Transylwania 2009
Moderator: luk4s7
Transylwania 2009
Dziś wróciliśmy z małego wypadu na Rumunię. Zrobiliśmy szybki spontan i pojechało całkowicie towarzysko 8 samochodów choć miało być w pewnym momencie aż 10 . Jutro postaram się wrzucić pierwsze fotki i napisać kilka słów. Może tym razem zrobi krótką relację jako pierwszy np. Czaja . Ja tylko dodam, że Trans Alpina 67C w przyszłym roku będzie już asfaltowa . Asfalt leży obecnie po obu stronach przełęczy, a góra jest wyciachana na szerokość dwóch pasów. Ciężarówki kursują w przerażających ilościach, a maszyny Komatsu kopią w głąb ziemi i rzeki . Koniec legendarnej górskiej szutrówki przez Karpaty na wysokości 2 tyś m.n.p.m. Było mega sympatycznie i chyba off-roadowo .
W towarzyskim wypadzie wzięli udział:
- Potrzeba z Karoliną - HDJ80
- Dadarek z synem - LJ70
- MisiekG z Magdą - J100
- Artur z Czają - Nissan Patrol Y61
- Tomek z Michałem - Nissan Patrol Y61
- Jacek z Januszem czyli Elerty - J100
- Igor z Kylonem - Nissan D22
- i przez chwilkę Olaf z małżonką - Suzuki Jimny
W towarzyskim wypadzie wzięli udział:
- Potrzeba z Karoliną - HDJ80
- Dadarek z synem - LJ70
- MisiekG z Magdą - J100
- Artur z Czają - Nissan Patrol Y61
- Tomek z Michałem - Nissan Patrol Y61
- Jacek z Januszem czyli Elerty - J100
- Igor z Kylonem - Nissan D22
- i przez chwilkę Olaf z małżonką - Suzuki Jimny
Re: Transylwania 2009
No no no!!! Dajcie szybko jakieś fotki - jak tam w kraju Draculi!
Palinka pali!?
Palinka pali!?
Re: Transylwania 2009
@Kylon - Czy przypadkiem nie mijaliśmy się 3.08 w okolicach Devy?
(Byłem swoją KZJ-70, a za mną podążało LR Disco)
Drum National 67c jest budowana odcinkami, dzięki temu zostało jeszcze parę fragmentów (po kilkaset metrów długości) zachowanych w oryginale... ale spychacze i koparki ścigają się jak kiedyś kompanie kolejowe na dzikim Zachodzie.
@Błavateq - "najlepsza palinca rośnie na południowych stokach Karpat" - ta, w odróżnieniu od naszej rodzimej śliwowicy, nie pali, lecz dobrze smaruje gardło.
(Byłem swoją KZJ-70, a za mną podążało LR Disco)
Drum National 67c jest budowana odcinkami, dzięki temu zostało jeszcze parę fragmentów (po kilkaset metrów długości) zachowanych w oryginale... ale spychacze i koparki ścigają się jak kiedyś kompanie kolejowe na dzikim Zachodzie.
@Błavateq - "najlepsza palinca rośnie na południowych stokach Karpat" - ta, w odróżnieniu od naszej rodzimej śliwowicy, nie pali, lecz dobrze smaruje gardło.
-
- Klubowicz
- Posty: 563
- Rejestracja: 09 wrz 2008, 08:11
- Auto: www.ready2go.pl
- Kontakt:
Re: Transylwania 2009
wywołany do tablicy ... się postaram
Transylwania 2009 czyli "godziny szczerości podczas jechać, jechać adwenczer"
Dzień 1
Gdy większość ekipy jak na prawdziwych off-roaderów przystało, odpoczywała już w ciepłej pościeli a na zegarkach pojawiła się godzina 1.04 zmęczeni zmaganiami z imprezą weselną Tomek i Artur pobrali swych dzielnych pilotów (chociaż nie wiem czy balast nie będzie bardziej odpowiednim słowem ) czyli Michała i mnie i wsiadając do dwóch niekoszernych na tym forum pojazdów wyruszyli z Brodnicy ku nowej przygodzie...
Zabierając po drodze Olafa i Dorotę w również niekoszernym aucie po 26 godzinach przemieszczania się dotarliśmy na miejsce spotkania by zastać tam rzecz jasna śpiącą reprezentację TLCoc ...
