Suwalszczyzna zimą
Moderator: luk4s7
Suwalszczyzna zimą
Nie wiem czy we właściwym miejscu - ten temat - bo to przecież nie wyprawa lecz raczej wypraweńka.
W minioną sobotę wyruszyliśmy całą familią ok. godziny 12.00 w stronę Białegostoku – podczas drogi postanowiliśmy że z Białegostoku udamy się do Sokółki potem na północ w stronę wsi Wołkusz tuż przy granicy z Białorusią . Generalnie założenie było takie ,że mamy pojeździć w jak najdalej wysuniętych północno-wschodnich krańcach naszego kraju. Bez rezerwacji noclegu ani dokładnego planu – klasyczny sponton. We wsi Skieblewo zaczęła się wreszcie zabawa tzn. skończył się asfalt i zaczęły się pagórki , i śniegowe błoto –staraliśmy się jechać zgodnie z Podlaskim Szlakiem Bocianim. Gdy dotarliśmy do wsi Wołkusz było ok. godz. 16.30 , a więc ostra szarówka – mieliśmy mapę okolicy z dokładnością 1: 75 000 ( zgodnie z zaleceniami jednego z wątków forum i kolegi Fobosa brak GPSu na pokładzie) postanowiliśmy opuścić szlak i skrótem dotrzeć do wsi Rudawka. W związku z tym że są to nasze początki na bezdrożach, żonka troszkę przypanikowała razem ze starszą – 6 letnia córka - młodsza ( 4 lata – spała ) był to gęsty las, jednak z Bożą pomocą udało nam się dojechać do wsi Rudawka potem zgodnie z mapą wzdłuż Kanału Augustowskiego do śluzy Kudrynki , następnie do śluzy Tartak i nastąpił moment krytyczny – gdy” panika łapała moją małżonkę za ramię” dotarliśmy do wsi Mikaszówka .” potem to już mieliśmy z górki – bo tak” – z Mikaszówki pojechaliśmy na Płaską , Gorczycę i byliśmy na drodze na Sejny , znaczy na Augustów . Tam też o godzinie 19.00 postanowiliśmy przenocować.
Następnego dnia po śniadaniu i niedzielnej mszy około godziny 10.00 ruszyliśmy w kierunku Gołdapi z zamiarem przejażdżki wzdłuż północnej granicy z Rosją w kierunku północnego bieguna zimna – tzn. wsi i jeziora Wiżajny. Asfalt skończył się tuż za Gołdapia we wsi Jurkiszki. We wsi Chajnówek (Czarnowo Średnie) dotarliśmy do znaku zakazu jazdy. Ze wzgłędu na bliskość granicy ( ok. 800m.) zawróciliśmy i pojechaliśmy na południe wzdłuż rezerwatu Mechacz Wielki do czerwonego szlaku w kierunku na Wiżajny . Po drodze w miejscowości Kiepojcie zobaczyliśmy pozostałości trasy linii kolejowej Gołdap – Żytkiejmy w postaci betonowych mostów . Potem w miejscowości Stańczyki . Wracając na turystyczny czerwony szlak udaliśmy się do wsi Żytkiemy .Następnie przez Gromadczyznę ( jeden z tzw. Trójstyków jakie granica Polski tworzy z granicami naszych sąsiadów – w tym miejscu dochodzi do zbiegu z granicami Rosji i Litwy ) dojechaliśmy do miejscowości Wiżajny . Tak jak zaplanowaliśmy okrążyliśmy jezioro Wiżajny gdzie w północnej części mieliśmy w prostej linii do granicy z Litwa max 200m. Jednak droga wokół jeziora prawie na całej długości została „ zepsuta „ poprzez wylanie całkiem równego asfaltu , i tak około godziny 14.30 – w chórze wygłodniałej załogi udaliśmy się w kierunku Augustowa. Nie udało nam się objechać jeziora Chańcza bo zaczęło się ściemniać ,a do domu był kawałek.
Jednak postanowiliśmy że wrócimy w te wspaniałe pagórkowate , leśne rejony porą letnia gdzie długość dnia nie będzie nas ograniczać.
