do Kamerunu swoja Toyota
Moderator: luk4s7
do Kamerunu swoja Toyota
odbierajac moja HZJ78 w Yaounde, spalem w malym hoteliku w centrum miasta, gdzie spotkalem parke mlodziutkich (ok 23-25 lat) szwajcarow, ktorzy przyjechali sobie swoja chyba 12 letnia toyota do Kamerunu i dalej kierowali sie do Namibii. Przegadalismy kilka godzin i dowiedzialem sie, ze z samej Szwajcarii przyjechali bez najmniejszego problemu. Najgorsza jest ponoc Nigeria, ale szybko , bez zatrzymwyan sie wielkich i dlugotrwalych , mozna przez nia jakos przejechac. Wszystkie inne kraje przejechali jak po masle. Nie spotkali sie z zadnymi problemami ze strony tubylcow, nie mieli powazniejszej awarii. Chlopak mowi ze zupelnie sie nie zna na mechanice i wszystkie usterki reperowali mu miejscowi "kowale" Jada bez GPS, wg strasznie kiepskich map. Samochod prawie nie przygotowany wyprawowo, wszystko powrzucane ot tak z tylu jakby jechali na piknik, a tymczasem w drodze sa juz 7 miesiecy. Nigdzie im sie nie spieszy. Wizy wyrabiaja na granicach i tak sobie pomalutku jada. DOjada do Namibii, sprzedadza woz i wroca samolotem. Mozna i tak !
oto ich toyka:
Zapraszam wiec na piwko do Bertoua. Jak widac wystarczy wrzucic pare ciuchow na zmiane do tylu i ruszyc w droge !
oto ich toyka:
Zapraszam wiec na piwko do Bertoua. Jak widac wystarczy wrzucic pare ciuchow na zmiane do tylu i ruszyc w droge !
Re: do Kamerunu swoja Toyota
Stary skoro piszesz takie relacje to zacznij się spodziewać że już niedługo pod Twoim domem będą się pojawiać dziwni ludzie w jeszcze dziwniejszych śmietnikach
ale daje do myślenia ten cały "ekspedyszyn ofrołd bez ciśnienia" - da się i też robi
ale daje do myślenia ten cały "ekspedyszyn ofrołd bez ciśnienia" - da się i też robi
Re: do Kamerunu swoja Toyota
miedzynarodowo sie robi sa juz u nas koledzy z litwy, norwegii i kamerunu, super.
zazdroszce tym szwajcarom, bardzo. jak uniesie sie to psychicznei samo wyjechanei
z domu i chec poznania swiata mimo wszytko,to glownym problemem pozostaje
niestety zawsze -morderczy czas. pieniadze mozna ogarnac, carnet de passage
pewnei tez jakos chociaz jest duzym utrudnieniem. spotkalem sporo wolnych ludzi
ktorzy podrozowali starymi sprzetami i naprawiali je byle gdzie byle dalej tylko
jak zawsze ...czas. skoro nei udalo sie za mlodu moze uda sie an starosc, oby.
uderze w prywate
w 2005 spedzilismy niesamowita, wzruszajaca i zupelenie jednorazowa
Wigilie u misjonarzy w senegalu w kedougo, kedegougu jakos tak?
bisko sedegougo- poludniowowschodni kraniec kraju, od strony mali.
tak z ciekawosci czy masz moze jakis kontakt z chlopakami
z tej misjii , albo wiesz gdzie szukac, bo nam gdzies wcielo wszelkie namiary
??za duzo bylo kartek i karteczek ....
nie mieli latwo i byli sami kompletnei, zbierali pieniadze wszedzei gdzie sie dalo
a ich parafia byla jak pol polski, pewnei zwyczajne afrykanskei kliamty, nas poruszyli
i przekoanlismy sie jak naprawde wyglada zycie misjonarza, na dodatek pierwszy
raz w zyciu przegadalem z jakims ksiedzem, wszytkie teamaty!,do bladego switu
a jestem mocno "niezaangarzowany religijnie" , gdyby u nas tacy byli.....