Dzień 2
No nie byliśmy wyspani, nie będę ściemniał, ale przygoda czekała, więc z oczami na zapalniczki (XXI wiek w końcu...) ruszyliśmy.
Generalnie nuda, brzydkie widoki, trudności off-roadowe zerowe,
na szczęście trochę się kurzyło, bo normalnie wszyscy byśmy zasnęli
po kilku godzinach jazdy dzień zbliżał się ku końcowi, a Ktoś tam, kto rozdaje karty w górach, chciał się nas wyraźnie stamtąd pozbyć, strasząc błyskawicami i rzęsistym deszczem - na darmo - ani nie uciekliśmy a jeszcze bardziej zmobilizowało nas to do stawienia czoła złym warunkom atmosferycznym.
Niewiele pamiętam oprócz tego, że piwo popijane kilkoma rodzajami whisky, wódką Stalińską i winem, spowodowało ogólne rozluźnienie całej grupy...
Dzień 3
Poranek o dziwo jeszcze bardziej ciężki niż po poprzedniej prawie nie przespanej nocy
I nadal nie wiem o co kaman z tymi piorunami ...
coą mi świta, że chyba wczoraj przypadkiem zatakowałem Magdę elementem zadaszenia, który podobno przyciąga pioruny
I od rana znów to samo, brzydko, nudno, za łatwo i na domiar złego przestało sie kurzyć po nocnej burzy
Trzeba było sobie jakoś to urozmaicić więc pomysł z Jacka z wzrokowym testem zderzaków z bullbarami na szczęście trochę uratował atmosferę wycieczki
Potem przyszedł czas na zdobywanie szczytu, zdobyć się udało, ale jak to w górach, nie tylko samochodem bywa, problem powrotu w dół często staje się zasadniczą częścią wycieczki
Na szczęście po wielu godzinach walki i m.in. pompowaniu kół na trawersującym podjeździe
udało się idealnie wstrzelić w podróż grzbietem we mgle w oczekiwaniu na burzę
Dzień był długi i pełen emocji, burza nie dawała nam spokoju przez większą część wieczoru a potem nocy.
Dzień 4
Większość zasnęła wczoraj w autach ale w namiocie spało się całkiem fajnie, do momentu przebudzenia i usłyszenia plotki jakoby Kylonowi Ktoś lub Coś zjadło chleb z paki Igorowego niekoszernego D22 przy okazji rozrzucając okruszki w promieniu kilkunastu metrów
Takie żarty mnie nie śmieszą w każdym razie i mam nadzieję że zrobiły to komary, meszki albo inne owady a nie miś
Podróż w dół do cywilizacji, trzeba zatankować auta, zrobić mini zakupy by móc w spokoju znów oddać się zdobywaniu górskich bezdroży.
Fajnie się jechało, pierwsze przewrócone drzewo było mega atrakcją...
drugie też
trzecie, czwarte i kolejne, o których informowaliśmy z Kylonem bardzo mobilizowało całą ekipę...
ale to co odkryliśmy z Karoliną i Michałem, spacerując z siekierą Kuby doprowadziło do zaimprowizowanego mini ogniska, grilla z kiełbaskami i noclegu z dzikami i niewyjaśnionym hałasem na godzinie pierwszej
Dzień 5
Niestety, tak potężna liczba zwalonych drzew zmusiła nas do odwrotu.
Odwrotu przez kolejne zwalone drzewa , rozmytą drogę, inżynieryjno-zabawowo-zaimproowizowanym szlakiem
Potem szybka kąpiel pod "chłodnym prysznicem" i dalej w drogę....
A propos, niewiele tych kilometrów dziś zrobiliśmy, ale kawałek dobrego off-roadu w miłym towarzystwie był przecież głównym celem tego wyjazdu, a niżeli szybsze dobicie do okresowej wymiany oleju w silnikach
Zjechaliśmy sobie Drogą Krajową do prawie cywilizacji by przy lokalnych kibicach, wyciągać się z potoku na miejsce noclegu...
Dzień 6
67C - trzeba pojechać, przecież nikt nie wie, jak długo droga w tej formie przetrzyma dotacje z UE ...
Całe szczęście że tam pojechaliśmy, Igor znalazł też odpowiedź na pytanie jak długo trzeba będzie czekać na asfalt...niedługo, bo tylko do końca 2010
67C zakończyła naszą przygodę z górami, mgła skutecznie umożliwiała nam jak najdłuższe przebywanie na drodze, jednak niestety zjechaliśmy do cywilizacji...
