnione 38-40*C bardzo szybko. Mały przedmiot, a wydajny i daje wiele radości. Pod instalację wodną szukałem węża gumowego o ściance nie grubszej niż 2mm, ale mogę o tym zapomnieć. W Polsce wszystko musi być uniwersalne i dlatego każdy wąż ma minimum 3,5 czy 4mm. Nie mogłem patrzeć na takie grube przewody i w dodatku drogie. Postawiłem więc na wąż Gardena, podstawowy model i zgodnie z moimi przewidywaniami nic się nie zagięło, nic nie puściło i wszystko jest szczelne zwłaszcza, że obieg jest otwarty, więc ciśnienie praktycznie zerowe. No i ta cena. Za 50zł kupię 5 metrów gumowego grubasa, ale za tę samą cenę mam już 20-30 metrów węża ogrodowego. Ja swój miałem za darmo bo leżał od 5 lat w krzakach, więc koszt 0zł i dobrze wysezonowany.

Obrazek
wymiennik ciepła i węże dobrane przypadkowo: od ogrodowego za 3zł/m do silikonowego za 40zł/m. Wszystko działa.


OŚWIETLENIE LED

Tu też sprawa jest prosta. Zasilanie z dodatkowego akumulatora, żeby palić światło ile chcę. Paski z LEDami 5050, barwa ciepła biała. Odpuściłem sobie podpinanie tego pod instalację samochodową i takie bajery jak włączanie się po otwarciu drzwi. Po prostu mam dodatkowe przełączniki z przodu samochodu i to ja decyduję kiedy świeci się światło z przodu lub z tyłu. I bardzo dobrze, bo gdyby była możliwość włączania światła z tyłu to przy moich synach bym oszalał podczas jazdy. LEDy 5050 są spore i mocne. Dają na serio sporo przyjemnego światła. Warto. Na klapie z tyłu też jest taki pasek LED, więc przyrządzanie wieczornej kawki nie jest problemem. Jasno jak w dzień.

Obrazek

Obrazek



DOLNA KLAPA

Dolna klapa bagażnika w amerykańskich wersjach FZJ80 jest dużą niewykorzystaną powierzchnią. Po wycięciu górnej blachy okazuje się, że mieści się tam gruba lina kinetyczna, narzędzia, wkrętarka, ekspandery, młotek, kombinerki, szekle i wiele innych gratów. Wszystko wykończyłem sklejką, którą nawet ładnie wyfrezowałem i polakierowałem. Wahałem się długo czy wykorzystać zawiasy jachtowe z polerowanej stali nierdzewnej (15zł/szt) czy też budowlane ocynkowane na złoto za 3zł. Przypomniałem sobie, że to ultra low budget i kupiłem budowlane. No i dobrze, bo mój czteroletni syn to piroman i podczas podpalania patyków od kuchenki, zwęglił kawałek klapy. Jednak poza tym klapa sprawdziła się wyśmienicie. Miło jest usiąść na drewienku, łatwo się je czyści no a pod spodem sporo gratów. Klapa zamykana jest kamperowym , chowanym zamkiem. Sexy :-)



GÓRNA KLAPA

Z górnej klapy zniknął spoiler. Ludzie się często pytali po co w terenówce spoiler, ale miał on ważne zadanie. Nie służył dociskaniu kół do podłoża podczas wyścigów ulicznych, lecz kierował powietrze znad dachu na tylną szybę. Dzięki temu tylna szyba nigdy się nie brudziła podczas jazdy po mokrym asfalcie, bo brudna woda była spychana pędem powietrza znad dachu. No ale spoilera nie ma i jest bagażnik. Wywierciłem sfatygowane nitonakrętki i wkręciłem nowe, a na dole klapy nawierciłem dodatkowe otwory i też użyłem nitonakrętek. Początkowo bardzo wątpiłem w solidność całej konstrukcji, ale po przejechaniu około 7000km mogę za nią ręczyć. Na bagażniku znajdowało się czasami tyle, że ledwo sam otwierałem klapę a mimo wszystko nic się nie urwało. Nie chodzi mi o jazdę po asfalcie, ale też przejechałem sporo w terenie, gdzie uderzałem głową raz o szybę, raz o żonę, a bagażnik sztywny do dziś. Klapa utrzymywała się w pozycji otwartej dzięki kolejnemu patencikowi mojej produkcji. Jest to blokada przymocowana do siłownika gazowego powodująca blokowanie się klapy w pozycji otwartej.  Patencik sprawdził się w 100% i wiele przeżył.

