Portugalia 2012

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
irko
Posty: 1831
Rejestracja: 19 lip 2010, 21:53
Auto: Hilux 09
Kontakt:

Portugalia 2012

Post autor: irko »

To może i ja coś napisze o wakacyjnych wycieczkach... :wink:

DROGA NA NIDERLANDY

Wymuskana w szczegółach trasa i wielkie plany wyjazdu do Portugalii. Się planowało, planowało i nigdzie się nie pojechało...

To w zeszłym roku.

Ale lato roku 2012 to spakowane auta i o 2 w nocy jazda najdalej na zachód, najdalej jak się da ! Na początek poszukiwanie autostrady. Bo gdzieś tu już jest → JUŻ W WARSZAWIE. Ale żeby pomocny w znalezieniu znak jakiś to nie. Pani w nawigacji twierdzi że można podjechać nowym kawałkiem asfaltu od lotniska ale jakże się myli... ominąwszy wykopy i niedokończone filary zawracamy, żeby poszukać wjazdu który miałem gdzieś tam w pamięci.
Polskie krajobrazy skryte w ciemnościach. Gdzieś tam jeszcze niedokończone zjazdy i wiadukty, i nierówny asfalt pod bieżnikiem, i śmieszne ograniczenia prędkości na AUTOSTRADZIE jakby 70, 60, 40 km/h. Rodzinne klimaty żegnamy na ostatniej po tej stronie granicy stacji ORLENU gdzie za ludzkie pieniądze my i całe rzędy innych aut chce napełnić baki. To wszystko jeszcze bardzo wcześnie a już za chwile niemiecka autostrada wita całą swą szerokością darmowego i szybkiego jednak troszku starego asfaltu.

Obrazek Obrazek

Pogoda nie rozpieszcza, niby lipiec a termometr wyświetla żenująco niskie liczby. I ten deszcz... Germania ogólnie jakoś ze względu na krajobrazy nie bardzo odbiegające od uroków Mazowsza mija monotonnie i wrzeszczcie witamy niebieski znak NIDERLANDY.

A potem morza traw i łaciate farmy, i wskazania poniżej poziomu morza na nawigacji. U celu czekamy atrakcji i są! Kinderdijk to największe skupisko wiatraków w kraju. Sama wieś zbudowana na osuszonym polderze pod Rotterdamem to rząd ślicznych domków przy drodze → wąziutkim asfalcie z którego ekolodzy wycięli dodatkowo dwie ścieżki rowerowe. Niby droga jest dla aut ale nawet jedno słabo się mieści nie mówiąc o omijaniu aut jadących z przeciwka. Ale rowery przejadą wygodnie.

I wiatraki. Zbudowane w XVIII wieku, obecnie wpisane na listę UNESCO, porozrzucane pomiędzy licznymi kanałami i równiutko wyasfaltowanymi ścieżkami dla turystów. Wszystko do pooglądania z daleka → prywatna, zamieszkana własność. Poza jednym z biletami i skromnymi eksponatami do obejrzenia. Ale warto

Obrazek ObrazekObrazek Obrazek

Wieczór to poszukiwania spokojnego i niezbyt drogiego miejsca na nocleg. Się mogłoby wydawać że w takim turystycznym miejscu będzie to łatwe ale... nie jest. W okolicy brak tanich lokali. Hotelowa obsługa w nienagannych garniturach informuje grzecznie o braku trzyosobowych pokoi. I okoliczne uroki kanałów, starych kamieniczek z frontami jak staruszkowie pochylonymi ku ziemi oglądamy z poziomu samochodowych foteli. I jest tak późno a dzień był taki długi, ze już nam się nie chce... Coś tam się znalazło więc rano śniadanko i... śniadanie było okropne.
KRAINA GALLÓW