Jeszcze tylko pożegnanie z Grześkiem i z Magdą, których Rumunia tak urzekła, że nadal kręcą się tam swoją bordową setką.
To będzie ostatni nocleg na krainie złego (podobno) księcia D.
Księżyc świeci podobno jak Maroku, niezidentyfikowane świerszcze skutecznie utrudniają pożegnanie z Rumunią, a palinca grzeje tak jak ... powinna
Dzień 7
Przyszedł czas wyjazdu ostatecznego
Dziękuję :
Szefowi Związków Zawodowych Pasterzy i Drwali Karpackich z siedzibą w 3* Hotelu Cracii Doamnei
za całokształt
i całej ekipie za fajnie spędzony czas.
Białej 100 (Jacek, Janusz) za opowieści z końca świata
Bordowej 100 (Magda, Grzesiek) za dystans i gustowanie w tych samych trunkach
Grafitowej 80 (Karolina, Kuba) za ratowanie czerwonymi Marlboro podających się za rumuńskich pasterzy, polskich palaczy
Bordowej 70 (Darek, Michał) za spokój, pozytywne emocje i ugruntowanie w decyzji o zakupie J7
Srebrnemu D22 (Igor, Kylon) za j.w. i pozytywne ADHD wraz z wiedzą o torsenach
Granatowemu Y61 (Tomek, Michał) za 50 BECK'Sów i 40 słoików fasolki
Zielonemu Jimnemu (Olaf, Dorota) za krótką niestety obronę dobrego imienia marki Suzuki
Złotemu Y61 (Artur) za to że wytrzymał moje chrapanie i rozmowy w podróży
To był niezapomniany tydzień.
Fajna grupa ludzi, w fajnym miejscu, w fajnym czasie.
Czy można chcieć czegoś więcej ?
Tak...
Ja bym chciał powtórek
więc do następnego razu...
zdjęcia wkrótce.
Transylwania 2009 czyli "godziny szczerości podczas jechać, jechać adwenczer"
Dzień 1
Gdy większość ekipy jak na prawdziwych off-roaderów przystało, odpoczywała już w ciepłej pościeli a na zegarkach pojawiła się godzina 1.04 zmęczeni zmaganiami z imprezą weselną Tomek i Artur pobrali swych dzielnych pilotów (chociaż nie wiem czy balast nie będzie bardziej odpowiednim słowem ) czyli Michała i mnie i wsiadając do dwóch niekoszernych na tym forum pojazdów wyruszyli z Brodnicy ku nowej przygodzie...
Zabierając po drodze Olafa i Dorotę w również niekoszernym aucie po 26 godzinach przemieszczania się dotarliśmy na miejsce spotkania by zastać tam rzecz jasna śpiącą reprezentację TLCoc ...
Dzień 2
No nie byliśmy wyspani, nie będę ściemniał, ale przygoda czekała, więc z oczami na zapalniczki (XXI wiek w końcu...) ruszyliśmy.
Generalnie nuda, brzydkie widoki, trudności off-roadowe zerowe,
na szczęście trochę się kurzyło, bo normalnie wszyscy byśmy zasnęli
po kilku godzinach jazdy dzień zbliżał się ku końcowi, a Ktoś tam, kto rozdaje karty w górach, chciał się nas wyraźnie stamtąd pozbyć, strasząc błyskawicami i rzęsistym deszczem - na darmo - ani nie uciekliśmy a jeszcze bardziej zmobilizowało nas to do stawienia czoła złym warunkom atmosferycznym.
Niewiele pamiętam oprócz tego, że piwo popijane kilkoma rodzajami whisky, wódką Stalińską i winem, spowodowało ogólne rozluźnienie całej grupy...