Obrazek
klapa podniesiona i ma się dobrze



PLATFORMA DO SPANIA

Tu sprawa jest prosta. Założenia ideologii Ultra Low Budget nie pozwalają mi na kupno namiotu dachowego za tysiące szelestów, więc trzeba sobie jakoś radzić. Poza tym mój samochód i tak ma aerodynamikę podobną do pudełka po butach, więc kolejne 30cm pionowej ściany mogłoby się negatywnie odbić na spalaniu. Niestety namioty dachowe mają dość wysoki profil. Stworzyłem więc ultra płaską platformę a na niej rozkładałem dwusekundowy namiot Quechua. Rozwiązanie sprawdziło się doskonale. Platforma swoją sztywność uzyskiwała dzięki pylonom, podobnie jak zbudowane są mosty wiszące. Dzięki temu nie musiałem korzystać z podpórek wokół samochodu, które pewnie moi synowie by przetrącili, zwalając platformę na siebie. A więc konstrukcja wisząca jest bezpieczna i bezproblemowa. Platforma wyłożona jest sklejką 8mm, która po przykręceniu wzdłuż krawędzi staje się sztywna i lekka. Choć teraz bym to robił z poliwęglanu komorowego, aby urwać trochę na wadze. W sklejce jest też wywiercona dziura, więc do sypialni wchodzi się po otwarciu szyberdachu w samochodzie. O wiele wygodniejsze niż wspinanie się po drabinie, no i maluchy miały frajdę.  Dodatkowo wokół platformy są porobione haczyki i dziurki pozwalające na napięcie sznurka czy ekspandera, więc jest gdzie suszyć pranie i podczas brania prysznica można się w pełni osłonić od wiatru czy gapowiczów napalonych na mój tyłek. Oszczędziłem parę tysi na namiocie dachowym a jedyna niedogodność to konieczność wkładania materaca i poduszek do środka namiotu przy rozkładaniu. Sam namiot stawia się w minutę a platformę otwiera w 30 sekund. Wiadomo, że fajniej mieć namiot dachowy, który ma już na stałe materac, poduszeczki i kołderkę, ale to poza moim budżetem.

Obrazek
złożona platforma jest płaska i aerodynamiczna

Obrazek
platforma bez namiotu. Wyraźnie widać konstrukcję pozwalającą na uniknięcie podpórek.

Obrazek
namiot i osłony dające prywatność wokół samochodu. Bo nie ma to jak trochę prywatności na pustej plaży :-)



ZDERZAK

Z tyłu miałem to plastikowe fabryczne coś, co jedynie wygląda na zderzak, ale potrzebowałem konstrukcji, która pozwoli mi na niej stanąć, która ochroni karoserię podczas nieostrożnego cofania i przy okazji przytrzyma butlę LPG. Z reguły pracuję nad zderzakiem przez 3 dni: wyliczanie, gięcie, cięcie, spawanie, szlifowanie spawów, lakierowanie. Tym razem wszystko miało się zamknąć maksymalnie w jednym dniu i też tak było. Spawów nie szlifowałem, ale na szczęście spawy po TIGu ładnie wyglądają. Nie robiłem zaokrągleń, tylko ciąłem wszystko prostymi liniami. Lakierowałem jak popadło i nie zależało mi na dokładnym dopasowaniu do karoserii, choć i tak wyszło symetrycznie i na styk. Jak ktoś będzie zdesperowany to pewnie sprzedam ten zderzak, a jak nie to u mnie zostanie, bo wyszedł lepiej niż myślałem.

