Ponieważ ubiegłoroczny wyjazd pozostawił niedosyt wrażeń, postanowiliśmy ponownie odwiedzić Francję. Główny cel wyjazdu - 40-tka w Monako, czyli osłodzenie Eli bolesnej rocznicy
.
Założenia:
Baza w pensjonacie u Tadeusza
Jedziemy z dzieciakami
9.04 - Monako
Łazimy i jeździmy po Nicei, Cannes, Antibes i kolejnych miastach lazurowego wybrzeża
Kąpiemy się w morzu
Jeździmy bocznymi drogami po górach
Zwiedzamy małe miasteczka
Samochód nieterenowy, to i w planach nie było żadnego orania po bezdrożach. Tu, w naturalnym środowisku
Wyżywienie - śniadania u Tadeusza,
pozostałe posiłki we własnym zakresie, w pięknych okolicznościach przyrody
.
Teraz coś dla zwolenników zagazowanych samochodów. W zasadzie z zatankowaniem nie ma problemu, ale stacje LPG ( we Francji nazywa się to GPL ) są raczej w większych miastach i czynne do 20-tej. Najczęściej gaz dostępny jest na stacjach sieci TOTAL. Pistolety do tankowania pasują do zaworów montowanych w Polsce, ale mają inną konstrukcję i inaczej się je zapina. Tankuje się samemu, obsługa nie pomaga, więc trzeba tę umiejętność opanować. Jeśli chodzi o autostrady w Niemczech, to mniej więcej co trzecia ma gaz. I tu jest różnie. Najczęściej na stacji są 2 dystrybutory, z pistoletami pod dwa rodzaje zaworów. Na wszelki wypadek przed wyjazdem na allegro kupiłem przejściówkę, która umożliwia tankowanie w trzech systemach. Użyłem jej tylko raz.
Dojazd na miejsce.
Jak zawsze pojechałem na terminatora
, czyli jednym skokiem. Trasa ze Zduńskiej Woli do Wrocławia - lokalnymi drogami by nie było foto radarów i kontroli policji, dalej autostradą do Zgorzelca, przez Niemcy oczywiście autostradą do granicy z Francją, po Francji drogi lokalne by nie płacić za autostrady i podziwiać widoki.
Wyjechaliśmy we wtorek o 18-tej. Około 22-giej przekroczyliśmy granicę z Niemcami. O 3-ciej w nocy na 3 godziny za kierownicą zmienił mnie Marek, dzięki czemu mogłem się przespać. Około siódmej wjechaliśmy do Francji. Ponieważ mieliśmy zapas czasu, postanowiliśmy wjechać do La Salette ( Klasztor koło Grenoble ). Ta wizyta zweryfikowała nasze plany jeśli chodzi o jeżdżenie po górach. Dlaczego - widać na zdjęciach.
Na miejsce dotarliśmy o 18-tej w środę. Czyli w 24 godziny przejechaliśmy załadowanym samochodem 1950 km.
Spalanie:
po autostradzie, ja za kierownicą, prędkość 120-130, - 18-20 litrów gazu
po autostradzie, Marek za kierownicą, prędkość 110-120, - 16-17 litrów gazu,
po drogach lokalnych ok. 18 litrów
po górach 20 litrów
Cena za litr LPG ok. 0,7 EURO.
Oczywiście najpierw Monako. Panorama miasta z La Turbie:
I samo Monako.
Po minie szacownej jubilatki widać, że jest zadowolona z prezentu
A..... bym zapomniał, postanowiliśmy założyć sekcję morsa. Kąpiel w morzu w kwietniu - bezcenna
Trochę pojeździliśmy po górach, ale do wysokości 1800 metrów.
Jednej nocy, powyżej 1200 m spadł śnieg i drogi wyglądały tak:
Miasteczka na południu Francji zawsze mnie oczarowują.
Wleźliśmy na zamek w Entrevaux
Przy okazji Księżniczka Anna wylądowała we właściwym miejscu
Normalni, to my nie jesteśmy
Jednego dnia mieliśmy dodatkowe atrakcje. Na cały dzień zostaliśmy uwięzieni w pensjonacie u Tadeusza, bo po okolicznych drogach rozgrywał się rajd, jakaś eliminacja do mistrzostw Europy. Po zrobieniu kilku fotek
Poszliśmy sobie zdobyć ruiny zameczku w Brianconnet
i trochę połaziliśmy po okolicznych górkach.
Teraz trochę o większych miastach. Generalnie nie wyobrażam sobie jak po nich można jeździć w sezonie. Mimo iż byliśmy w kwietniu, na ulicach spory ruch i totalny brak miejsc parkingowych w centrach ( praktycznie wszystkie płatne ( no chyba że się wjedzie do portu i postawi samochód przed ładnym jachtem
))
MOTOCYKLIŚCI SĄ WSZĘDZIE. Po dwóch dniach się do nich przyzwyczaiłem, ale pierwszego to miałem pianę na pysku. Jeżdżą jak chcą i gdzie chcą, czyli najczęściej po liniach rozdzielających pasy ruchu. Wyprzedzają z lewej i prawej, pod światłami wpychają się przed samochód stojący jako pierwszy. Jest jedna podstawowa zasada. Trzeba trzymać się środka pasa i nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów.
Kierowcy samochodów też fajnie jeżdżą. Migacze są im niepotrzebne, skręt z lewego pasa w prawo, czy jazda z lewego pasa na wprost to normalne procedury.
I teraz najfajniejsze. Nikt nie trąbi, nie denerwuje się, wszyscy są uprzejmi na drodze, wpuszczają się i
NIE MA STŁUCZEK ANI WYPADKÓW. Na drugi dzień załapałem na czym to polega i po centrach miast jeździłem jak rasowy francuski kierowca
.
Jeszcze słowo o Monako. Przed wjazdem do tego miasta najlepiej wyłączyć GPS, bo jest on bezużyteczny. Drogi idą jedna nad drugą, większość w tunelach ( w tunelach są nawet ronda
),
jedyny sposób to kierować się drogowskazami, bo by pojechać np. z portu w Monako do Nicei, trzeba serpentynami często idącymi w tunelach kilkakrotnie zmieniać kierunek jazdy. Największą sztuką jest jeszcze to, by uniknąć wjazdu na płatną autostradę, ale daliśmy radę
.
Na koniec kilka zdjęć z Cannes
gdzie Ania wybrała pamiątkę z wyjazdu do Francji
Ela spotkała ziomka
i znalazło się coś dla prawdziwych fanów Toyoty ........