Darmowe autostrady się skończyły. We Francji bramki są tak często jak u nas tylko drożej. I dziwnie tu jakoś. Rano poprawka śniadania w McDonald'sie nie wyszła. Centrum handlowe i bary czynne dopiero OD JEDENASTEJ!!! Wieczorem zabrakło paliwa i w przy autostradowej miejscowości parę minut PO OSMEJ z trzech stacji benzynowych czynna była tylko automatyczna. A pobliski sieciowy market → zamknięty. I wszystko to w powszedni dzień.
Kierujemy się na Paryż. Opuszczamy na chwile autostradowe szerokości by popatrzeć na XIII wieczna katedrę Notre Dame w Amiens. Mówi się o niej, ze jest jedną z najpiękniejszych budowli francuskiego gotyku. Dla nas ma jeszcze jedną nieoczekiwaną zaletę → w sezonie wakacyjnym (zaboli to nas potem w Paryżu) nie ma tu nachalnego tłumu zapychającego kolejką wszystko co wyjątkowe. Robi wrażenie :) Krótki spacer i znów pomiędzy liniami wytyczającymi najszybszą drogę do celu.

Obrazek Obrazek Obrazek


Rzeczy rzucone w kąt pokoju i nareszcie Paryż. Metro, stacja Champs-Elysees i spacer nad Sekwaną do wieży Eiffla. Zajadamy naleśniki z widokiem na 324 m kutej stali i całe kilometry ludzi karnie stojących w kolejce do widoków i ochów z któregoś z trzech poziomów wieży. Spędzanie pięknego popołudnia w kolejce → nie dla nas. Okolica pełna jest ciemnych typów zachęcających do gry w trzy karty i sprzedawców dzwoniącymi rytmicznie wisiorkami na kształt wieży Eiffla zrobionymi. I wojska → pod bronią automatyczna jak w Bejrucie. Zostawiamy to wszystko by drugiej stronie rzeki spacerkiem poszukać kolacyjnych atrakcji. Jest piękny, niedzielny wieczór, mnóstwo turystów i ani jednej czynnej knajpy. Jakieś złe miejsce czy jak? Jedyny otwarty lokal zapchany na maksa. Tureckie jedzenie smakuje okropnie. Francuskie knajpy pozamykane z krzesełkami ustawionymi w wysokie piramidy. I jak w tym kraju ma być dobrze?

Następny dzień zaplanowany na zwiedzanie Luwru, katedry Notre Dame, Pól Elizejskich i inne atrakcje. Plan rzekłbym wykonany w 50%. Jedno z aut zaliczyło poważna awarię i jako tako się toczy ale nie do Portugalii. Zostawiamy uroki miasta naszym rodzinom i szukamy serwisu. Jeden znaleziony w necie właśnie zmienił autoryzacje. Nie naprawią. W drugim możemy umówić się za dwa tygodnie... Trzeci ma autoryzacje ale dla aut po 2009 r. Kompletna klapa. Auto psuje się dokumentnie i gaśnie. I konkluzja, gaśnie zawsze po skręcie kół. A na drążku kolumny kierowniczej leży wiązka elektryczna, którą znajomy mechanik telefonicznie radzi podciągnąć wyżej żeby nie obcierała i... eureka - działa !!!
Prujemy po nasze rodzinki do centrum miasta i wbijamy się w kilometry aut. Powolna jazda sprzyja kontemplowaniu miasta, chociaż tyle z tego mamy ;). Już w komplecie kierujemy się do Wersalu. Jeszcze trzeba się dopchać do obowiązkowej rundy wokół Łuku Triumfalnego trasa defilad Av. des Champs-Elysees.

Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek

Jest poniedziałek, więc wspaniałości pałaców budowanych, rozbudowywanych i przerabianych przez kolejnych Ludwików są dla nas zamknięte. Ale ogrody mają dodatkowy atut → dziś mamy darmowy wstęp. Żeby nie było nam za dobrze, fajerwerki w postaci fontann wyłączone. Przechodząc obok gigantomanii Pałacu, przepychu złoceń nie dziwię się, że ich mieszkańcy zasłużyli w oczach swoich poddanych na gilotynę. Ktoś za to musiał zapłacić...
Spacerujemy wśród wielkich, żywopłotowych labiryntów, stawów, fontann. Park rozciąga się na powierzchni 800 ha. Znajduje się w nim ogród o powierzchni 250 akrów, który ze względu na swe eleganckie rozplanowanie i dekoracje jest uważany za pierwowzór ogrodu w stylu francuskim. Im dalej od pałacu tym park jest skromniejszy i jakby mniej zadbany. I ludzi coraz mniej :).