zostawilismy im 3/4 wszystkeigo co mielismy - maja goscie jaja
! wielki szacunek
zazdroszce tym szwajcarom, bardzo. jak uniesie sie to psychicznei samo wyjechanei
z domu i chec poznania swiata mimo wszytko,to glownym problemem pozostaje
niestety zawsze -morderczy czas. pieniadze mozna ogarnac, carnet de passage
pewnei tez jakos chociaz jest duzym utrudnieniem. spotkalem sporo wolnych ludzi
ktorzy podrozowali starymi sprzetami i naprawiali je byle gdzie byle dalej tylko
jak zawsze ...czas. skoro nei udalo sie za mlodu moze uda sie an starosc, oby.
uderze w prywate
w 2005 spedzilismy niesamowita, wzruszajaca i zupelenie jednorazowa
Wigilie u misjonarzy w senegalu w kedougo, kedegougu jakos tak?
bisko sedegougo- poludniowowschodni kraniec kraju, od strony mali.
tak z ciekawosci czy masz moze jakis kontakt z chlopakami
z tej misjii , albo wiesz gdzie szukac, bo nam gdzies wcielo wszelkie namiary
??za duzo bylo kartek i karteczek ....
nie mieli latwo i byli sami kompletnei, zbierali pieniadze wszedzei gdzie sie dalo
a ich parafia byla jak pol polski, pewnei zwyczajne afrykanskei kliamty, nas poruszyli
i przekoanlismy sie jak naprawde wyglada zycie misjonarza, na dodatek pierwszy
raz w zyciu przegadalem z jakims ksiedzem, wszytkie teamaty!,do bladego switu
a jestem mocno "niezaangarzowany religijnie" , gdyby u nas tacy byli.....
zostawilismy im 3/4 wszystkeigo co mielismy - maja goscie jaja
! wielki szacunek
- Northern Sun
- Posty: 251
- Rejestracja: 20 sty 2008, 07:09
- Kontakt:
Re: do Kamerunu swoja Toyota
swietny pomysl, tylko jazda bez map i gps lekko bezsensowne
- Rokfor32
- Klubowicz
- Posty: 8420
- Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
- Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
- Kontakt:
Re: do Kamerunu swoja Toyota
A niby czemu bezsensowne? Skoro nie masz wyznaczonego konkretnego celu, a tylko z grubsza kierunek, to o wszystko się na miejscu można dopytać. No ale kompas, to jednak obowiązkowy ...
Re: do Kamerunu swoja Toyota
kompas i mapa o tyle obowiazkowe ze mauretania to naprawde total nowhere
pustkowie bez ludzi a w ramach atrakcjii jest pas min i nie wolno walic na azymut
wiec precyzja poruszania sie blisko wody wskazana trzymasz sie -atlantic road.
szlak wyznaczony bardzo z rzadka starymi oponami i porzuconymi wrakami aut.
dalej pozornie lepiej bo juz tylko palacy sie wiecznie busz,wyjeby, brak drog i mostow,
czasochlonne szukanie brodow i paliwa ,niby sporo wiosek ale kazdy czarny braciszek
jak widzi bialasa, chyba jakies przyzwyczajenei kolonialane albo glupota,
dla niego to zawsze wszystko jest "prosto,prosto" i "superbien sava "qrffa
a jeszce wyciga lape po "cado" albi inny "bidon", sensu pytac nie ma
potem zonk i tak konczy sie na poszukiwaniu kierunku na wlasna reke.
dopiero senegal i burkina sa drogi i nimi walisz bez problemu,
przewaznie bo bywa roszniie ale jak przygoda to przygoda.
btw gpsy i laptoki bardzo szybko szlag trafia od temperatur, zapylenia i megawyjebow.
pustkowie bez ludzi a w ramach atrakcjii jest pas min i nie wolno walic na azymut
wiec precyzja poruszania sie blisko wody wskazana trzymasz sie -atlantic road.
szlak wyznaczony bardzo z rzadka starymi oponami i porzuconymi wrakami aut.
dalej pozornie lepiej bo juz tylko palacy sie wiecznie busz,wyjeby, brak drog i mostow,
czasochlonne szukanie brodow i paliwa ,niby sporo wiosek ale kazdy czarny braciszek
jak widzi bialasa, chyba jakies przyzwyczajenei kolonialane albo glupota,
dla niego to zawsze wszystko jest "prosto,prosto" i "superbien sava "qrffa
a jeszce wyciga lape po "cado" albi inny "bidon", sensu pytac nie ma
potem zonk i tak konczy sie na poszukiwaniu kierunku na wlasna reke.
dopiero senegal i burkina sa drogi i nimi walisz bez problemu,
przewaznie bo bywa roszniie ale jak przygoda to przygoda.
btw gpsy i laptoki bardzo szybko szlag trafia od temperatur, zapylenia i megawyjebow.
