GS Riders Meeting , czyli znów na starych śmieciach

Moderator: luk4s7

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

GS Riders Meeting , czyli znów na starych śmieciach

Post autor: consigliero »

W czerwcu tego roku wybraliśmy się na zlot GSRiders w Toskanii. Zasadniczo zlot był pretekstem aby oderwać się od problemów które ostatnio nas z deczka przytłaczają, był to pretekst na tyle silny aby wbrew rozsądkowi oraz prognozom pogody wystartować jednak na ten zlot , który oficjalnie zaczynał się w piątek 7 czerwca . Do ostatniej chwili jeszcze pilnowaliśmy porządku w pracy załatwiając wszystko co się dało , a pogoda nieszczególna taki krakowski splin . około 11 wracamy do domu , zmieniamy ciuchy i najkrótszą drogą przedzieramy się do granicy w Cieszynie . Tym razem nie przez prom w Czernichowie tylko bokami na Zator. W BB trochę nam pozmieniali drogi i po krótkim przekomarzaniu się z nawigacją trafiamy na DSR w kierunku Cieszyna. Temperatura , mżawka oraz niski stan paliwa zmuszają nas do pit stopu na orlenie w Cieszynie gdzie dokładamy podpinki , przeciwdeszczówki i jedziemy. Gdzieś na wysokości Olomuńca robi się nawet ciepło a tuż za nawet bardzo ciepło ,nie tylko ze względu na temperaturę , ale i na kompletnie zablokowaną dalnicę . Od kierowcy wiem że jest wypadek i następne kilka kilometrów pokonujemy poboczem, środkiem , jak miejsce pozwala aby dotrzeć do najbliższego zjazdu , gdzie policja kieruje na objazdy. W końcu wjeżdżamy ponownie na dalnicę i drzemy dalej , bo plan jest aby zrobić dziś jak najwięcej . Miękkiej gry nie może być , aczkolwiek dostrzegam minusy moich nowych luterek , przy 160 mało co w nich widać a i na kierownicy mam większe drgania , być może opona jest niezbyt dobrze wyważona albo jednak problem od ciężarka przy kierownicy. Teraz w związku z nowymi handbarami BMW zmieniło sobie ciężarek prawy na mniejszy. Te wibracje będą dla mnie pewnym dyskomfortem w drodze powrotnej, bo w prawej ręce mam blachę i chyba ręka mi się szybciej męczy , a może to tylko pesel . Mimo wszystko plan jest planem i trzeba jechać . Postój w Mikulowie tylko aby zatankować i kupić winietę na austrię . Wiedeń, Graz idzie dobrze , ale w kierunku na Villach widać czarne chmury. Gdy zaczyna padać decydujemy na ponowne założenie przeciwdeszczówek i jednocześnie spożywamy posiłek. Z domu w którym w związku z przeprowadzką jest coraz mniej ludzi zabraliśmy jakieś sałatki , ser który nabyliśmy w Sandomierzu i kawałek chleba , na deser kawa z automatu. Ruszamy jeszcze w deszczu ale zaczyna się przecierać , mijamy Villach , odpuszczam pomysł przejechania przez Vrsić i tak dojeżdżamy do Italii. Szybkie tankowanie i następne kilometry pokonuje w warunkach wieczornych. Tym razem poznaję że poprzednio stanęliśmy na nocleg w Terme Eugene , a ja mam z nawigacji coś kilkadziesięt kilometrów bliżej celu . Nowy rekord dziennego przejazdu 1150 km.Około 23 lądujemy na nocleg gdzieś przed Bolonią .

Na drugi dzień mamy do pokonania stosunkowo niewielki dystans , jakieś 300 km . Przed hotelem autobus z polski ale wzbudzamy też zainteresowanie jakiegoś Malezyjczyka który robi sobie sesję zdjęciową przy motocyklu. Pogoda zapowiada się dobrze toteż postanawiamy definitywnie pożegnać się z płatną autostradą zaraz za Bolonią . Śniadanie nietypowo włoskie , bo oprócz herbatnika i kawy jest też bufet z innymi produktami. Za Bolonią zaraz po zjeździe z autostrady na parkingu widzę grupę motocyklistów , podjeżdżam pytając gdzie są ciekawe trasy . Jeden z nich coś się strasznie przygląda mojemu kaskowi i coś tam szepce władającemu językiem angielskim i tamten mówi że powinienem zmienić interkom. Teraz widzę że wszyscy mają Interphone i jest też ekipa która chyba ma zamiar kręcić reklamówkę . Nie pozostawiam mu złudzeń co do ceny swojego urządzenia , ale wymieniamy się wizytówkami. Reszta drogi na miejsce zlotu przebiegła bez specjalnych niespodzianek , wyjątkiem była droga SP18a (super ) oraz współrzędne podane przez organizatora , różnica wynosiła około 6 km , na szczęście w miasteczku słyszano o miejscu zlotu .

