Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Moderator: luk4s7

czobi
Klubowicz
Posty: 4096
Rejestracja: 05 kwie 2007, 10:19
Auto: classic hill
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: czobi »

cholernei ladnie tam tam i przestrzennie
a foty calkiem jak z altaju u misia 8) :wink:

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18030
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: kylon »

Kolejny SMS z pozdrowieniami od chłopaków. Jadą dalej i napierają.

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18030
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: kylon »

Tym razem pozdrowienia z Grecji :shock:. Śpią chłopaki na plaży.

Awatar użytkownika
gors
Posty: 270
Rejestracja: 05 mar 2009, 20:50
Auto: LC120, BJ42
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: gors »

Na jeden dzien zmienismy Shqipëria Adventure na Hellada Adventure,
"My friend the wind" na plazy w Grecji - bezcenne :)

Awatar użytkownika
gors
Posty: 270
Rejestracja: 05 mar 2009, 20:50
Auto: LC120, BJ42
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: gors »

odpalilismy satelitarny inet i wysylam kolejna czesc relacji Bekona:

Dzien 8 – kierunek poludnie, miasto Berat.
Spalo się znakomicie , wokół cisza i tylko szum rzeki. Pobudka sama z siebie około 7 rano, szybkie śniadanko i dalej. Chcielismy troche podgonic na poludnie dlatego tez zdecydowaliśmy się jechac czerwonymoi drogami. Z tymi oznaczeniami w Albanii to troche dziwnie jest – to co jest zolte na mapie to w praktyce okazuje się albo super asfaltem , albo tez ciezka off roadowa trasa jaka przemierzaliśmy do i z Teth. Ciezko ich wyczuc i dopiero jak człowiek wjedzie na szlak to okazuje się jaka jest jego jakość.
Zalozeniem naszego objazdu Albanii jest zobaczenie przekroju tego co ten kraj jest nam w stanie zaoferowac. Mamy świadomość faktu ze nie jesteśmy w stanie zobaczyc wszystkiego za jednym razem. Dlatego tez chcemy być w roznych miejscach , na roznych trasach. Dzis i jutro niestety jest asfalt ale pozwoli nam to na szybkie dotarcie w poludniowe czesci kraju i zbliżyć się do granicy greckiej ktora to zamierzamy przekroczyc.
Droga do Berat nudna, ale pozwolila nam zobaczyc to co naprawde dzieje się z infrastruktura komunikacyna w tym kraju. Nasze miejsce noclegowe opuściliśmy na podrzędnej zoltej drodze. Jadac to na przemian w gore lub w dol, mogliśmy obserwowac budowane lub oddane już do uzytku w dole czesci autostrady. Czasy kiedy mówiło się ze w Albanii jest w sumie 50 km drog asfaltowych można włożyć już do lamusa. Wszyscy buduja się na potęgę , a konstrukcje drogowe sa wspierane przez EU o czym informuja licznie rozmieszczone tablice z niebieska flaga. Generalnie Albania jest jednym wielkim placem budowy. Wzdluz drog - oczywiście mam tu na mysli te przelotowe przez miasta a nie położone wysoko w gorach - buduje się non stop – albo stacje benzynowe, albo super hoteliki, albo knajpy. W pewnej odległości od trasy widac już gotowe lub w trakcie wznoszenia domy .Im dalej na poludnie tym drogi lepsze , nowe barierki, swierzy asfalt. Ludziska , idzie nowe. Miejmy tylko nadzieje ze za szybko cywilizacja nie dotrze w nasze ukochane , dzikie rejony gorskie.