Obrazek Obrazek Obrazek


Jeszcze jeden nocleg, cienkie francuskie śniadanie i pora ruszyć dalej.

Awatar użytkownika
fobos
Posty: 3155
Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:47
Auto: VZJ 90
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: fobos »

Czekam na więcej :D .

Awatar użytkownika
irko
Posty: 1831
Rejestracja: 19 lip 2010, 21:53
Auto: Hilux 09
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: irko »

Ciąg dalszy :)

Za cel obieramy Mont Saint Michel drugie po Paryżu najchętniej odwiedzane miejsce turystyczne we Francji. W słocie i chłodzie przebijamy się autostradami w kierunku wybrzeża. Tutaj wdziawszy ciepłe polary jakże niestosowne wobec wakacyjnej pory przybliżamy się coraz bardziej do klasztoru który Michał Archanioł polecił wybudować św, Aubertowi na początku VIIIw. Opornemu świętemu anioł wypalił dziurę w czaszce by posłuchał woli Bożej na co dowód w postaci rzeczonej czaszki spoczywa w katedrze w pobliskim Avranches. Trzeba przyznać, ze miasto na skale już z daleka robi wrażenie, Wśród płaskiego wybrzeża porośniętego równo trawą wyrasta nagle kamienna szpica turystycznej obecnie atrakcji. Kiedyś autem podjeżdżało się pod samą bramę miasta. Parking na grobli był mały, dla chętnych pozostawały jeszcze miejsca poniżej mające pewną ukrytą wadę → podczas przypływu całkowicie zakrywała je woda i …. duma właściciela bywała mocno podniszczona przez słona wodę i fale.

Czasy się zmieniły bo:

teraz za parking służy ogromna łąka z TYYYSIĄĄĄCAMI miejsc.
I elektryczny autobus z kierownicą na końcu i początku (żeby nie musiał zawracać)
i zawiezie
i odwiezie...
I kompleks wystawowy budują z toaletami … itd. itd.

I tylko ludzi tu za dużo.

Spacerem dla ładnych widoków podchodzimy coraz bliżej i bliżej. Tuż za bramą tłum fala za falą zapycha wąziutkie uliczki... Uciekamy od całego tego zamieszania na mury miejskie gdzie zaciszniej i widoki ładne. Podczas odpływu miasto otacza morze nie wody jednak a mułu i piachu (patrz zdjęcie obok). Po przyborze wody widoki nie dorównują tym ze starych pocztówek (zatoka jest coraz bardziej zamulana przez pobliską rzekę) chociaż może po prostu nie doczekaliśmy pełnego przypływu (różnica poziomów 14 metrów !). Nasyciwszy oczy widokami a kieszenie stosownymi pamiątkami zabieramy się elektrobusem na parking by PO WŁACZENIU OGRZEWANIA ruszyć dalej na zachód.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Jazda autostradami w kierunku Bordeaux ma taką zaletę, że jest pozbawiona opłaty :). Wobec kosztów całego przedsięwzięcia taki mały finansowy sukces cieszy. Gonimy kilometry ale późna pora sprawia, ze poddajemy się w miejscowości Niort. Internet podpowiada, ze najlepszą cenę za nocleg uzyskać można w hotelu sieci Premiere Classe. Jednak na miejscu wejścia strzeże klawiatura do wprowadzenia kodu rezerwacji a żywy człowiek już dawno poszedł do domu. Nie ma zmartwienia, hoteli w zasięgu wzroku jest kilka, znajdzie się coś i... klapa, nie ma. Życzliwa recepcjonistka z jednego z nich obdzwania pobliskie miejscówki i coś tam dla nas wynajduje (pozdrowienia dla miłej pani z Kyrida:).

cdn

Awatar użytkownika
fobos
Posty: 3155
Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:47
Auto: VZJ 90
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: fobos »

Zapraszam tu : http://tlcocpirko.blogspot.com/ :D

Czekamy na dalszy ciąg ...

