Tym razem poszedłem wyposażony w dłuższego drąga, a lewarek postawiłem jak najbliżej koła.
Zacząłem od lewego koła (wczoraj sprawdzałem prawe) i od razu zauważyłem, że lewy sworzeń ma inną budowę niż prawy.
Lewy:
Prawy:
Prawy to wspomniany Terrain Tamer wymieniony 01/2019 w Wyprawie (30kkm temu). Lewy był w tym aucie, gdy je kupiłem. Nie wymagał wtedy ingerencji, więc nie został wymieniony (prawy z kolei czasami się przycinał) i nie wiem zupełnie jakiej jest firmy. Mam nadzieję, że nie jest z gównolitu, ale chyba nie, bo wytrzymał już ponad 32kkm - tyle przejechałem od zakupu (choć nie wiem ile dokładnie).
Tym lewym nie udało mi się dziś nawet drgnąć. Może dlatego, że element, o który można zaczepić dźwignię jest jakby bliżej koła i dostęp do niego jest gorszy. Mimo wszystko udało się zaczepić drąga, ale próbując cokolwiek ruszyć dwoma rękami nie dałem rady...
Tym prawym przez chwilę wydawało mi się, że ruszyłem minimalnie, ale na filmiku, który nagrałem, nawet tego nie widać. Jest szansa, że mi się wydawało, bo potem już nie byłem w stanie go ruszyć.
Tak czy siak, jeśli jest w obu sworzniach jakiś luz, to na tyle mały, że półmetrową rurką nie jestem w stanie ich ruszyć na tyle, by to zauważyć. Nie wiem natomiast jak pracuje zużyty sworzeń, więc też nie mam porównania... Ale patrząc na filmy na YT nie mam wątpliwości, że powinienem zobaczyć ruch, jeśli sworznie byłyby już wyeksploatowane.
Aha, cały zawias mam po kompleksowym przeglądzie i naprawie po zakupie w Wyprawie właśnie w styczniu 2019, więc moje sworznie nie mają chyba najgorzej, tzn. cały zawias jest w dobrym stanie. Choć po wertepach jeżdżą dość regularnie.
Podsumowując, sworzeń TT jest na tyle dobry, że po 30 kkm nie ma wyczuwalnego luzu, ale ten drugi (chyba nie TT, chyba że jakaś inna wersja) też go nie ma, a przejechał nawet więcej. Także muszę chyba jeszcze dać tym sworzniom się wykazać, bo na razie się ledwo rozgrzały
To chyba z kolei pokazuje, że jak lift jest rozsądny (mam 2 cale OME z 2018 roku), a zawias zadbany i na dobrych częściach, to te auta jeżdżą i tymi sworzniami nie ma się co tak przejmować... Choć dla świętego spokoju będę oczywiście sprawdzał regularnie.
Edit: Biorę pod uwagę, że jednak mogę to jakoś źle sprawdzać, ale szansa jest chyba mała. No i auto było w serwisie toyotowym kilka tysięcy kilometrów temu i tam też stwierdzili, że sworznie są ok.