Obiecalem współtowarzyszom ze przy okazji napisze pare slow o lokalnych władzach. Ich nastawienie do turystow przypomina to co było w HR kilka lat temu – turysta to swieta krowa. Policja nawet jeśli zobaczy przekroczenie prędkości lub inne wykroczenie drogowe i zauważy ze auto jest na obcych rejestracjach daje spokoj, machając żeby jechac dalej. Ich sprzet pozostawia wiele do zyczenia ale pojawiaja się już pierwsze nowoczesne jaskółki w postaci radarow laserowych. Auta to z reguly stare Golfy lub Mitsubishi Pajero starszej generacji, chociaż sporo jest tez zwykłych leciwych cywilnych aut którymi poruszaja się patrole. Generalnie dla nas Policja jest super, ale miejscowych trzepia regularnie. Posterunki można spotkac na każdym kroku, przy wjazdach i wyjazdach z miast, oraz w najmniej oczekiwanych miejscach na szlakach gorskich. Reasumujac w kilku slowach : turystom pomagaja, brak jakichkolwiek prob wymuszen lapowek, tak jakby chcieli zachęcić do powrotu do tego pieknego kraju.
Kilka slow jeszcze o jeżdżących tu autach, oczywiście 4x4 : kroluje Mitsu z L200 wraz ze starymi Pajerkami. Toyota wyraznie w defensywie wraz z Disco 2 generacji glownie na brytyjskich numerach – nie maja tu problemu z jazda z kierownica po drugiej stronie. Tak jak wczesniej napisałem policja również zasuwa tymi autkami. Kiedy wrzuciliśmy w GPS najbliższy serwis Toyoty – z wiadomych powodow bo dyskoteka na tablicy FJC pali się non stop – to najbliższy serwis pokazalo w MNE lub w Salonikach. Jakiez byo nasze zdziwienie dojeżdżając do Durres kiedy ujzelismy super nowoczesny salon sprzedazy polaczony z serwisem którego żaden zachodni kraj by się nie powstydzil – zmiany, zmiany, zmiany, …..
Durres przejechalismy jednym ciurkiem – fajna miejscowość polozona tuz nad morzem , ale jakos tak za duzo tu ludzi. Dalej napieraliśmy w kierunku Berat do którego dotarliśmy wczesnym popołudniem. Ponieważ ostatnie 3 noclegi spędziliśmy pod namiotem, tym razem chcieliśmy zanocowac w 4 scianach. Hotel polozony na wzgorzu z którego widac panorame calego miasta, to było to czego szukaliśmy – Castel Park Hotel. Super pokoje z pradem non stop,air conditioned, oraz wir less to było to na co od kilku dni czekaliśmy.Po dobrym obiadku wyruszyliśmy na zwiedzanie twierdzy i miasta. Można by tu spokojnie spędzić kilka dni zachwycając się zabytkami ale nasze towarzystwo należy do tych co preferuja szybkie zwiedzania . Wieczorkiem kolacja w White House dopelnila uroku super spedzonego dnia.Dobra i tania knajpka , pomimo tego ze jest opisana w przewodniku NG. Salatka octopus + krewetki – super.
Wieczor zgodnie już z nasza tradycja zakończyliśmy raczac się winkiem a na koniec rakija. Musze tu dodac ze Sebastian wzbudzil podziw miejscowych wypijając jednym haustem 100-tke zmrozonej rakiji na ich oczach. Nie chcieli Wierzyc w to co zobaczyli i dopytywali się właściciela co on tam nalal do kieliszka. Coz Polska znowu gora 