Cała wycieczka to dystans z Warszawy i z powrotem ok. 850 km. Gdzie ok. 200km. to odcinki dróg gruntowych, i leśnych . Tylko raz celowo złamaliśmy zakaz wjazdu na odcinku około 10 km drogi leśnej.
Całej „ekipie” wypad bardzo się podobał i polecam innym.
To z grubsza na tyle i poniżej kilka fotek z wycieczki
W minioną sobotę wyruszyliśmy całą familią ok. godziny 12.00 w stronę Białegostoku – podczas drogi postanowiliśmy że z Białegostoku udamy się do Sokółki potem na północ w stronę wsi Wołkusz tuż przy granicy z Białorusią . Generalnie założenie było takie ,że mamy pojeździć w jak najdalej wysuniętych północno-wschodnich krańcach naszego kraju. Bez rezerwacji noclegu ani dokładnego planu – klasyczny sponton. We wsi Skieblewo zaczęła się wreszcie zabawa tzn. skończył się asfalt i zaczęły się pagórki , i śniegowe błoto –staraliśmy się jechać zgodnie z Podlaskim Szlakiem Bocianim. Gdy dotarliśmy do wsi Wołkusz było ok. godz. 16.30 , a więc ostra szarówka – mieliśmy mapę okolicy z dokładnością 1: 75 000 ( zgodnie z zaleceniami jednego z wątków forum i kolegi Fobosa brak GPSu na pokładzie) postanowiliśmy opuścić szlak i skrótem dotrzeć do wsi Rudawka. W związku z tym że są to nasze początki na bezdrożach, żonka troszkę przypanikowała razem ze starszą – 6 letnia córka - młodsza ( 4 lata – spała ) był to gęsty las, jednak z Bożą pomocą udało nam się dojechać do wsi Rudawka potem zgodnie z mapą wzdłuż Kanału Augustowskiego do śluzy Kudrynki , następnie do śluzy Tartak i nastąpił moment krytyczny – gdy” panika łapała moją małżonkę za ramię” dotarliśmy do wsi Mikaszówka .” potem to już mieliśmy z górki – bo tak” – z Mikaszówki pojechaliśmy na Płaską , Gorczycę i byliśmy na drodze na Sejny , znaczy na Augustów . Tam też o godzinie 19.00 postanowiliśmy przenocować.
Następnego dnia po śniadaniu i niedzielnej mszy około godziny 10.00 ruszyliśmy w kierunku Gołdapi z zamiarem przejażdżki wzdłuż północnej granicy z Rosją w kierunku północnego bieguna zimna – tzn. wsi i jeziora Wiżajny. Asfalt skończył się tuż za Gołdapia we wsi Jurkiszki. We wsi Chajnówek (Czarnowo Średnie) dotarliśmy do znaku zakazu jazdy. Ze wzgłędu na bliskość granicy ( ok. 800m.) zawróciliśmy i pojechaliśmy na południe wzdłuż rezerwatu Mechacz Wielki do czerwonego szlaku w kierunku na Wiżajny . Po drodze w miejscowości Kiepojcie zobaczyliśmy pozostałości trasy linii kolejowej Gołdap – Żytkiejmy w postaci betonowych mostów . Potem w miejscowości Stańczyki . Wracając na turystyczny czerwony szlak udaliśmy się do wsi Żytkiemy .Następnie przez Gromadczyznę ( jeden z tzw. Trójstyków jakie granica Polski tworzy z granicami naszych sąsiadów – w tym miejscu dochodzi do zbiegu z granicami Rosji i Litwy ) dojechaliśmy do miejscowości Wiżajny . Tak jak zaplanowaliśmy okrążyliśmy jezioro Wiżajny gdzie w północnej części mieliśmy w prostej linii do granicy z Litwa max 200m. Jednak droga wokół jeziora prawie na całej długości została „ zepsuta „ poprzez wylanie całkiem równego asfaltu , i tak około godziny 14.30 – w chórze wygłodniałej załogi udaliśmy się w kierunku Augustowa. Nie udało nam się objechać jeziora Chańcza bo zaczęło się ściemniać ,a do domu był kawałek.
