Dokładnie było tak jak napisał @sebastian44.
Praktycznie wszystkie dróżki w które mozna teoretycznie wjechać są oznaczone zakazem wjazdu. Sa to przejazdowe dukty leśne, odśnieżane przez słuzby leśne. Na jeden wjechalismy to najpierw Policja i z ta sobie poradziliśmy. Kilometr dalek kilka zielonych samochodów i chłopaki z giwerami na udach mieli niedzielny, zakrapiany piknik i nie szło im przeszkadzać. Dopiero wieczorem wjechalismy na jeden fajny. Jedyny bez zakazu to dojazd do cerkwii w Łopience. Tam trafilismy na małą rzeczną przeprawę
i lesna łąkę obok cerkwii, którą zaoraliśmy:
Niestety TLC jest duuuużo niższy od Defendera i ja w pewnym momencie zawisłem na zbitym, mokrym śniegu w przednim zawieszeniu i pod osłona silnika. Musiałem sie wykopać:
BTW Defender 5 to znakomity samochód, a tu wystepował na zimówkach. Na moich Cooperach miałem w sniegu lepszą trakcję i wgryzałem się, a Def myszkował lewo prawo. Ale pokładowa elektronika włącznie ze sterowaniem reduktorem i blokadami plus specjalne programy robią swoje
. Do tego wyższy regulowany prześwit.
Lina tez była korzystana jak mi się przy mijance w Krzywym asfalt pomprawej skończył i wylądowałem prawa stroną w kopnym sniegu początku rowu
.
A wcześniej ta lina posłuzyła do ratowania z pola zakopanego i zaplaskanego w zbitym sniegu jakiegoś Mitsubishi ala Hilux. Def go wygrzebał. Śmiałek okazał sie być włascicielem fajnych domków, mamy zaproszenie na taplanie się w błocie po okolicznych łąkach na wiosnę.
Zobaczcie jak buda Defa potrafi stanąć wysoko:
Juz wracając do domu byłem jeszcze wyciągany z ... błocka. Jeszcze na przedgórzu Bieszczad. Było +16 i zachciało nam sie cedzić kartofelki. Nie było gdzie stanąć i jak się zdażyła dróżka w prawo i zjazd na jakąś łączkę to dawaj. Jak tam wjeżdzałem to wiedziałem, że już nie wyjadę. To nie była łączka tylko pod stopioną warstwą śniegu była czysta piękniutka rozmoczona glina o konsystemcji tego brązowego z wiadomo skąd. Dołki wywiercone pod moimi czterema kołami, opony całe zaklejone i mogłem se gazować. A kopać w tym gównie mi się nie chciało. Def pomógł.
W sumie super wyjazd. Podstawowa nauka to ... nigdy na takie jazdy nie jechać jednym autem !!!
Pochodzilismy po górach, pojeździlismy tam gdzie się dało, popilismy tęgo. Warto było.