Dzien 9 - Berat – kierunek poludnie i wybrzeże Albanii.
Pobudka rano o 8- smej, śniadanko kontynentalne i dalej w droge. Dzis znowu asfalt , ale jest to jedyny sposób na to azeby dotrzec na poludnie kraju w rozsądnym czasie i zanocowac na dzikiej plazy.
Obralismy kierunek Gjirokaster – miasto białych dachow, w przeciwieństwie do dzien wczesniej zwiedzanego Beratu – miasta tysiaca okien.
Droga nie była zbyt wymagajaca ani trudna, ale obfitowala w mile akcenty. W pewnym momencie wywiązała się dyskusja na 16-tym kanale z czego zyje Albania i jakie maja zasoby naturalne. Zanim zdążyliśmy sięgnac do przewodnika , po obu stronach drogi pojawily się szyby naftowe i zapach siarki wymieszany z ropa. Niektóre z nich stale unieruchomione przez zab czasu, inne natomista pracowaly pelna para. Taki krajobraz towarzyszyl nam przez kolejne 50 km. W miedzyczasie Eliza wyczytala ze Albania była swego czasu drugim co do wielkości na swiecie producentem chromu, miala kopalnie srebra i rudy żelaza oraz olbrzymie zasoby gazu i ropy.
Gjirokaster – miasto i zamek robi wrazenie i tak naprawde potrzeba calego dnia na zwiedzenie tego miejsca. My ograniczyliśmy się do szybkiego przejscia głównymi traktami i nasze kroki skierowaliśmy w kierunku knajpki opisanej notabene w przewodniku NationalGeographic – Kujtims, slynie ona z zabich udek i smazonych muli pod warunkiem ze właścicielowi uda się je kupic danego dnia swieze. Mielismy szczescie trafic na ten dzien. Zarcie rewelacja, a rachunek w sumie za cztery osoby w wysokości 90 Pln dopełnił naszego szczescia.
Z pelnymi brzuchami wtoczyliśmy się do aut i obraliśmy poludniowy azymut , kierunek Sarande. Zanim tam dotarliśmy ,czekala nas jeszcze jedna atrakcja turystyczna – tzw Blue Eye. Niesamowite źródło i jeziorko o tak błękitnym kolorze ze az oczy bolaly. Zrodlo bile z ponad 50 metrow głębokości, ile dokladnie nie wiadomo bo do tej pory największym smialkom udalo się zejsc tylko na te głębokość a wiadomo ze jest jeszcze duzo, duzo glebiej. Tu już widac ze turystyka budzi się pelna geba – za wjazd trzeba co prawda zapłacić pare euro od auta ale na miejscu swierze budyneczki z pelnym zapleczem barowo/kulinarno/sanitarnym. Miejsce jest super i powinno być umieszczone na liscie obowiązkowych atrakcji. Blue Eye było swego czasu dostępne tylko i wyłącznie dla najwyższych stopniem oficjeli partyjnych ale na cale szczescie zostalo teraz udostępnione turystom. Po godzinie zwiedzanie zaczęliśmy już poszukiwania noclegu nad morzem. Dlugo nie trzeba było czekac i po 15 minutach zjazdu off roadowego pelna geba po polkach skalnych dotarliśmy do mini zatoczki z plaskim terenem – o dziwo czystym – nadającym się w 100% pod nasz nocleg. Miejsce zaciszne i godne polecnia : N 39 59’ 10,3’’, E 019 54’ 12,0‘’. Tutaj tez spróbowaliśmy nowego sposobu spania – a mianowicie poszly w ruch zakupione w Decathlonie hamaki. Rozwieszone pomiedzy relingami auta a przypadkowym drzewem sprawdzily się znakomicie. W nocy było tak cieplo ze spiwory okazaly się zbędne. Rano obudzily nas fale przypływu oraz dzwonki krow schodzących w dol, wzdłuż zbocza na poranne ichniejsze śniadanko.
Jeszcze kilka slow praktycznych dotyczących ekwipunku biwakowego. Na dwa dni przed wyjazdem nabylem droga zakupu w zaprzyjaźnionym sklepie off roadowym  elektryczny prysznic campingowy. Najprostsza wersja bez podgrzewania wody – zakup ten okazal się hitem wyjazdowych gadżetów i budzil sensacje wśród miejscowych kiedy to po kapieli w morzu braliśmy swieza kapiel u boku naszych aut – szczerze polecamy polecamy ten zakup w przeciwieństwie do elektrycznego czajnika Waeco w którym zagotowanie jednego kubka wody trwa wieczność….Prysznic zmienia diametralnie jakość podróżowania i spania na lonie natury.