Jednak postanowiliśmy że wrócimy w te wspaniałe pagórkowate , leśne rejony porą letnia gdzie długość dnia nie będzie nas ograniczać.
Cała wycieczka to dystans z Warszawy i z powrotem ok. 850 km. Gdzie ok. 200km. to odcinki dróg gruntowych, i leśnych . Tylko raz celowo złamaliśmy zakaz wjazdu na odcinku około 10 km drogi leśnej.
Całej „ekipie” wypad bardzo się podobał i polecam innym.
To z grubsza na tyle i poniżej kilka fotek z wycieczki
Re: Suwalszczyzna zimą
Super . Mikaszówka i śluza Tartak są mi bardzo dobrze znane. Jako młodzian sto lat temu byłem tam na obozie przetrwania. Ale było śmiesznie. W lasach wzdłuż kanału są tam jeszcze nie zawalone ziemianki w okopach. Pamiętam jak mieliśmy przejść trzcinami pomiędzy dwoma śluzami nie zauważeni przez patrole itd.
Re: Suwalszczyzna zimą
Tak tak Dziadek ! to była wyprawa i widać ze fajnie sobie radziliści !
- Northern Sun
- Posty: 251
- Rejestracja: 20 sty 2008, 07:09
- Kontakt:
Re: Suwalszczyzna zimą
z zona i dziecmi jezdzicie na offroad? ciekawie
Re: Suwalszczyzna zimą
To taki turystyczny off-road. Mieliśmy telefony i nie byliśmy aż tak daleko od” cywilizacji „ chociaż momentami wydawało się nam że to koniec świata. Nawet nie przypuszczałem , że mojej rodzinie tak się spodoba taki sposób wspólnego spędzania czasu. Poza tym chcemy podróżować dużo dalej , ale wszystko stopniowo . Przecież Polska jest tak piękna , że zanim dzieci zobaczą inne zakątki świata, powinny poznać swój kraj. Ja też mam sporo do nadrobienia.
Re: Suwalszczyzna zimą
Od zawsze jeżdżę z żoną i nie widzę w tym nic dziwnego. Powiem więcej, ma to wiele zalet. Choć by taką, że nie muszę się tłumaczyć po co znowu kupiłem coś do Toyoty, bo to często żona namawia mnie do zakupów. Zresztą jeździ Toyotą na co dzień, ja muszę plaskaczemNorthern Sun pisze:z zona i dziecmi jezdzicie na offroad? ciekawie
Re: Suwalszczyzna zimą
Rzeczywiście są inne plusy "zapalenia" małżonki - sama sugeruje podniesienia auta Na to tylko czekałem
- Northern Sun
- Posty: 251
- Rejestracja: 20 sty 2008, 07:09
- Kontakt:
Re: Suwalszczyzna zimą
nie no jasne, jak turystyczny to co innego generalnie my jezdzimy bez kobiet, ma to swoje plysy i minusy; brak toalet, bierzacej wody i takie tam duperele, ale zato jezdzimy na sniadania zawsze cos sie znajdzie po drodze, nie ma jak to po 4dniach chalania browaru i offroadu wskoczyc na biale obrusy i skorzystac z toalety ... (przynajmniej nie trzeba stawiac kloca pod drzewem)
ale zato teraz na wiosne mielismy jakies kobietki, daleko akurat wtedy sie nie szwedalismy, dziwnym trafem 2 wpadly do 4runnera na tylnie siedzenia moment przedtym jak mialem wjezdzac na najtrudniejszy odcinek szlaku, no i ten kolo jako pasazer wiedzialem ze daleko nie zajedziemy w takim komplecie; zachwile wrocily spowrotem, jedna bez butow
ale zato teraz na wiosne mielismy jakies kobietki, daleko akurat wtedy sie nie szwedalismy, dziwnym trafem 2 wpadly do 4runnera na tylnie siedzenia moment przedtym jak mialem wjezdzac na najtrudniejszy odcinek szlaku, no i ten kolo jako pasazer wiedzialem ze daleko nie zajedziemy w takim komplecie; zachwile wrocily spowrotem, jedna bez butow