Mongolia by Kajman & moturki
: 10 wrz 2013, 15:51
Mongolia - zawsze chodziła mi po głowie aby tam pojechać
I tak jakoś w zimie wracając z Maroka zgadaliśmy się ze Szparagiem co by może tam się wybrać w lecie
Poniżej link do cąłej galerii na stronie internetowej
http://www.kajmanoverland.pl/realizacje ... =&start=12
Załadowaliśmy dwa samochody i ruszyliśmy przez Rosję - ufff jedyne 6 800 km do Irkucka
Droga zajęła nam 10 dni - ale nie robiliśmy jakiegoś oszałamiającego tempa - wyjechaliśmy kilka dni wcześniej aby mieć zapas na wszelki wypadek
Tam doleciała reszta ekipy samolotem - część udała się w swoją drogę a część jechała z nami
Szparag zostawił swoje 4 kółka i przesiadł się na 2.
Milena wskoczyła do mnie na miejsce pilota, zostawiliśmy przyczepy i ruszyliśmy do granicy z Mongolią.
Trasa jaką zrobiliśmy w Mongolii
o do samej trasy po Mongolii - nie wiedziałem że kiedyś mogę zastęsknić za asfaltem. Po trzech tygodniach, naprawdę zacząłem tęsknić aby choć kawałek był normalnej drogi.
Najgorsze to są te "główne" na mapie zaznaczone. Są to przeważnie szutrówki z tarką - czasami ma się wrażenie że samochód się rozleci. Motocyklem jest trochę łatwiej, on inaczej wybiera tego typu nierówności
ekipa motocyklowa
Na wieczór dojeżdżamy do klasztoru Amarbayasgalant
Trasy to raj dla fanatyków jazdy off czy to samochodem czy motorkiem
Północ kraju jest zielona, dużo jezior
Nad którymi często robiliśmy nocleg
a wieczorem - ognisko, piwko,...kiełbaski,...dziewczynki .....eee tzn trochę nie tak - nie było kiełbasek
ale jest też sporo przepraw wodny przez rzeki
Oczywiście istniej coś takiego jak MOST w Mongoli - ooo tak rzeczy też są
Często ten most hmmmm -był....
Zdarzają się również przeprawy bardziej tradycyjne - czyli promowe
Są to promy dwukadłubowe - tzw katamarany - charakteryzują się dużą szybkością i stabilnością
zastanawiałem się czy nie przekroczymy jego wyporności wjeżdżając dwoma samochodami - no i ci ludzie - tyle ich było
Teraz może trochę o warunkach noclegowych
Jest w porównaniu do tego co się spodziewaliśmy - taniej - owszem co niektórzy z lokalesów windują ceny ale nie jest to jakoś bardzo powszechne
Często nocowaliśmy w Gerach u nas znanych jako - jurta
oczywiście wnętrze takiego gera jest diametralnie inny niż dla lokalesów
w środku łóżka, piecyk...... - full wypas
Trochę gorzej jeżeli chodzi o toalety - tutaj odmiana tzw de Lux
Teraz trochę o krajobrazie Mongolii. Jest on górzysty, górzysty, pustynny, górzysty, i pustynny
Można wybierać dowolnie pas którym chcemy się poruszać
Po drodze mija się wiele osad, pojedynczych skupisk gerów czy miasteczek
Miasteczka takie posiadają szerokie arterie, charakteryzują się dosyć małym natężeniem ruchu
Mieliśmy jedną przeprawę przez rzekę która wymagała trochę organizacji logistycznych - ale co to dla nas............ skautów
Przy pomocy lokalesów - którzy przy tej okazji nie omieszkali trochę zarobić przeszkoda wodna w postaci rzeki została pokonana
Było trochę głęboko i istniała obawa że co niektóre motorki mogą zassać wodę i będzie większy problem.
Widzieliśmy skutki czegoś takiego na przykładzie miejscowych - co prawda samochodów ale ........