Re: do Kamerunu swoja Toyota
btw - tj1gd masz jakis kontakt z chlopakami z senegalu ???
- Northern Sun
- Posty: 251
- Rejestracja: 20 sty 2008, 07:09
- Kontakt:
Re: do Kamerunu swoja Toyota
- zalezy gdzie jedziesz,A niby czemu bezsensowne? Skoro nie masz wyznaczonego konkretnego celu,
heh .. najlepsze sa taie gpsy self-mobile, laptoki daja rade ale batteria musi dawac rade, na temat megawyjebok pogadamy innym razem ..btw gpsy i laptoki bardzo szybko szlag trafia od temperatur, zapylenia i megawyjebow.
Re: do Kamerunu swoja Toyota
sypnales konkretem nie ma co
u nas padlo
2xgarmin, 1xstary noname
laptok srednia+, nazwy nie pamietam a bateria nic nie miala
do rzeczy padly bebechy, naped, wyjscia a na koncu
nawet matryca pokazywala co chciala, mimo przechowywania w peli.
wyjeby jak wyjeby, srednia norma czarnego ladu x50dni
u nas padlo
2xgarmin, 1xstary noname
laptok srednia+, nazwy nie pamietam a bateria nic nie miala
do rzeczy padly bebechy, naped, wyjscia a na koncu
nawet matryca pokazywala co chciala, mimo przechowywania w peli.
wyjeby jak wyjeby, srednia norma czarnego ladu x50dni
- Northern Sun
- Posty: 251
- Rejestracja: 20 sty 2008, 07:09
- Kontakt:
Re: do Kamerunu swoja Toyota
a jakiej odpowiedzi sie spodziewales,
wiadomo gadzety padaja co nie zmienia faktu ze bez gps nigdzie sie nie ruszam chyba ze lokalnie no ale to inna bajka
wiadomo gadzety padaja co nie zmienia faktu ze bez gps nigdzie sie nie ruszam chyba ze lokalnie no ale to inna bajka
Re: do Kamerunu swoja Toyota
u nas nawigowanie skonczylo sie na niezawodnych od zawsze
-papierowej mapie
-kompasie
a nozyczkami odmierzalismy km
,nie ma co pokladac zbyt wiele zaufania do chromolonej elektroniki
bo mozna sie zdziwic na srodku nowheru
- Northern Sun
- Posty: 251
- Rejestracja: 20 sty 2008, 07:09
- Kontakt:
Re: do Kamerunu swoja Toyota
middle of nowhere jest przejeb@ne, najlepiej jak jescze pada i jest zimno
Re: do Kamerunu swoja Toyota
Oj, bardzo przepraszam od 22.10.2008 zapomnialem o tym temacie, odpowiadam juz z miejsca.Boryś pisze:Stary skoro piszesz takie relacje to zacznij się spodziewać że już niedługo pod Twoim domem będą się pojawiać dziwni ludzie w jeszcze dziwniejszych śmietnikach
ale daje do myślenia ten cały "ekspedyszyn ofrołd bez ciśnienia" - da się i też robi
Borys nie ma problemu, mam coroku paru wizytujacych ale samolotami raczej
Mam wielka chalupe, jestem sam od 5 juz lat moge jednorazowo przyjac 9 osob nawet na rok. W grudniu przylatuje 2 dziennkarzy, w lutym chlopak na pare miesiecy do pomocy i dwoch zakochanych z Warszawy , ktorzy tu sie pozenic przyjada. Pozniej w sierpniu dwoch entomologow ( od owadow). Zapowiadalo sie jescze 3 ludzi na dluzej do pomocy ale bez francuskiego wiec ich odeslalem do Niemiec i Anglii, bo to znali.
Zapraszam wiec, a jak widac nastolatki moga tu przyjechac wiec mysle ze off-roadowcy powinni sobie poradzic.
pozdrawiam
darek
www.misja-kamerun.pl
Re: do Kamerunu swoja Toyota
Czobi, niestety zadnego, to jednak kawalek.czobi pisze:btw - tj1gd masz jakis kontakt z chlopakami z senegalu ???
pozdrawiam
darek
www.misja-kamerun.pl
Re: do Kamerunu swoja Toyota
szkoda, bede musial pojechac ich odwiedzic