Alpy 2013
: 14 sie 2013, 14:04
Jako ze pierwsza czesc urlopu czyli Alpy juz za mna napisze kilka slow podsumowania.
W sumie po samych gorach przejechalem 1400km, + 300km przejazd miedzy wsch. a zachodnimi. Glownie poruszalismy sie po terytorium Wloch, ale kilka razy zawitalismy do Francji. Oparlem sie na roadbooku ktory zakupilem od Niemcow, szacun dla wykonania, gdyz nigdzie nie bylo sytuacji ze trzeba kombinowac czy lamac jakies zakazy, z Garminem jechalo sie jak po sznurku.
Jesli chodzi o trasy to wiekszosc to drogi militarne z okresu pierwszej wojny swiatowej, po drodze ogladalismy ruiny fortow z obu wojen.
Trudnosc terenowa w w zasadzie zadna z wyjatkiem miejsc gdzie Patrol sie po prostu mial problem sie zmiescic, czyli zakrety na gorskich trawersach, wtedy jest adrenalina, bo jest bardzo wasko i ciasno a w dol kilkaset metrow. W porownaniu do Pirenejow jest jednak trudniej, i typowy SUV nie da wszedzie rady, a na niektorych trasach reduktor byl niezbedny. Bo jechalo sie przyjemnie lekko w gore, az tu nagle trasa zaczela isc w gore dosc mocno, i na jednym z zakretow (nie bylo tego widac wczesniej) zawinela sie w lewo i bylo ze 35-37 stopni nachylenia, na zredukowanej jedynce czuc bylo ze auto szuka trakcji i mietko nie jest.
We Francji jezdzilismy po osrodku narciarskich Serre Chevalier, nad Briancon. Fajne jest to ze udostepniaja szutrowki do jezdzenia, wszedzie gdzie mozna to mozna, a jak nie mozna to jest wyrazny znak, czy szlaban.
Uciekla nam jedna atrakcja z przyczyn naturalnych mianowcie Galleria Seguret czyli tunel o dlugosci 900m, krety pod sporym masywem skalnym, zostal obecnie zamkniety z powodu zawalenia sie skal na niego, nie wiemy czy zawalilo sie cos w srodku, czy tylko z obawy przed zawaleniem bo cale osuwisko lezy na tunelu.
Najwyzej autem udalo mi sie dojechac na 2815mnpm, pod Col de Sommelier, zatrzymal nas snieg, przebralismy obuwie, zostawilismy auto i poszlismy na przelecz piechota, jest tam male jeziorko o tej samej nazwie, po 45min marszu udalo nam sie osiagnac 2958mnmp.
Z atrakcji mielismy jeszcze burze a trasie na wysokosci 2600mnpm, i powiem tak , ze do smiechu mi nie bylo - trudnosc trasy byla wyskalowana na SG2 ( w 5 st skali) z dopiskiem ze w deszczu moze byc nie do objechania, ale bedac juz na niej, nie bylo za bardzo mozliwosci zawrocenia, poza tym pogoda zmieniala sie jak w przyslowiowym kalejdoskopie. Bylo przed nami kilka zwalowisk mniejszych lub wiekszych, jedno musialem przekopywac lopata - nie wierzylem ze sie przyda, a jednak, jak wysiadlem z auta zeby zalozyc ortalion, i wiatr wywalil lopate oparta o samochod, a mnie zdjal kaptur z glowy, to nie bylo mi jakos do smiechu, bo prawde mowiac troche z tymi poziomami trudnosci to nie dowierzalem, jednak zrobilo sie powaznie, bo temp. wtedy byl 3st, lalo, wialo, a mozna bylo tylko do przodu, ew. zatrzymac sie i czekac. Teraz fajnie sie o tym pisze, ale sama sytuacja do smiechu nie nastrajala. Przynajmniej bedac w jedno auto.
Co do zaplecza logistycznego to z kampingami jest kicha we Wloszech bo :
- jest ich malo
- sa sredniego poziomu
- sa drogie, przynajmniej wg mnie 35-40euro za 2+2 i namiot za dobe to duzo
- brak aktualnej informacji na temat lokalizacji kempingow.
Po francuskiej stronie jest o niebo lepiej, bo kempingow jest wiecej i sa znacznie tansze, nocowalismy tam 2x i odpowiedznio zaplacilismy 16eur i 18,70eur.
Poza tym nocowalismy kilkukrotnie w gorach i to bylo najlepsze, choc na 2200mnpm bylo troche rzesko, ale dalismy rade.
Namiot sie sprawdzil, przeszedl probe burzowa dosc konkretna juz pierwszego dnia bo przeszly 3 burze z rzedu, jednak wody nie puszcza do srodka, choc material namaka. Burz mielismy jeszcze kilka, nawet przedostatni nocleg byl pakowany na mokro, bez sniadania, bo sie zachmurzylo nad ranem i zaczelo bardzo mocno lac. Po 30 min od opuszczenia kampu, zrobila sie sliczna pogoda i w trakcie postoju sniadaniowego rozlozylem go i po 30min w sloncu byl prawie suchy. Ogolnie zakup ok, za te pieniadze (chinczyk) uwazam ze do tego typu podrozowania warto.
Jak jest duzy opad, to od strony wejscia, nad ta dluzsza czescia zaczyna gromadzic sie woda, trzeba tam inaczej rozwiazac kwestia napiecia sznurkow, nie za material, a za stelaz aluminiowy, ale to juz kwestia techniczna.
Na razie tyle. A za niedlugo napisze konkret gdzie wjechalismy itp i co mozna bylo zobaczyc.
Troche zdjec bo jest tego masa cala, i troche filmow...