Obrazek



LPG

Jako, że silnik 1FZ-FE produkowany jest przez Toyotę do wózków widłowych (i do łodzi), to wiedziałem, że z pracą na gazie problemów nie będzie. Tyle żeliwa i aluminium daje sporą bezwładność cieplną, więc nie martwię się o wypalone gniazda zaworów czy inne tego typu cyrki. Pomijam już fakt, że w razie czego za 2000zł kupuję kolejny silnik. A wiec gość od LPG zainstalował mi wszystko tak, jak chciałem, czyli nie ciął fabrycznej wiązki tam, gdzie popadnie, lecz podpiął się z komputerem od LPG tuż przy wtyczce to komputera samochodowego. Cała elektronika jest w środku, przy nogach pasażera, a nie w komorze silnika. Zamiast butli toroidalnej (która wydaje się idealna), przekonałem go, że cylindryczna będzie lepsza i faktycznie wystaje o wiele mniej niż toroidalna, przy pojemności 95L. Musiałem tylko sam wykonać ramkę mocującą. Gaz był gotowy na parę dni przed moim ostatnim wyjazdem, więc czeka mnie jeszcze dostrajanie, a w tej chwili przy wadze powyżej 3 ton i prędkości 85km/h spalam 20L gazu. Jazda z reduktorem i jazda po szutrach mieszana z asfaltem daje mi spalanie około 25L gazu. Nie jest źle, a po dostrojeniu może będzie lepiej. Generalnie chciałem jeździć taniej niż gdybym miał diesla i się udało. Różnicy w mocy nie ma żadnej. W każdej chwili ten załadowany po dach samochód gnał do przodu przy każdym naciśnięciu gazu. Pod górkę również mogę jechać z dowolną prędkością. Miało być tanio i jest tanio i dobrze.

Obrazek



INNE RZECZY

Poniżej parę dodatków na zakończenie...

Obrazek
Panel sterowania przy jednej z tylnych suwanych szyb. Szybkozłączki do prysznica, termostat elektroniczny, przełączniki do webasto i pompki obiegowej (sterowane też termostatem), gniazda 12V, przełącznik chwilowy do włączania pompki, wysuwana rura i lejek do tankowania wody i takie tam...



Obrazek
Ram Mount jest grubo poza moimi założeniami budżetowymi, więc trzymadełko na ipada składa się z podstawki wyłożonej pianką oraz aluminiowej łapki na sprężynce. Mega sztywność i bezpieczne trzymanie. Sprawdzone w boju.



Obrazek
Nadajnik OBD2 pod Bluetooth. Dzięki temu mam na tablecie temperaturę silnika, obciążenie, pracę sond lambda, czytam i kasuję błędy itd... No generalnie wszystko a nawet więcej niż to co oferuje Scan Gauge, ale za 25zł, czyli chyba 1/20 ceny.



Obrazek
Centrum sterowania. Fotka jeszcze z etapu przymiarek i stąd to kłębowisko kabli. Biały tablet to parametry silnika z nadajnika OBD2 oraz 32GB muzyki. Ipad to nawigacja MotionX HD.



Obrazek
W rogu szyby schowane dwa gniazda USB do ładowania telefonu i do smartfona wykorzystywanego jako rejestrator jazdy.



No i to by było na tyle. Na wszelkie pytania chętnie odpowiem. Cieszę się, że po tylu latach mi się udało zasiąść i dokonać tego opisu.

Remiołek
Posty: 2200
Rejestracja: 16 paź 2009, 00:25
Auto: VW T4 Syncro- Osio?ek, ale jak w domu si? czuj?
Kontakt:

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: Remiołek »

Łoł, kuuupa dobrej roboty, opis świetny. Aż chciało by się abyś nadal coś tworzył w aucie i pisał o tym.