Na miejscu przydział apartamentu i propozycja wycieczki do Massa Maritima aby zgodnie z włoskim zwyczajem wypić wspólnie apero. Miałem zdjęcie fresku z czasów etrusków na którym porozwieszano męskie członki. Historia mówi o wojownikach którzy po powrocie z długiej wyprawy zastali swoje nałożnice w ciąży, kobiety tłumaczyły że to przez drzewo.

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: GS Riders Meeting , czyli znów na starych śmieciach

Post autor: consigliero »

Obrazek

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: GS Riders Meeting , czyli znów na starych śmieciach

Post autor: consigliero »

http://f650gs.pl/topic/5135-gsriders-me ... smieciach/" onclick="window.open(this.href);return false;

Zbowid
Klubowicz
Posty: 403
Rejestracja: 14 paź 2007, 16:24
Auto: HDJ80 24V/V2 HD
Kontakt:

Re: GS Riders Meeting , czyli znów na starych śmieciach

Post autor: Zbowid »

Link nie robi.... " nie masz uprawnień" itd...

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: GS Riders Meeting , czyli znów na starych śmieciach

Post autor: consigliero »

Dzień drugi zaczyna się od wycieczki która prowadzi bocznymi ścieżkami , między innymi drogą SP18a którą przyjechaliśmy wczoraj . W programie taki toskański standard , Volterra, San Gimmigiano czyli miasteczka na wzgórzach. Dopiero pod koniec wycieczki w San Gimmigiano zorientowałem się że cykam fotki bez karty , a były one wybitne 8)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W drodze powrotnej widoki takie jak te są typowe dla toskanii

Obrazek

Wieczorem miała być kolacja z grilem i muzyką. Jak przyszliśmy na miejsce o bandyckiej porze 21.00 to zadecydowano o zmianie miejsca posiłku ze względu na możliwość opadu , na wewnątrz , reorganizacji trwała około godziny a my głodni. posadzono na s obok takich dwóch co rzekomo władali angielskim , no nie władali ale było wesoło bo wino wspiera zdolności komunikacyjne.
Ostatni dzień czyli niedziela , nie nastraja optymizmem , parking skąpany w deszczu a ostatnim punktem jest wycieczka do
Populonii.

Obrazek

Ale przebłyski słońca się zdarzają

Obrazek

Na miejscu w Populoni raczej nikt nie chodzi po wykopaliskach ale robimy końcową fotkę

Obrazek

Obrazek

No i na koniec wizyta w Populonii , bardzo miłe miasteczko z pamiątkami

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Miasteczko ma wieżę z któ®ej można ogarnąć okolicę i ewentualnie wypatrywać wroga , wejscie po znajomości za połowę stawki 1 eur

Obrazek

I odpoczynek przed dalszą jazdą

Obrazek

Po chwili jedziemy na obiad

Obrazek

Tutaj znowu jest problem gdzie będziemy jeść , najpierw taras ale pogoda jak widać

Obrazek

Obrazek

Kończymy ostatecznie pod dachem a na zewnątrz mocno leje , pisiłek to ogólnie pojęta frytuta w różnych postaciach , na szczęści można to zapić winem lub piwem. Ostetecznie decydujemy się na dojazd do Sieny gdzie zarezerwowałem nocleg licząc na poprawę pogody. Na następny dzień mamy zamiar przeprawić się do Splitu z Ancony aby odwiedzić nasz ulubiony Hvar. Po przybyciu do Sieny która zaskoczyła nas swoim stylem ,miasto wybudowane na zboczu , wysokie kamienice , wąskie uliczki wszystko w klimacie przed secesyjnym, no jak nie dla ludzi budowane. Po kłopotach ze znalezieniem adresu , GPS się gubi, wejścia do kamienic tylko z jednej ulicy , wyboraźcie sobie sytuację że budynek wybudowany na stoku ma wejście od górnej ulicy , poniżej jest równoległa ulica ale tam nie ma wejścia. Wchodzimy do środka i wydaje nam się że to parter a w środku 2 piętra w dół i kilka w górę . Wewnątrz mini podwórko gdzie chyba nigdy nie dociera słońce ale ten specyficzny układ powoduje że w mieszkaniu słychać każdy szelest z ulicy i z owego podwórka. Ruszamy na miasto aby złapać klimat i charakter miasteczka. Zaciekawiła nas pizza z czekoladą