Dzień 3
Poranek o dziwo jeszcze bardziej ciężki niż po poprzedniej prawie nie przespanej nocy
I nadal nie wiem o co kaman z tymi piorunami ...
coą mi świta, że chyba wczoraj przypadkiem zatakowałem Magdę elementem zadaszenia, który podobno przyciąga pioruny
I od rana znów to samo, brzydko, nudno, za łatwo i na domiar złego przestało sie kurzyć po nocnej burzy
Trzeba było sobie jakoś to urozmaicić więc pomysł z Jacka z wzrokowym testem zderzaków z bullbarami na szczęście trochę uratował atmosferę wycieczki
Potem przyszedł czas na zdobywanie szczytu, zdobyć się udało, ale jak to w górach, nie tylko samochodem bywa, problem powrotu w dół często staje się zasadniczą częścią wycieczki
Na szczęście po wielu godzinach walki i m.in. pompowaniu kół na trawersującym podjeździe
udało się idealnie wstrzelić w podróż grzbietem we mgle w oczekiwaniu na burzę
Dzień był długi i pełen emocji, burza nie dawała nam spokoju przez większą część wieczoru a potem nocy.
Dzień 4
Większość zasnęła wczoraj w autach ale w namiocie spało się całkiem fajnie, do momentu przebudzenia i usłyszenia plotki jakoby Kylonowi Ktoś lub Coś zjadło chleb z paki Igorowego niekoszernego D22 przy okazji rozrzucając okruszki w promieniu kilkunastu metrów
Takie żarty mnie nie śmieszą w każdym razie i mam nadzieję że zrobiły to komary, meszki albo inne owady a nie miś
Podróż w dół do cywilizacji, trzeba zatankować auta, zrobić mini zakupy by móc w spokoju znów oddać się zdobywaniu górskich bezdroży.
Fajnie się jechało, pierwsze przewrócone drzewo było mega atrakcją...
drugie też
trzecie, czwarte i kolejne, o których informowaliśmy z Kylonem bardzo mobilizowało całą ekipę...
ale to co odkryliśmy z Karoliną i Michałem, spacerując z siekierą Kuby doprowadziło do zaimprowizowanego mini ogniska, grilla z kiełbaskami i noclegu z dzikami i niewyjaśnionym hałasem na godzinie pierwszej
Dzień 5
Niestety, tak potężna liczba zwalonych drzew zmusiła nas do odwrotu.
Odwrotu przez kolejne zwalone drzewa , rozmytą drogę, inżynieryjno-zabawowo-zaimproowizowanym szlakiem
Potem szybka kąpiel pod "chłodnym prysznicem" i dalej w drogę....
A propos, niewiele tych kilometrów dziś zrobiliśmy, ale kawałek dobrego off-roadu w miłym towarzystwie był przecież głównym celem tego wyjazdu, a niżeli szybsze dobicie do okresowej wymiany oleju w silnikach
Zjechaliśmy sobie Drogą Krajową do prawie cywilizacji by przy lokalnych kibicach, wyciągać się z potoku na miejsce noclegu...
Dzień 6
67C - trzeba pojechać, przecież nikt nie wie, jak długo droga w tej formie przetrzyma dotacje z UE ...
Całe szczęście że tam pojechaliśmy, Igor znalazł też odpowiedź na pytanie jak długo trzeba będzie czekać na asfalt...niedługo, bo tylko do końca 2010
67C zakończyła naszą przygodę z górami, mgła skutecznie umożliwiała nam jak najdłuższe przebywanie na drodze, jednak niestety zjechaliśmy do cywilizacji...
Jeszcze tylko pożegnanie z Grześkiem i z Magdą, których Rumunia tak urzekła, że nadal kręcą się tam swoją bordową setką.
To będzie ostatni nocleg na krainie złego (podobno) księcia D.
Księżyc świeci podobno jak Maroku, niezidentyfikowane świerszcze skutecznie utrudniają pożegnanie z Rumunią, a palinca grzeje tak jak ... powinna
Dzień 7
Przyszedł czas wyjazdu ostatecznego
Dziękuję :
Szefowi Związków Zawodowych Pasterzy i Drwali Karpackich z siedzibą w 3* Hotelu Cracii Doamnei
za całokształt
i całej ekipie za fajnie spędzony czas.
Białej 100 (Jacek, Janusz) za opowieści z końca świata
Bordowej 100 (Magda, Grzesiek) za dystans i gustowanie w tych samych trunkach
Grafitowej 80 (Karolina, Kuba) za ratowanie czerwonymi Marlboro podających się za rumuńskich pasterzy, polskich palaczy
Bordowej 70 (Darek, Michał) za spokój, pozytywne emocje i ugruntowanie w decyzji o zakupie J7
Srebrnemu D22 (Igor, Kylon) za j.w. i pozytywne ADHD wraz z wiedzą o torsenach
Granatowemu Y61 (Tomek, Michał) za 50 BECK'Sów i 40 słoików fasolki
Zielonemu Jimnemu (Olaf, Dorota) za krótką niestety obronę dobrego imienia marki Suzuki
Złotemu Y61 (Artur) za to że wytrzymał moje chrapanie i rozmowy w podróży
To był niezapomniany tydzień.