Mich
Posty: 8
Rejestracja: 03 lut 2008, 12:00
Auto: Hilux 2,4TD , J120

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: Mich »

Widzę że jesteście w okolicach Sarandy, polecam wam wyjazd do miejscowości Butrint i dalej na południe w kierunku Grecji-ja czułem się jak w afryce :wink:

Awatar użytkownika
slawek
Posty: 359
Rejestracja: 07 lip 2008, 23:03
Auto: HDJ80, Gaz 67B Czapajew
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: slawek »

Koledzy, czy w Albanii konieczne jest międzynarodowe prawo jazdy? Jadę za tydzień i właśnie kolega mnie nastraszył, że wymagają...

czobi
Klubowicz
Posty: 4096
Rejestracja: 05 kwie 2007, 10:19
Auto: classic hill
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: czobi »

cie nastraszyl. nie peniaj ,

inna sprawa ze warto zrobic, wazne 3lata , sladasz od reki w UK czekasz tydzuien czy dwa.

Awatar użytkownika
slawek
Posty: 359
Rejestracja: 07 lip 2008, 23:03
Auto: HDJ80, Gaz 67B Czapajew
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: slawek »

No to super, dzięki

Awatar użytkownika
Bekon
Posty: 336
Rejestracja: 16 lip 2008, 15:06
Auto: FJ CRUISER 4,0
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: Bekon »

Dzien 10 : kierunek poludnie jak się uda to Grecja 
Po szybkim śniadanku i rewelacyjnej kapieli w cieplym morzu, z duzym zapalem zapakowaliśmy się do aut i ruszyliśmy w gore – w gore tzn do asfaltu. Zapielismy reduktory – inaczej się nie dalo – i ślamazarnym tempem pielismy się po polkach skalnych. Po około 20 minutach wjechaliśmy na droge i obraliśmy kierunek Butrint. Niestety znowu asfalt… coz w tym wyjezdzie będziemy musieli pogodzic zapedy off roadowe wraz z checia zobaczenia jak najwięcej w tym super kraju który do dzis jest zagadka dla wielu podróżników.
Dojechalismy do Sarandy i tu wielki szok – jeden olbrzymi plac budowy – tak najprościej można by opisac w kilku slowach to miasto. Przepieknie położone nad sama zatoka, z promenada ktorej nie powstydziloby się Cannes. W jednej z knajpek przyjęliśmy po jednym chlodnym piwku, sesja foto i dalej do głównej atrakcji tych rejonow – miasto Butrint – starożytny kompleks ruin przepieknie polozony na półwyspie wpisany na liste zabytkow Unesco. Wejsciowka już w pelni europejska po 10 Euro. Pasjonaci archeologii mogą tu spędzić spokojnie 2-3 dni ale my, wstyd sie przyznac załatwiliśmy to w dwie godziny. Na parkingu gdzie zaparkowaliśmy nasze autka niespodzianka – LR Disco na poznańskich numerach w pelni oszpejowany tzn. bratnia dusza. Rozgladalismy się za właścicielem ale na prozno – pewno zwiedzal i musieliśmy się gdzies minac w ruinach.
Po zwiedzaniu na chwile zawróciliśmy do najbliższe miejscowości azeby wrzucic cos na zoladek. Znalezlismy malenka knajpke nad zatoka przed Saranda , rybki, owoce morza super ! a rachunek jak zawsze dopelnil naszego szczescia.
Kilka slow o Sarandzie – za rok, dwa będzie to kurort pelna geba , który będzie mogl konkurowac spokojne z tymi położonymi w bardziej znanych miejscach. Albania w chwili obecnej zyskuje dwoma rzeczami w porównaniu ze swoimi najbliższymi sasiadami – życzliwością i otwrtoscia ludzi , oraz cenami. Oby tak pozostalo na dłużej…
Po obiadku kierunek granica, tym razem z Grecja. Formalnosci błyskawiczne, standardowe ogladanie aut i jesteśmy już w Helladzie. Kilka kilometrow za przejsciem przepieknie polozona zatoczka, na niej dwa kampery, oraz szok – kibelek, prysznic i kontenery na smiecie. Szok dlatego ze nie był to żaden kemping ani teren prywatny a było to wszystko ogolnie dostępne i za darmo. Ponadto jedna rzecz – czysto. Niestety w Albanii będzie chyba musiala nastapic zmiana pokoleniowa azeby pozbyc się tego problemu. Nocleg na plazy polaczony z konsumpcja winka i dalszym pisaniem relacji dopełnił ten dzien.

Awatar użytkownika
Bekon
Posty: 336
Rejestracja: 16 lip 2008, 15:06
Auto: FJ CRUISER 4,0
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: Bekon »

Wrocilismy :) ale brakuje jeszcze relacji z ostnich dni.Oto ona :
Dzień 11: Początek odwrotu …