Awatar użytkownika
irko
Posty: 1831
Rejestracja: 19 lip 2010, 21:53
Auto: Hilux 09
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: irko »

HISZPANIA

Następny dzień to banalny odcinek raptem 500 km do Pampeluny. Rzut oka na Bordeaux i dalej trasą w kierunku do granicy hiszpańskiej. Na postoju mała pułapka na parkingu. Toaleta w dziura w podłodze działa jak prysznic jeśli włączysz spłukiwanie będąc w środku ;). Odbijamy z autostrady w lokalną N 121A i droga zaczyna wić się coraz bardziej, coraz wyżej, coraz bardziej we mgle. I temperatura → 13 stC (patrz zdjęcie z nawigacją)!


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Po przekroczeniu gór temperatura robi się bardziej przyjazna a teren bardziej płaski z widokami po horyzont.

Obrazek

Nie planowaliśmy tego. Chcieliśmy po prostu zobaczyć baskijską Iruñe będąca ważnym punktem dla pielgrzymujących do Santiago de Compostella a trafiliśmy w środek fiesty ku czci św. Fermina. Odkąd Ernest Hemingway rozsławił ją w swojej powieści "Słońce też wschodzi" główna jej atrakcja czyli gonitwa byków przyciąga tysiące turystów z całego świata. Super, rewelacja, fajnie tylko gdzie przenocować jak tu tylu chętnych na hotelowe pokoje. Ale jest, ładny hotel na przedmieściach ma wprawdzie tylko dwójki ale za to z szeeeerokimi łózkami więc pomieścimy się i w trójkę za serdecznym przyzwoleniem obsługi :).

Wdziawszy stosowne stroje czyli białe lub po prostu jasne koszule i spodnie oraz otrzymane w hotelu pamiątkowe, czerwone chusty jedziemy autobusem podziwiać pampeluńskie atrakcje.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Czuję się jak w Warszawie przed ważnym meczem Polaków na euro ;). Nieprzebrane biało-czerwone tłumy.

I wszędzie wino. Niesione w wielolitrowych plastikowych butlach, kubeczkach na białych koszulkach bo zwyczajem tutejszym jest się winem polewać. Na tradycyjna paradę "Riau-riau" idącą od ratusza w kierunku kaplicy św. Fermina się nie załapaliśmy a szkoda bo elementem marszu jest przejście kilkumetrowych, tekturowych figur z głowami nadnaturalnych rozmiarów. Widzieliśmy za to mniejsze wesołe przemarsze z transparentami, dmuchanymi palmami i oczywiście na pierwszym miejscu – baniakami z winem. Zanabywszy pamiątki i nasyciwszy oczy atrakcjami poszukujemy miejsca gdzie podadzą nam na talerzach miejscowe smakołyki. I nie ma... W barach, restauracjach, ogródkach przy których wiszą zdjęcia smakowitych potraw obsługa rozkłada ręce proponując tylko napoje. Zostają hod-dogi i kebab :(. Ten ostatni nawet dobry ale bułka niedopieczona. Ten kto ja piekł musiał także ostro świętować z użyciem płynnych atrakcji... Po zgłoszeniu zażalenia do śniadego właściciela lokalu, bez słowa protestu przygotowuje nowy, tym razem już OK. Po całym dniu tylko o marnym francuskim śniadaniu... zjadłem oba :D.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wieczór zastaje nas już w hotelu. Bo dzień był bardzo długi, bo na mieście jest już zimno, bo nasze pociechy trzeba położyć spać. Nocne atrakcje fiesty czyli sztuczne ognie oglądamy już z poziomu +2 hotelu bo rano... rano idziemy na gonitwę! Miła pani z recepcji radzi jechać pierwszym autobusem punkt 6.30 żeby dopchać się do dobrych miejsc. Z bólem ale dajemy radę. Jest jeszcze ciemno (TAK TU JEST O TEJ PORZE CIEMNO!), termometr wskazuje tylko 14 stC ale jedziemy. Na miejscu jeszcze kawa i buła (bary rano maja już przygotowane ogromne sterty śniadaniowych atrakcji i szukamy miejsca. He he he. Gonitwę przyjdzie nam obejrzeć zza pleców tych którzy w ogóle tej nocy się nie kładli. Dobrych miejsc brak !!!