Awatar użytkownika
Beduin
Klubowicz
Posty: 358
Rejestracja: 12 cze 2014, 14:39
Auto: KDJ120
Kontakt:

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: Beduin »

No, no... 8)

Pierwsza moja myśl to: "Czad!" :D

Dobrze, że udało Ci się zebrać i stworzyć ten opis - pewnie będzie wielu inspirował.

Wykonałeś świetną pracę! Bardzo gratuluję i podziwiam Twój zapał. Tak trzymaj!

Czad!

Sławek
Posty: 204
Rejestracja: 12 cze 2009, 16:36
Auto: land 120 2006
Kontakt:

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: Sławek »

Hej ,
Widzę kawał dobrej roboty . Sam w tym roku wsadziłem dwie szuflady do mojej 120 i po 2 tygodniach podróży myslałem tez nad czymś takim jak twoje ażurowe półki ale nie wiem czy czasami podczas podróży po wertepach lub przy hamowaniu to się z tych półek spada wszystko ? Mógłbys opisać czy Ci sie to sprawdziło

Awatar użytkownika
milczacy
Posty: 2216
Rejestracja: 22 lut 2009, 15:01
Auto: Hilux 2008 wycieczkow?z
Kontakt:

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: milczacy »

Super realizacja. Jest wszystko co trzeba bez nadęcia i ideologii :-) Bardzo mi się podoba. Gratuluję zdroworozsądkowego podejścia Lex. Sam bym tak chciał umieć.

Awatar użytkownika
LEX
Posty: 1582
Rejestracja: 23 wrz 2007, 22:01
Auto: Lexus LX450
Kontakt:

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: LEX »

Wiele zależy od tego co się gdzie wrzuci, ale mi nic nie spadało. Kupiłem dodatkowo taką elastyczną siatkę motocyklową za 4zł i po jej zapięciu już ma się stuprocentową pewność, że nic nie wyleci. W trakcie wyjazdu już z grubsza olewałem zapinanie siatki i też nie było problemu, no ale ważne jest aby słoiki i patelnie były na dole a lekkie i dobrze trzymające się siebie ubrania, na górze.

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: Odp: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: consigliero »

Bardzo mi się podoba podejście do tematu , gdyby tylko mi się tak chciało jak mi się nie chce to już dawno bym tak miał , a tak mam wszystkiego po trochu w 2 skrzynkach z makro , ale spanie mam wygodniejsze, tylko bym przeszczepił pomysł z zasilaniem i byłoby git w moim przypadku. Moim problemem jest też to że aby to wykonać , pewnie sporo bym napsuł , narzędzia kosztują i wtedy to już nie mówimy o ULB bo fachowiec też swoje weźmie

MaxLux
Klubowicz
Posty: 2890
Rejestracja: 05 kwie 2007, 11:01
Auto: GRJ120
Kontakt:

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: MaxLux »

Przyjedz do Wawy zostaw auto u Lexa na tydzien/dwa i tez ci ogarnie :)

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: consigliero »

Nie wykluczam takowego rozwiązania , ale tylko w zakresie elektrowni i można to to piszę potraktować jako zapytanie ofertowe , tył pozostaje jako buda dla psa 8)

Awatar użytkownika
LEX
Posty: 1582
Rejestracja: 23 wrz 2007, 22:01
Auto: Lexus LX450
Kontakt:

Re: Odp: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: LEX »

consigliero pisze:... ale spanie mam wygodniejsze...
No nie wątpię, że przy dobrym urządzeniu wnętrza samochodu, śpi się w nim wyśmienicie. Jak podróżowałem z żoną i tylko z żoną to mieścił mi się materac 150x200cm i było po królewsku. Jednak, gdy dochodzi dwójka dzieciaków, to okazuje się, że jedna skrzynia jest na same ich buty (w dodatku średnio po jednej parze gubią na takim wyjeździe), jedna skrzynia na ich zabawki, do tego cztery krzesełka turystyczne, stolik turystyczny, dwa leżaki, dwa kółka pompowane i jeden materac, jakieś łopatki, wiaderka, saperki i pistolety na wodę z gąbki... Nie wspominam już o notorycznym jedzeniu rękami (np mięsa) i wycieraniu tłustych rąk o koszulkę, więc ubrań też potrzebują trochę. No ja, muszę zabrać Hasselblada (to taki spory aparat) i komplet obiektywów oraz lustrzankę cyfrową i też komplet szkieł do niej, co potrzebuje dużo miejsca. I tak dalej. Nie będę podawał całej listy, ale wierz mi, że jest tego sporo. Dlatego też musiałem w wielu przypadkach poświęcić piękno i estetykę na rzecz przestrzeni.

Ale ważne jest to, że zrobiliśmy sobie fajną przejażdżkę...

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: Odp: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: consigliero »

Trochę się nie zrozumieliśmy , pisząc spanie miałem na myśli namiot. Zasadniczo próbowałem raz zrobić spanie wewnątrz ,ale za leniwy jestem aby wieczorem wszystko co w środku przerzucać. Zapomniałem raz spaliśmy wewnątrz ale była to potrzeba chwili a auto było praktycznie puste.
Obrazek
Może tylko trzeba bardziej uważać schodząc z góry.
PozdrawiaM

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: Odp: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: consigliero »

Trochę się nie zrozumieliśmy , pisząc spanie miałem na myśli namiot. Zasadniczo próbowałem raz zrobić spanie wewnątrz ,ale za leniwy jestem aby wieczorem wszystko co w środku przerzucać. Zapomniałem raz spaliśmy wewnątrz ale była to potrzeba chwili a auto było praktycznie puste.
Obrazek
Może tylko trzeba bardziej uważać schodząc z góry.
PozdrawiaM

Awatar użytkownika
waldek_BB
Klubowicz
Posty: 506
Rejestracja: 25 wrz 2013, 12:57
Auto: było: KZJ95
było: GV II 1.9 DDiS
jest: SX4 4x4 ... przynajmniej się nie psuje :)
Kontakt:

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: waldek_BB »

:D
nie chciałbyś połączyć wątków? znalazłem Twój poprzedni :D
http://tlc.org.pl/forum/viewtopic.php?f=35&t=6242" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
rembacz
Posty: 299
Rejestracja: 22 kwie 2013, 11:59

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: rembacz »

Podoba mi się ten projekt z quechuą już kiedyś o tym myślałem. Tylko u mnie trójka szkodnikow :mrgreen: . Jak duży namiot masz na dachu, rozumiem że jest z przedsionkiem który jest nad szyberdachem? Niedogodnością tego rozwiązania jest składanie się w deszczu.

Awatar użytkownika
LEX
Posty: 1582
Rejestracja: 23 wrz 2007, 22:01
Auto: Lexus LX450
Kontakt:

Re: Lexus LX450 by Lex, ULB version.

Post autor: LEX »

waldek_BB pisze::D
nie chciałbyś połączyć wątków? znalazłem Twój poprzedni :D
http://tlc.org.pl/forum/viewtopic.php?f=35&t=6242" onclick="window.open(this.href);return false;
LOL, gdybym wiedział, że sam coś napisałem 4 lata temu, to bym pewnie połączył, ale nie miałem o tym pojęcia i teraz w sumie trudno to jakoś scalić.

Rembacz, nie wiem dokładnie jaki mam namiot. Jakaś Quechua, która ma w środku wymiary 200x200 albo coś w tym stylu (może 200x180). Nie ma przedsionka i przez dach od razu wchodzisz do środka, ale oczywiście platforma jest na tyle duża, że zmieściłby się spokojnie namiot znacznie większy.

ODPOWIEDZ