Więc motorki powędrowały na przyczepę, gdzie w towarzystwie miejscowych dzieci "uzbrojonych" w kaski uczestników
zostały przetransportowane na drugi brzeg
a ja podążyłem niczym amfibia o własnych kołach
Czasami zdarzało się że musieliśmy zamienić środki lokomocji na bardziej tradycyjne co nie było trudne bo .....ten tego "środka" lokomocji było dużo. Szwędałał się tak jakoś to tu to tam
I tak jakoś w zimie wracając z Maroka zgadaliśmy się ze Szparagiem co by może tam się wybrać w lecie
Poniżej link do cąłej galerii na stronie internetowej
http://www.kajmanoverland.pl/realizacje ... =&start=12
Załadowaliśmy dwa samochody i ruszyliśmy przez Rosję - ufff jedyne 6 800 km do Irkucka
Droga zajęła nam 10 dni - ale nie robiliśmy jakiegoś oszałamiającego tempa - wyjechaliśmy kilka dni wcześniej aby mieć zapas na wszelki wypadek
Tam doleciała reszta ekipy samolotem - część udała się w swoją drogę a część jechała z nami
Szparag zostawił swoje 4 kółka i przesiadł się na 2.
Milena wskoczyła do mnie na miejsce pilota, zostawiliśmy przyczepy i ruszyliśmy do granicy z Mongolią.
Trasa jaką zrobiliśmy w Mongolii
o do samej trasy po Mongolii - nie wiedziałem że kiedyś mogę zastęsknić za asfaltem. Po trzech tygodniach, naprawdę zacząłem tęsknić aby choć kawałek był normalnej drogi.
Najgorsze to są te "główne" na mapie zaznaczone. Są to przeważnie szutrówki z tarką - czasami ma się wrażenie że samochód się rozleci. Motocyklem jest trochę łatwiej, on inaczej wybiera tego typu nierówności
ekipa motocyklowa
Na wieczór dojeżdżamy do klasztoru Amarbayasgalant
Trasy to raj dla fanatyków jazdy off czy to samochodem czy motorkiem
Północ kraju jest zielona, dużo jezior
Nad którymi często robiliśmy nocleg
a wieczorem - ognisko, piwko,...kiełbaski,...dziewczynki .....eee tzn trochę nie tak - nie było kiełbasek
ale jest też sporo przepraw wodny przez rzeki
Oczywiście istniej coś takiego jak MOST w Mongoli - ooo tak rzeczy też są
Często ten most hmmmm -był....
Zdarzają się również przeprawy bardziej tradycyjne - czyli promowe
Są to promy dwukadłubowe - tzw katamarany - charakteryzują się dużą szybkością i stabilnością
zastanawiałem się czy nie przekroczymy jego wyporności wjeżdżając dwoma samochodami - no i ci ludzie - tyle ich było
Teraz może trochę o warunkach noclegowych
Jest w porównaniu do tego co się spodziewaliśmy - taniej - owszem co niektórzy z lokalesów windują ceny ale nie jest to jakoś bardzo powszechne
Często nocowaliśmy w Gerach u nas znanych jako - jurta
oczywiście wnętrze takiego gera jest diametralnie inny niż dla lokalesów
w środku łóżka, piecyk...... - full wypas
Trochę gorzej jeżeli chodzi o toalety - tutaj odmiana tzw de Lux
Teraz trochę o krajobrazie Mongolii. Jest on górzysty, górzysty, pustynny, górzysty, i pustynny
Można wybierać dowolnie pas którym chcemy się poruszać
Po drodze mija się wiele osad, pojedynczych skupisk gerów czy miasteczek
Miasteczka takie posiadają szerokie arterie, charakteryzują się dosyć małym natężeniem ruchu
Mieliśmy jedną przeprawę przez rzekę która wymagała trochę organizacji logistycznych - ale co to dla nas............ skautów
Przy pomocy lokalesów - którzy przy tej okazji nie omieszkali trochę zarobić przeszkoda wodna w postaci rzeki została pokonana
Było trochę głęboko i istniała obawa że co niektóre motorki mogą zassać wodę i będzie większy problem.
Widzieliśmy skutki czegoś takiego na przykładzie miejscowych - co prawda samochodów ale ........
Więc motorki powędrowały na przyczepę, gdzie w towarzystwie miejscowych dzieci "uzbrojonych" w kaski uczestników
zostały przetransportowane na drugi brzeg
a ja podążyłem niczym amfibia o własnych kołach
Czasami zdarzało się że musieliśmy zamienić środki lokomocji na bardziej tradycyjne co nie było trudne bo .....ten tego "środka" lokomocji było dużo. Szwędałał się tak jakoś to tu to tam