Fajna grupa ludzi, w fajnym miejscu, w fajnym czasie.
Czy można chcieć czegoś więcej ?
Tak...
Ja bym chciał powtórek
więc do następnego razu...
zdjęcia wkrótce.
Re: Transylwania 2009
Pierwsze drzewo leżało już tam rok temu i też kylon tam stał.
Fajnie powspominać. Dawajcie fotki. Ja jeszcze 18 godzin się muszę męczyć.
Fajnie powspominać. Dawajcie fotki. Ja jeszcze 18 godzin się muszę męczyć.
Re: Transylwania 2009
już jestem właśnie wróciłem, jak się wyspię i w pracy ogarne to jakaś fote zapodam, dzieki uczestnikom za fajna atmosfere, dobra nie pisze juz nic wiecej bo i sam sie juz nie rozumie po 16 godz. jazdy
Re: Transylwania 2009
A ja zrozumiałem z SMS-a, że wy na dłużej tam zostajecie .
@Czaja - może i byśmy zwalonego Bartka wcześniej odkryli ale wnerwiona locha z małymi jakoś nam nie pozwoliła iść dalej na spacer . - ja tam miałem prawie pełne pory bo więcej drzew leżało niż było zdatnych do wdrapania się na nie . Na szczęście ona się nas bardziej przestraszyła jak zaczęliśmy spierniczać .
@Mariusz S - ekip z Polski mijaliśmy dosyć sporo. Ruch tam Panie, że cho cho . Akurat w Devie miałem pozycję horyzontalną więc mogłem przeoczyć
Było mega zajefajnie. Kupa śmiechu, widoki, super towarzystwo, prace inżynieryjne na każdym odcinku, błyskawice jakich u nas mało no i jazda w terenie. Długie setki i Patrole też dają radę prawie pionowo w dół .
@Czaja - może i byśmy zwalonego Bartka wcześniej odkryli ale wnerwiona locha z małymi jakoś nam nie pozwoliła iść dalej na spacer . - ja tam miałem prawie pełne pory bo więcej drzew leżało niż było zdatnych do wdrapania się na nie . Na szczęście ona się nas bardziej przestraszyła jak zaczęliśmy spierniczać .
@Mariusz S - ekip z Polski mijaliśmy dosyć sporo. Ruch tam Panie, że cho cho . Akurat w Devie miałem pozycję horyzontalną więc mogłem przeoczyć
Było mega zajefajnie. Kupa śmiechu, widoki, super towarzystwo, prace inżynieryjne na każdym odcinku, błyskawice jakich u nas mało no i jazda w terenie. Długie setki i Patrole też dają radę prawie pionowo w dół .
- mlodyy
- Klubowicz
- Posty: 634
- Rejestracja: 29 paź 2007, 13:58
- Auto: Zuzanki 4x4 ;-) razem 8x8
- Kontakt:
Re: Transylwania 2009
Fajna wycieczka Ja też tak chce
Re: Transylwania 2009
moltos przyjazne okolicznosci ,strasssnie te baobaby im tam ciagnie do spodu
a propos burzy w gorach , zreszta tez karpatach, ostatnio sponiewieral
mnie do spodu przypadek mojego kumpla.
@$#$%%^&jebudut w nocy! gruchnelo piorunem- wypadl w mig
z disko , swad elektryki i kikut anteny CB. normalnei to nie mozliwe podczas burzy.
co sie okazalo ... na haku mial worek ze smieciami , zrobilo sie uziemienie i trach...
kupa strachu , oszalal alarm, spalil sie jeden aku, no i z anteny nic nei zostalo
kruca bomaba takie sie dzieja sprawy u drakuli
trzeba miec atencje
a propos burzy w gorach , zreszta tez karpatach, ostatnio sponiewieral
mnie do spodu przypadek mojego kumpla.