Sama gonitwa wygląda tak, że na drewnianym płocie wytyczającym trasę siedzi masa ludzi i czeka aż wystrzela race i będzie widać biegaczy a potem byczki czeszące im plecy rogami. 8.00 ruszają. Potem przyjeżdżają karetki pozbierać pechowców. I tak przez 9 dni. 7.07 → 6 rannych, 8.07 dwie osoby w szpitalu, 10.07 pięć i tak codziennie …


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Byki biegną dwa razy. Nie wszyscy o tym wiedzą więc po pierwszym biegu wchodzą na trasę i … zaczyna się druga gonitwa :D. Ale wystarczy zejść zwierzakom z drogi i nie ma strachu. Cierpią głównie ci którzy popisują się chwytając buhaje za szyje, poklepujący je po zadach lub po prostu pechowcy, którym zdarzy się przewrócić przed bykiem.

Gonitwa to nie koniec atrakcji. Później tłum wypełnia pobliską arenę i dalej jazdę maja ci którzy chcą popisać się uganiając się za bykami. Tłum wypełnia obiekt do ostatniego miejsca. Śmiałkowie wychodzą na arenę (całkiem sporo ich) i w to całe zamieszanie wbiega 500 kilo żywej masy z rogami. Jeśli trafi się żwawy osobnik (byczki często się zmieniają) to przypomina to rzut kula w kręgle.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Tego dnia w mieście jest jeszcze corrida, taka typowo Pampeluńska z uganianiem się z bykami. Żeby było ciekawiej z motocyklami itd. Nie dla nas.

Droga czeka...

Awatar użytkownika
fobos
Posty: 3155
Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:47
Auto: VZJ 90
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: fobos »

Już dzisiaj nie mam siły. Przerzucę jutro.

Awatar użytkownika
fobos
Posty: 3155
Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:47
Auto: VZJ 90
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: fobos »

Strasznie małe zdjęcia wrzuciłeś na fotosik. :?

Awatar użytkownika
irko
Posty: 1831
Rejestracja: 19 lip 2010, 21:53
Auto: Hilux 09
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: irko »

Grzegorz, dzieki za wsparcie.
Przez pomyłkę wrzuciłem miniaturki :(

Awatar użytkownika
fobos
Posty: 3155
Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:47
Auto: VZJ 90
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: fobos »

W takim razie poczekam na większe.

Awatar użytkownika
fobos
Posty: 3155
Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:47
Auto: VZJ 90
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: fobos »

A póki co, Irko "wrócił do Macierzy" :wink: :mrgreen:

http://www.tlc.org.pl/blogi/2012/10/22/ ... 12-by-irko

Gałka
Sąd Koleżeński
Posty: 4425
Rejestracja: 05 kwie 2007, 21:04
Auto: HZJ73 3w1
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: Gałka »

również moje wspomnienia z Francji to...zamknięte knajpy jak byłem głodny :(
Czekam na dalszy ciąg.

Awatar użytkownika
irko
Posty: 1831
Rejestracja: 19 lip 2010, 21:53
Auto: Hilux 09
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: irko »

Obrazek

Do pokonania ponownie niezbyt długi odcinek raptem niecałe 600 km do Alcazar de San Juan . Ale zanim dostaniemy się na autostradę, za pierwszymi bramkami ostra, policyjna obsada pod bronią i każdy dmucha. Im dalej od Pampeluny tym robi się bardziej ciepło. Z porannych 14 stC po przekroczeniu Kastylii Leon mamy już ponad 40 stC !!! Żeby uniknąć dłuższej i płatnej jazdy przez Madryt wybieramy lokalna trasę. Porządna i szybka droga więc można polecić.

Obrazek Obrazek Obrazek

Po południu jesteśmy na miejscu. Zastajemy małe miasteczko z całym mnóstwem wąskich, jednokierunkowych dróg i bardzo miłym, rodzinnych hotelikiem z bardzo przystępną ceną i blisko centrum.