I jak ktos mi powie ze w Europie nie ma gdzie jezdzic turystycznie i zostaje tylko Ukraina i Balkany, to bzdury gada ... :)23
W sumie po samych gorach przejechalem 1400km, + 300km przejazd miedzy wsch. a zachodnimi. Glownie poruszalismy sie po terytorium Wloch, ale kilka razy zawitalismy do Francji. Oparlem sie na roadbooku ktory zakupilem od Niemcow, szacun dla wykonania, gdyz nigdzie nie bylo sytuacji ze trzeba kombinowac czy lamac jakies zakazy, z Garminem jechalo sie jak po sznurku.
Jesli chodzi o trasy to wiekszosc to drogi militarne z okresu pierwszej wojny swiatowej, po drodze ogladalismy ruiny fortow z obu wojen.
Trudnosc terenowa w w zasadzie zadna z wyjatkiem miejsc gdzie Patrol sie po prostu mial problem sie zmiescic, czyli zakrety na gorskich trawersach, wtedy jest adrenalina, bo jest bardzo wasko i ciasno a w dol kilkaset metrow. W porownaniu do Pirenejow jest jednak trudniej, i typowy SUV nie da wszedzie rady, a na niektorych trasach reduktor byl niezbedny. Bo jechalo sie przyjemnie lekko w gore, az tu nagle trasa zaczela isc w gore dosc mocno, i na jednym z zakretow (nie bylo tego widac wczesniej) zawinela sie w lewo i bylo ze 35-37 stopni nachylenia, na zredukowanej jedynce czuc bylo ze auto szuka trakcji i mietko nie jest.
We Francji jezdzilismy po osrodku narciarskich Serre Chevalier, nad Briancon. Fajne jest to ze udostepniaja szutrowki do jezdzenia, wszedzie gdzie mozna to mozna, a jak nie mozna to jest wyrazny znak, czy szlaban.
Uciekla nam jedna atrakcja z przyczyn naturalnych mianowcie Galleria Seguret czyli tunel o dlugosci 900m, krety pod sporym masywem skalnym, zostal obecnie zamkniety z powodu zawalenia sie skal na niego, nie wiemy czy zawalilo sie cos w srodku, czy tylko z obawy przed zawaleniem bo cale osuwisko lezy na tunelu.
Najwyzej autem udalo mi sie dojechac na 2815mnpm, pod Col de Sommelier, zatrzymal nas snieg, przebralismy obuwie, zostawilismy auto i poszlismy na przelecz piechota, jest tam male jeziorko o tej samej nazwie, po 45min marszu udalo nam sie osiagnac 2958mnmp.
Z atrakcji mielismy jeszcze burze a trasie na wysokosci 2600mnpm, i powiem tak , ze do smiechu mi nie bylo - trudnosc trasy byla wyskalowana na SG2 ( w 5 st skali) z dopiskiem ze w deszczu moze byc nie do objechania, ale bedac juz na niej, nie bylo za bardzo mozliwosci zawrocenia, poza tym pogoda zmieniala sie jak w przyslowiowym kalejdoskopie. Bylo przed nami kilka zwalowisk mniejszych lub wiekszych, jedno musialem przekopywac lopata - nie wierzylem ze sie przyda, a jednak, jak wysiadlem z auta zeby zalozyc ortalion, i wiatr wywalil lopate oparta o samochod, a mnie zdjal kaptur z glowy, to nie bylo mi jakos do smiechu, bo prawde mowiac troche z tymi poziomami trudnosci to nie dowierzalem, jednak zrobilo sie powaznie, bo temp. wtedy byl 3st, lalo, wialo, a mozna bylo tylko do przodu, ew. zatrzymac sie i czekac. Teraz fajnie sie o tym pisze, ale sama sytuacja do smiechu nie nastrajala. Przynajmniej bedac w jedno auto.
Co do zaplecza logistycznego to z kampingami jest kicha we Wloszech bo :
- jest ich malo
- sa sredniego poziomu
- sa drogie, przynajmniej wg mnie 35-40euro za 2+2 i namiot za dobe to duzo
- brak aktualnej informacji na temat lokalizacji kempingow.
Po francuskiej stronie jest o niebo lepiej, bo kempingow jest wiecej i sa znacznie tansze, nocowalismy tam 2x i odpowiedznio zaplacilismy 16eur i 18,70eur.
Poza tym nocowalismy kilkukrotnie w gorach i to bylo najlepsze, choc na 2200mnpm bylo troche rzesko, ale dalismy rade.
Namiot sie sprawdzil, przeszedl probe burzowa dosc konkretna juz pierwszego dnia bo przeszly 3 burze z rzedu, jednak wody nie puszcza do srodka, choc material namaka. Burz mielismy jeszcze kilka, nawet przedostatni nocleg byl pakowany na mokro, bez sniadania, bo sie zachmurzylo nad ranem i zaczelo bardzo mocno lac. Po 30 min od opuszczenia kampu, zrobila sie sliczna pogoda i w trakcie postoju sniadaniowego rozlozylem go i po 30min w sloncu byl prawie suchy. Ogolnie zakup ok, za te pieniadze (chinczyk) uwazam ze do tego typu podrozowania warto.
Jak jest duzy opad, to od strony wejscia, nad ta dluzsza czescia zaczyna gromadzic sie woda, trzeba tam inaczej rozwiazac kwestia napiecia sznurkow, nie za material, a za stelaz aluminiowy, ale to juz kwestia techniczna.
Na razie tyle. A za niedlugo napisze konkret gdzie wjechalismy itp i co mozna bylo zobaczyc.
Troche zdjec bo jest tego masa cala, i troche filmow...
I jak ktos mi powie ze w Europie nie ma gdzie jezdzic turystycznie i zostaje tylko Ukraina i Balkany, to bzdury gada ... :)23