Obrazek

No i ten słynny rynek gdzie męczy się konie

Obrazek

W tle katedra która jest ważnym składnikiem w budżecie miasta , no oczywiście nie weszliśmy do środka , za późno i mało czasu

Obrazek

Obrazek

Chodzenie po mieście jest męczące

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Produkty typowe dla regionu

Obrazek

Wizyta na balkonie nad sklepikiem

Obrazek

Rynek z tej perspektywy

Obrazek

Obrazek

W Sienie spotkaliśmy bardzo dużo ludzi z psami różnej maści , można powiedzieć że to miasto psów tak była ich ilość . W tym mieście pies chyba jest traktowany jak się święta krowa , myślę że gdybyśmy byli ze swoim to w krótkim czasie zdobylibyśmy sławę na całą okolicę . Wracamy na nocleg aby wyspać się przed jutrzejszą wycieczką która zaczyna prowadzić w kierunku domu , domu który musimy opuścić 29.06 zaczynając nowy etap w naszym życiu.

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: GS Riders Meeting , czyli znów na starych śmieciach

Post autor: consigliero »

Poniedziałek , plan na dziś dotrzeć wieczorem do Ancony , czyli niespecjalnie stresujący , pogoda , nie jest najgorzej, w miarę ciepło i torchę pochmurno. Wyspać się nie wyspaliśmy , bo niedaleko była jakaś impreza a jak napisałem wcześniej , akustyka jak z sali koncertowej, pospać długo też nie pospaliśmy bo rano sprzątanie

Obrazek

Obrazek

I wyjazd z miasteczka tymi wąskimi uliczkami

Obrazek

Obrazek

W tym mieście atmosfera jest trochę psychodeliczna jak dla mnie , to mnie szczególnie nie zdziwiło

Obrazek

Pacjenci są za tym wysokim płotem

Obrazek

Bardzo się ucieszyłem gdy na trasie naszej wycieczki znalazło się Lucigniano , gdzie spędziliśmy ponad tydzień będąc pierwszy raz w toskanii

Obrazek

Próbujemy dojechać pod nasz hotel

Obrazek

Nieostre bo z motocykla w trakcie jazdy

Obrazek

Już niedaleko

Obrazek

Jest

Obrazek

Kawa ciastko , pani sobie nas przypomina , cistko gratis. Wspominamy pieski które srały na dywanach , już niestety odeszły i bibliotekę gdzie stały 2 wazy z grappą , w tym jedna z papryczkami . Muszę się przyznać że degustowaliśmy tą medycynę intensywnie

Obrazek

W tym kościele jest oryginał tzw świętego drzewka

Obrazek

Tak się tam żyje

Obrazek

Obrazek

Z żalem jedziemy dalej mijając jakiś mikro pas

Obrazek

Pogoda robi się frontowa

Obrazek

Wjeżdżamy do Umbrii oddalając się dosłownie i w przenośni od słonecznej Toskanii a na horyzoncie widać gęste burzowe chmury

Obrazek

Jeszcze jedno ładne miasteczko

Obrazek

Mając 60 km do Ancony wjeżdżam w ścianę deszczu podczas gdy po prawej stronie świeci słońce, wycofuję się z powrotem i w pierwszą rokującą drogę odbijam na prawo. Od tej pory widzimy ciemne chmury i byłyskawice po lewej a my staramy się znaleźć jakiś korytarz rokujący na suchy przejazd. Udaje się oszukiwać przeznaczenie do około 20 km przed portem , na szczęście wjeżdżamy już po głównym przejściu deszczu , kupujemy bilety , suszymy przeciwdeszczówki i oczekujemy na zaokrętowanie

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Posilamy się już na pokładzie, obserwując oddalający się port. Idziemy do kabiny gdzie mamy resztkę grappy na dobre trawienie .

ODPOWIEDZ