Bułgaria - ale nie last minute.

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
Michu_1
Posty: 191
Rejestracja: 02 cze 2013, 21:58
Auto: J 95
Kontakt:

Bułgaria - ale nie last minute.

Post autor: Michu_1 »

W tym roku zdecydowaliśmy się pojechać do Bułgarii. Oczywiście nie były to Złote Piaski, czy Słoneczny Brzeg, ale raczej wszystko co wokół. Ostatni raz byliśmy tutaj kilkanaście lat temu, i ciekawiło nas jak wygląda teraz, co się pozmieniało w tym kraju. Wyjazd zaplanowaliśmy na 1 sierpnia, łącznie 6 samochodów. Wszystkie marki były reprezentowane sprawiedliwie, a więc:
2x Nissan - Patrol Y61, 2x Land Rover - Discovery II i Defender, 2xToyota – LC100 i Hilux, który zresztą okazał się najmniej awaryjnym wozem, ale o tym później.

Pierwszego dnia dojazd na Węgry, i na nocleg zatrzymujemy się za Budapesztem na campingu. Był to zresztą jeden z dwóch naszych płatnych noclegów podczas trzytygodniowej wyprawy, drugi w drodze powrotnej. Kolejny dzień to zgodnie z planem przejazd do Bułgarii. Na granicy węgiersko-serbskiej w Suboticy raz-dwa wszystko poszło, i zadowoleni jedziemy autostradą w Serbii. Stan ten nie trwał jednak zbyt długo, bo po ok. 200 km stanęliśmy w korku na autostradzie. Początkowo myśleliśmy, że to pewnie na bramkach porobiły się zatory przez Turków, którzy licznie wracali do siebie na wakacje, ale jak odstaliśmy 4 godz. w korku to zobaczyliśmy, że akurat drogowcy rozpoczęli remont jednego pasa. Wieczorem jeszcze burza z piorunami i późno w nocy szukamy noclegu w Serbii. Można powiedzieć niezły początek wakacji.

Kolejnego dnia zatrzymujemy się w Bułgarii nad tektonicznym jeziorem Rabisha, kąpiel, jedzonko, i dalej jedziemy zwiedzać formacje skalne koło Belogradcika. Na powierzchni około kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych znajdują się różne skały o przedziwnych kształtach, wytworzone przez procesy erozyjne. Na wieczór docieramy na nocleg na połoniny Starej Płaniny, bo to właśnie tutaj, w zachodniej części kraju zaczyna się to pasmo górskie. Trudy wjazdu w góry, częściowo już po ciemku i z małą niespodzianką w postaci powalonego drzewa na drodze wynagrodziły nam przepiękne widoki na całą okolicę ze szczytu Gorno Jazowo. Następny dzień to przejazd górami do Parku Narodowego Vracanski Balkan. Cicho tu, pięknie tu i jeszcze pusto – czego chcieć więcej. Widoki jak z bajki.

Następnym celem naszej podróży była Jaskinia Prochodna i Wodospady Krushunskie. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze przy klasztorze Glozenskim, jednym z trzech najbardziej znanych w Bułgarii, oprócz klasztoru Rylskiego i Trojańskiego. Jako, że zrobiła się już wieczorowa pora, miły mnich pokazuje nam polankę nieopodal klasztoru, gdzie możemy zatrzymać się na nocleg.
Centralen Balkan to kolejne pasmo górskie, a zarazem Park Narodowy na naszej trasie. Rano, jako że jesteśmy niedaleko miejscowości Trojan oglądamy klasztor Trojański, i potem wjeżdżamy od północy z powrotem w góry. Niedaleko miejscowości Apriltsi zaczyna się kilkukilometrowy, trudny podjazd na górę. A stąd przepiękne widoki na całą okolicę. Na nocleg zostajemy w górach, w towarzystwie pasących się dziko koni.

Opuszczamy pasmo Starej Płaniny i kierujemy się na południe w Rodopy. Po drodze zatrzymujemy się w Koprivsticy. Jest to miasto – skansen architektury, gdzie niektóre domy pamiętają czasy wojen z Turkami w XVIII w. To tutaj wybuchło powstanie antytureckie. W Rodopach w planie mamy przejazd przez Wąwóz Trigradski do Jaskini Jagodinskiej. W okolicy znajduje się jeszcze punkt widokowy „Orłowe Oko”, gdzie atrakcją turystyczną jest wjazd terenówkami na platformę widokową. Mieszkańcy pobliskiej wsi wożą samochodami turystów, a jest kawałek do przejechania. My z naszymi wozami poradziliśmy sobie sami.

Dzieciaki coraz głośniej domagają się morza, także kierujemy się w stronę wybrzeża. Po drodze przejeżdżamy jeszcze przez Pamporowo, które jest dużym ośrodkiem narciarskim, i wieczorem zahaczamy o Cudnyje Mostowe. Znajdują się tutaj naturalne mosty skalne. Noc spędzamy gdzieś w górach przy ognisku, przy opuszczonym schronisku.