Obrazek Obrazek Obrazek

Samo miasteczko dni największej chwały przeżywało w XVI w gdy mieszkało tu wiele znamienitej szlachty i dworzan królewskich. Wówczas też utworzono uniwersytet z katedrami medycyny, teologii, historii świętej i Filozofii. Dziś mieszkańcy kuszą do przyjazdu turystów tym, ze najprawdopodobniej właśnie tu urodził się Miguel de Cervantes y Saavedra. I chwalą się tym a to poprzez pomniki i popiersia słynnego pisarza, a to umieszczając pomniki i wizerunki najbardziej znanych postaci pisarza czyli Don Kichota i Sancho Pansy. Miejscowość jest do obejrzenia w w godzinę wliczając w to czas na zjedzenie lodów ;) .

Po obejrzeniu Torreón del Gran Prior, kilku pomników Cervantesa, Don Kichota i Sancho Pansy postanawiamy wybrać się w okolice a jest co oglądać. W pobliskim Campo de Criptana znaleźć mozna największe skupisko w La Manchy wiatraków. To je właśnie Cervantes wyznaczył jako cel ataku dla Don Kichota. Z 32 białych wież zbudowanych w XVI w pozistało jeszcze 11 a 3 z nich nadal działają. Warto poświecić pare chwil na spacer po górujacym nad okolica wzgórzu i dla widoków i dla wiatraków i dla klimatu Manchy który poczuc tu mozna z bliska. Bo La Mancha to nie górzyste i zimne okolice Pampeluny. Tutaj mamy już temperatury powyżej 40 stC.

Obrazek Obrazek

Awatar użytkownika
irko
Posty: 1831
Rejestracja: 19 lip 2010, 21:53
Auto: Hilux 09
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: irko »

fobos pisze:A póki co, Irko "wrócił do Macierzy" :wink: :mrgreen:

http://www.tlc.org.pl/blogi/2012/10/22/ ... 12-by-irko
Grzegorz
Kontynuować opis bede
Na razie na mojej stronie http://ir.travel.pl/wyprawy/PORTUGALIA_ ... 12_ok.html" onclick="window.open(this.href);return false;

Ale - czy mozesz podać sposób do dostania sie do bloga?
PW mi wywiało z namiarami na hsła itp
Nowego PW do Ciebie nie napisze bo chyba masz wyłaczona tą funkcję ...

Awatar użytkownika
plum76
Klubowicz
Posty: 2134
Rejestracja: 10 gru 2009, 16:04
Auto: UZJ40
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: plum76 »

hej
fajnie to wygląda.
a ile dni wam to zajeło?
planuje coś podobnego z przystankiem w EuroDisneyland.
pawel

Awatar użytkownika
irko
Posty: 1831
Rejestracja: 19 lip 2010, 21:53
Auto: Hilux 09
Kontakt:

Re: Portugalia 2012

Post autor: irko »

Paweł, harmonogram wygladał mnie wiecej tak:

7.07 Warszawa - Kinderdijk → 1227 km
8.07 Kinderdijk - Amiens - Paryż - Wersal → 448 km
9.07 Paryż - Saint Mont Michel - Niort → 690 km
10.07 Pampeluna → 500 km
11.07 Pampeluna - Alcázar de San Juan → 540 km
12.07 Consuegra - Cacares → 400 km
13.07 Merida → 420 km

PORTUGALIA
14.07 plaża w Sesimbrze
15. 07 Lisbona
16.07 Sintra - Castelo dos Mauros - Cabo da Roca
17.07 Fatima - Obidos
18.07 Winnica Fonseca - plaża w Portinho da Arrabida
19.07 Alcobaca - Bathala
20.07 Evora - owalny kromlech w Almendres

POWRÓT
21.07 Sesimbra - Tomar - Avila
22.07 Avila - Segovia - Peñaranda de Duero
23.07 Peñaranda de Duero - Burgos - Liburne
24-25.07 Liburne - Kalsruhe - DOM


Czyli 18 dni i prawie 10 tysi na zegarach :D

ODPOWIEDZ