Wszystko co dobre szybko się kończy …. Tak właśnie jest z urlopem. Niestety !!! Jest środa rano 22.07, płn. Grecja , wybrzeże morza jońskiego. Musimy być na sobotę w Warszawie, tzn.,że zaczynamy odwrót
Według wczorajszych ustaleń, założyliśmy wczesną pobudkę , bo chcemy przelecieć do Vermoch w północno wschodniej Albanii, gdzie jest jeszcze trochę off-roadu. Założenie pobudki na 6.45 okazało się niewykonalne . Sebastian zaspał i obudziliśmy się wszyscy ok. 9.30. Bardzo późno. Cóż takie życie …
Ogarnęliśmy obóz jak szybko się dało i po krótkiej kąpieli w morzu i śniadaniu w locie, opuściliśmy Grecję. Jak poprzednio po szybkich formalnościach granicznych podążaliśmy znaną już drogą wzdłuż morza w kierunku Sarandy i na północ. Droga od Sarandy do Vlora obfituje w piękne i malownicze miejscowości , piękne ( puste) , piaszczyste plaże gdzie woda ma niespotykany turkusowy odcień. W radiu cisza …. Wszystkich zamurowało. Zostaliśmy powaleni na kolana powstającą tu infrastrukturą hotelowo – gastronomiczną. Droga, zaznaczona na mapach satelitarnych jako szutrowa, jeszcze pachniała świeżo malowanymi pasami ….
Tuż za Fier wskoczyliśmy na autostradę w stronę Durres. Autostrada to pojęcie względne po Albańsku. Eliza złapała w kadr ronda na autostradzie i pomykające po niej zaprzęgi konne, wehikuły (samoróbki) przeróżnej maści oraz samodzielnie przechadzające się krowy i osły, a pomiędzy nimi całkiem przyzwoite BMW czy Mercedesy.
Powyżej rozjazdu na Tiranę kończy się dobra droga i zaczyna się 1:1. Zachowanie zimnej krwi konieczne przy Albańskim stylu jazdy . Po pokonaniu kolejnego odcinka staje się jasne, że nie damy rady wjechać w góry i dojechać do Vermosh o normalnej porze. Czyli za dnia. Droga jest urokliwa ze względu na widoki ale też interesująca nas ze względu na off-road. Musimy wiec odpuścić tę trasę i pozostawimy na kolejna wyprawę.
Napieramy więc na północ kierunek Szkoder z planowanym noclegiem w Czarnogórze na opisywanym wcześniej Kampingu u Toniego.
Droga ze Szkoder do granicy z Czarnogórą w Muriqan, wiedzie przez przedmieścia (slumsy) tego miasta, zamieszkałe przez Cyganów Albańskich. UWAGA!!! Zamknąć okna, zablokować drzwi i nie zatrzymywać się , zanim nie wyjedzie się poza granicę miasta. Obrzucono nas kamieniami !! Fotka zrobiona przez Elizę w pełni oddaje klimat miejsca. Pamiętajmy jednak ,ze dotychczas był to jedyny przypadek wrogiego nastawienia tubylców.
Przekraczamy granicę ( piękne przejście graniczne) wraz z 3 innymi autami z Polski i o 21.00 zameldowaliśmy się u Toniego. Kiedy po szybkim rozstawieniu się ,pałaszowaliśmy wyczekaną Plejskawicę i Cevapi , drogą przemknęło spotkanie wcześniej LR Disco 2. Oho Nasi !
Tak jak się spodziewaliśmy , załoga LR rozlokowała się obok nas i po wymianie grzeczności , zasiedliśmy razem by przy kilku szklaneczkach podzielić się doświadczeniami.

