Jemy i gotujemy w terenie
Moderator: luk4s7
Po mojej ostatniej wizycie we Francji w chwili wolnej podjechalismy z Kamilką do tamtejszego super marketu. W efekcie wyszedłem z pełnym koszykiem smakowitości na wyjazdy. Kurcze. Inny świat. Sporo ciekawych dań w puszkach i innych pojemnikach. Wszystko do przygotowania w parę minut. Nawet sałatki gotowe. No pycha - mam nadzieję. Pierwsze testy w Rumunii. U nas niestety tylko Knor. Nawet Knor we Francji jest zupełnie inny i wybór dwa razy większy.
kylon pisze:Po mojej ostatniej wizycie we Francji w chwili wolnej podjechalismy z Kamilką do tamtejszego super marketu. W efekcie wyszedłem z pełnym koszykiem smakowitości na wyjazdy. Kurcze. Inny świat. Sporo ciekawych dań w puszkach i innych pojemnikach. Wszystko do przygotowania w parę minut. Nawet sałatki gotowe. No pycha - mam nadzieję. Pierwsze testy w Rumunii. U nas niestety tylko Knor. Nawet Knor we Francji jest zupełnie inny i wybór dwa razy większy.
Swego czasu zjezdzilem przez 6 tygodni stopem i lokalnymi pociagami Francje. Zywilem sie wlasnie puszkami, bo mialem tylko maly plecak i troche frankow. Do tego znajomy, byly zawodowy zolnierz (pracowalismy razem na lotnisku) doposazyl mnie w "pakiety przetrwania" francuskiej armii - komplet wielkosci cegly - maszynka "na tabletke", zupa w proszku, czekolada, ziemniaki w proszku, cukier i inne - na 24 h.
Grzalem tym czyms np cassoulet na plazy pod Marsylia:) Fajno bylo.