@$#$%%^&jebudut w nocy! gruchnelo piorunem- wypadl w mig
z disko , swad elektryki i kikut anteny CB. normalnei to nie mozliwe podczas burzy.
co sie okazalo ... na haku mial worek ze smieciami , zrobilo sie uziemienie i trach...
kupa strachu , oszalal alarm, spalil sie jeden aku, no i z anteny nic nei zostalo
kruca bomaba takie sie dzieja sprawy u drakuli
trzeba miec atencje
Re: Transylwania 2009
Super wyjazd, trochę się działo.
Re: Transylwania 2009
Młodyy jak tak chcesz to polecam maramuresz:mlodyy pisze:Fajna wycieczka Ja też tak chce
http://www.maramuresz.com
właśnie wróciłem z II edycji i
super trasy - wynik kilku lat tyczenia
kilka naprawdę podnoszących ciśnienie kawałków
wspaniałe noclegi
i fajna atmosfera, o którą dbają Misiek i Czesiek
Następny wyjazd we wrześniu - może być chłodno ale też bardziej mokro
Re: Transylwania 2009
Za 1200 zł to masz paliwo prawie na cały wyjazd. Fajne miejsca można sobie wygooglać i wyznaczyć trasę tak, by je odwiedzić. Rzuć hasło na forum, na pewno znajdą się chętni. Zbierz kilka ( słownie kilka ) fajnych załóg ( tu wszystkie są fajne ) i jak mawiał pewien wyliniały już niestety Coyot " NAPIERAJCIE ".
Re: Transylwania 2009
A mnie chodzi po głowie wypad zimowy tudzież późno jesienny po powrocie z Afryki . Na razie zbieram swoje fotki do kupy, ale dziś jeszcze ich nie będzie .
Re: Transylwania 2009
Czegos nic nie gadal ze sie na Maramuresz wybierasz ??Adam pisze:Młodyy jak tak chcesz to polecam maramuresz:mlodyy pisze:Fajna wycieczka Ja też tak chce
http://www.maramuresz.com
właśnie wróciłem z II edycji i
super trasy - wynik kilku lat tyczenia
kilka naprawdę podnoszących ciśnienie kawałków
wspaniałe noclegi
i fajna atmosfera, o którą dbają Misiek i Czesiek
Następny wyjazd we wrześniu - może być chłodno ale też bardziej mokro
sami ostatnio sobie Mega Maramuresz zrobilismy z @tadeo a 1200 pln zostalo na paliwo i jeszcze zostalo
Re: Transylwania 2009
No dobra - no to mała zapowiedź
Woda była taaaka zimna....
67C new edition
Widoczki pozostaną ale widziane z asfaltu i tak jak na Transfogarskiej będą tłumy Dacziami.
Wot technika .
Oradea - wszystkie bloki wyglądają w Rumunii tak samo.
Takie tam z trasy....
Ci to zawsze mieli coś do roboty
Kto zgadnie jakie to auto
Lejkowóz na tapetkę - takie było zlecenie .
Czy jadalne - wolałem nie próbować
Taki mały trawersik.
Razem, razem...
Drewniana inżynieria.
Nieplanowany nocleg z tajemniczą godziną pierwszą
Jakiś gość z tasakiem
Ciekła, ciekło i pociekło na ponad metr w dół.
Nadwymiarowe kurki
Budowali i budowali....
Pagibli...
Pasterz - taki udawany z kijaszkiem u boku
Oj było stromo. Aż silniki gasilim.
Trzymajcie Panowie Trzymajcie
Woda była taaaka zimna....
67C new edition
Widoczki pozostaną ale widziane z asfaltu i tak jak na Transfogarskiej będą tłumy Dacziami.
Wot technika .
Oradea - wszystkie bloki wyglądają w Rumunii tak samo.
Takie tam z trasy....
Ci to zawsze mieli coś do roboty
Kto zgadnie jakie to auto
Lejkowóz na tapetkę - takie było zlecenie .
Czy jadalne - wolałem nie próbować
Taki mały trawersik.
Razem, razem...
Drewniana inżynieria.
Nieplanowany nocleg z tajemniczą godziną pierwszą
Jakiś gość z tasakiem
Ciekła, ciekło i pociekło na ponad metr w dół.
Nadwymiarowe kurki
Budowali i budowali....
Pagibli...
Pasterz - taki udawany z kijaszkiem u boku
Oj było stromo. Aż silniki gasilim.
Trzymajcie Panowie Trzymajcie