W takim razie dłuższa historia
Jak kupiłem ten pojazd to jeździł nieźle, chociaż ciekła maglownica i było wiadomo, że jest do roboty.
Po regeneracji trzeba było ustawić zbieżność i już mi coś nie pasowało. Pełna geometria, parametry wzorcowe utrzymane (wszystko na zielono) i... jeszcze gorzej. Próbowałem w różnych warsztatach ustawiać to na różne sposoby i ciągle samochód jeździł... beznadziejnie. Potem zrobiłem jeszcze lift 2", co też nie pomogło i jeszcze dałem koła 265/75 R16, co spotęgowało wrażenie balii, w której koła połączone są z kierownicą gumą od majtek. Przy okazji zaczęły obcierać przy maksymalnych skrętach o budę. Znowu ustawienia geometrii i za każdym razem tylko gorzej
W końcu poszedłem po tzw. rozum, zastanowiłem się i kazałem gościom od geometrii ustawić po mojemu. Nie obyło się bez przemocy zarówno psychicznej, jak i fizycznej, bo cyt.: "tak się nie da, nie będzie jeździć i zabijesz się pan, a co gorsza zje to opony...".
Na co się uparłem?
Jak dobrze wiecie w każdym dolnym wahaczu są tuleje mimośrodowe. Jest tuleja "przednia" i tuleja "tylna". Za pomocą ich kombinacji ustawia się kąt wyprzedzenia sworznia i kąt pochylenia koła. Później regulacją drążków kierowniczych zbieżność.
Kazałem gościom:
1. Ustawić tylne tuleje najszerzej jak to możliwe. Między innymi po to, żeby koło wróciło na środek błotnika i nie obcierało przy skrętach o budę.
2. Regulować przenimi tulejami tak, żeby był minimalny negatyw: -0,5 stopnia.
Z tych dwóch działań niejako z automatu wyszedł rozsądny kąt wyprzedzenia swożnia (2,0 i 2,5 stopnia).
3. Zbieżność prawie na zero, z minimalną tendencją do zbieżności.
I to tyle. Teraz jest naprawdę dobrze. Pierwszy raz jestem zadowolony z tego jak to jeździ
Zakładam, że już wszystko jasne
Ale jakby co służę doprecyzowaniem.