Rejon Careva na południowym wybrzeżu to przymorskie klify, gdzie są świetne warunki do nurkowania. Czysta woda i kamieniste dno umożliwia podziwianie świata podwodnego. Ten tydzień spędzamy nad morzem, czyli tzw. plażowanie i zwiedzanie. Generalnie w naszej podróży kierujemy się na północ, ponieważ chcemy wracać przez Rumunię. Po drodze zwiedzamy Sozopol i Warnę z ciekawym sklepem z wyrobami z róży. Bułgaria bowiem słynie z wyrobów z tego kwiatu. Dawniej znane były olejki różane, a teraz można kupić mydła, dżemy, napój z płatków w róży, a nawet wodę po goleniu. Po kilku dniach jesteśmy na dzikiej plaży koło Iraklii. To tutaj pasmo Starej Płaniny styka się z morzem. Bardzo przydatne są dla nas źródełka z sączącą się wodą z pobliskich skał, gdzie możemy uzupełnić zapasy wody. Powoli zbliżamy się do granicy rumuńskiej. To tutaj znajduje się najwięcej w Bułgarii piaszczystych plaż. Ostatni nocleg mamy na wydmach koło Krapets, i kierujemy się do przejścia granicznego koło Vama Veche. Przekroczenie granicy to jakby wjazd do innego świata. Rumunia po prostu kwitnie w porównaniu do zacofanej Bułgarii, która nie na darmo jest zaliczana do najbiedniejszych krajów Unii Europejskiej. Mieliśmy okazję przejechać ten kraj z zachodu na wschód, i widać ile jest jeszcze do zrobienia. We wsiach i miasteczkach, widać jakby czas się zatrzymał po upadku komuny. Z powodu dużej emigracji młodych ludzi na zachód, znajduje się tu wiele opuszczonych domów. Na drogach bardzo często można spotkać jeszcze łady i moskwicze. Przy drogach straszą też opuszczone PGR-y, i puste zakłady przemysłowe pamiętające czasy Żiwkowa. Ale może to dla nas i lepiej, bo przynajmniej komercja tu nie wkroczyła jeszcze w każdy zakątek. Poza znanymi kurortami na wybrzeżu, tłumu turystów tutaj się nie spotka. Przejeżdżając pasma górskie, raczej też nikogo nie spotykaliśmy na szlaku.

Trzeci tydzień naszej wyprawy to włóczęga po Rumunii, do której zawsze bardzo miło wracamy. Znad morza autostradą docieramy w Karpaty, bo naszym celem jest przejechanie słynnej Transalpiny. Jakoś podczas naszych wcześniejszych wyjazdów do Rumunii, nie mogliśmy tutaj dotrzeć, bo to albo śnieg leżał jeszcze w maju, albo było co innego do zaliczenia. Rano rozpoczynamy wjazd na drogę 67C, ale pogoda nas nie rozpieszcza – zaczyna padać, i do tego dochodzi mgła. W tej sytuacji postanawiamy się zatrzymać na kawę w Rancy, bowiem nasz niezawodny norweski serwis pogodowy pokazuje że po południu się przejaśni. I rzeczywiście przejaśniło się, i było co oglądać. Wbrew zasłyszanym plotkom, o tym że asfalt zaczyna się już sypać, trzeba stwierdzić że ma się bardzo dobrze i posłuży jeszcze wiele lat. Szkoda że nie udało się przejechać tej trasy kilka lat temu szutrem. Na nocleg chcieliśmy zatrzymać się nad jeziorem Vidin, ale jakoś mało tu przyjemnie było. W lasach co rusz spotkać można było porozbijane obozowiska zbieraczy jagód i grzybów, także pojechaliśmy dalej. W drodze powrotnej zwiedziliśmy jeszcze Albę Julię, i tak nasz wyjazd powoli się kończył. W sumie przejechaliśmy 5 tys. km. Jeśli chodzi o samochody to przydarzyło się kilka mniejszych usterek i jedna poważna awaria. Statystycznie to widać, że najbardziej wrażliwym elementem były łączniki stabilizatora, bo i w Toyocie LC100 i Patrolu się po prostu wyrwały. W Defenderze zatkał się odpływ klimatyzacji, dzięki czemu pasażerka podczas jazdy mogła sobie moczyć nogi w kałuży na podłodze. Rurka ta jest tak dziwnie schowana, że nikomu nie udało jej się odnaleźć, żeby odetkać. W LR Discovery miały miejsce takie awarie jak pęknięty przewód hamulcowy, przetarta rura od intercoolera i inne drobnostki zazwyczaj elektryczne. No a największą awarią było wydmuchanie uszczelki pod głowicą w Patrolu 2,8. Na szczęście stało się to już w drodze powrotnej, także planowany powrót nieco się wydłużył, bo co kilkadziesiąt kilometrów trzeba było dolewać wodę. Jako jedyny bez awarii wrócił tylko Hilux.

Reasumując można polecić Bułgarię na off-roadowe wyprawy. Rozległe pasma górskie, ładne wybrzeże, no i atrakcyjne jeszcze ceny sprawiają że chce się tu jeszcze wrócić.

link do zdjęć:
https://goo.gl/photos/QJnLrFM89LDNimzj7" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
Michu_1
Posty: 191
Rejestracja: 02 cze 2013, 21:58
Auto: J 95
Kontakt:

Re: Bułgaria - ale nie last minute.

Post autor: Michu_1 »

Jest już pełna wersja relacji + zdjęcia

ODPOWIEDZ