Dzień 12 : Kemping u Toniego , odwrotu ciąg dalszy – kierunek Chorwacja
Rano obudził nas „miły” sygnał klaksonu . Oho, bułki przyjechały! Sebastian wychylił się ze swojego „dachowca” ( Columbusa) i pachnąca buła została mu dostarczona przez sprzedawcę na pięterko. Tak zaczął się kolejny dzień naszej podróży. 8.00 rano, szybkie śniadanko i pakowanie. Ku naszemu zdziwieniu odkrywamy jeszcze co najmniej 4 inne samochody z Polski oraz kamper. To kolejny dowód na to ,ze Czarnogóra i Albania już stały się popularne . Jeszcze tylko złapać sieć na chwilę i obieramy kierunek jak najdalej na północ - jak najbliżej autostrady.
Drogą E851na północ przez Bar do Petrovac , podziwiamy Czarnogórskie wybrzeże budzące się do życia i kuszące turystów coraz szerszą ofertą, czystymi plażami i rosnącymi jak grzyby po deszczu hotelami. Od Petrovać do Budwy zaczynają się prawdziwe perełki , widoki niesamowite , wraz z uwiecznioną w Casino Royal wyspa Świętego Stefana . Dalej drogą E80 i E 60 do Tivatu w stronę Herceg Nowi. Trasę te można pokonać skrótem korzystając z promu, ale dla nas ważniejsze były widoki niż oszczędności czasowe. Jedziemy zatem na Kotor i drogą wokół Kotorskiego zalewu. Żaden , nawet najpiękniejszy opis nie odda prawdziwego piękna i uroku tej trasy. Mijane zatoczki, miasteczka I mariny i znowu lazur, malutkie wysepki, pobielone ściany domów i górujący nad nimi monolit pasma górskiego wznoszącego się ponad 1500 mnpm. Rewelacja !!! , znowu cisza na radiu , sesje zdjęciowe i deklaracje rychłego powrotu w te miejsca.
Ostatnie tankowanie po dobrych cenach w Czarnogórze na stacjach Lukoil lub Eko cena za litr PB95 to 0,95 euro i ON 0,83 euro. i kierujemy się na przejście graniczne z Chorwacją. Na granicy wzmożony ruch, trochę odstaliśmy w kolejce, znowu w kolumnie aut z Polski.
Po przekroczeniu granicy i szybkiej burzy mózgów chłopaki z LC 120 postanawiają odłączyć się od nas i obierają kierunek Warszawa , do stęsknionych rodzin.
Żegnamy się przy zjeżdzie na autostradę do Zagrzebia, my skręcamy na Split i postanawiamy zanocować w jakiejś romantycznej , klimatycznej miejscowości w okolicach Makarskiej gdzie bez przeszkód znajdujemy apartament i o 19.00 zasiedliśmy przy winku i kalmarach z grila.

I tak kończy się nasza przygoda z Albanią i Montenegro , gdzie z pewnością wrócimy w niedalekiej przyszłości.

misiekG
Klubowicz
Posty: 702
Rejestracja: 06 sty 2009, 22:38
Auto: HDJ100, LC200 V8
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: misiekG »

Kotor i drogą wokół Kotorskiego zalewu, naprawdę zajefajna droga i widoki, jak poszukam to mam wizytówke na kwaterki przy dojeździe do kasyna, troszke drożej było ale miejscówka bardzo fajna(nie obyło się bez degustacyjiiii z właścicielem, wyrób dziadka), 4 lata temu cześć domów już wykupili rosjanie, gratuluje wyprawy

Awatar użytkownika
gors
Posty: 270
Rejestracja: 05 mar 2009, 20:50
Auto: LC120, BJ42
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: gors »

Zaloga LC120 przybyla wczoraj ok 21.30 do W-wy,
FJ dzien pozniej wczesnym popoludniem.

Wkrotce wysle kolejne zdjecia :)

Marcus
Posty: 126
Rejestracja: 17 lut 2008, 23:00
Auto: KZJ 95
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: Marcus »

Wszystko co dobre szybko się kończy, niestety :( .

Kunszt dziennikarski Piotrka i oszałamiające zdjęcia Sebastiana, nie oddadzą w pełni tego co napotkaliśmy. Albania to piękny kraj, pełen serdecznych ludzi i niesamowitych krajobrazów.
Niestety, za rok, dwa, góra trzy, będzie można spodziewać się najazdu tysięcy turystów, znęconych pięknem tego kraju przy rozbudowującej się w szaleńczym tempie infrastrukturze. Pierwiastka egzotyki pozostanie więc szukać gdzieś daleko na prowincji.
Aby dobrze poznać Albanię potrzeba jeszcze paru wyjazdów i mam nadzieję wrócę tam niedługo.

I jeszcze dziękuję współtowarzyszom za:
http://www.youtube.com/watch?v=RAhPdv89spc
na greckiej plaży :evil:

Awatar użytkownika
gors
Posty: 270
Rejestracja: 05 mar 2009, 20:50
Auto: LC120, BJ42
Kontakt:

Re: Shqipëria Adventure lipiec 2009 - Albania online

Post autor: gors »

zapraszam do obejzenia kilku zdjatek z naszej wyprawy:

http://gallery.me.com/sebastian_gorgol#100078

zgadzam sie z Marcusem ze dwa tygodnie to zdecydowanie za krotko...

ODPOWIEDZ