Ja mogę coś powiedzieć jedynie jako posiadać KZJ73 , jak kupowałem to auto bez większego doświadczenia w Toyotach , wcześniej lubowałem się w VW jak Golf Mk1 , Caddy 14d czy Biagini Passo i ta prosta motoryzacja była mi znana i wiedziałem ile coś kosztuję , ale pierwszym zderzeniem były ceny części w salonie Toyoty
, VW tak drogie nie było , było za to dużo zamienników przyzwoitej jakości itd .
Teraz już wiem z czym to się je i zakochany w j7, mam , nie zamierzam sprzedawać , remontuję i chcę jeździć tym autem jak najwięcej.
Nie ukrywam że mega podoba mi się j40 ale wiem że to o wiele większe koszty utrzymania niż w przypadku KZJ , a co ważne albo trzeba zacząć od zakupu czegoś już solidnie odnowionego a to zupełnie nie moje budżety , albo rozbić to to na lata powolnego inwestowania , odnawiania i cieszenia się że stoi, zdobi garaż i nic więcej . Bo proces reanimacji 40 będzie trwał latami , poszukiwanie części , odnawianie ich itd. trzeba mieć na to dużo czasu, wytrwałości , samozaparcia albo dużo kasy
40 tez dla mnie stała się już klasykiem którego fajnie mieć ale bardziej na dywanie w ciepłym garażu, a nie utopionego i umorusanego w błocie
A ja jednak chcę żeby to auto woziło mnie w terenie , wyprawach i dawało zadowolenie z jazdy dalszej i bliższej .
Wiem że są ludzie który objeżdżają 40 kawał świata ale uważam że w 70/73 będzie to wygodniejsze i bardziej cywilizowane - ja pewnie mógłbym pokochać prostotę , siermiężność i surowość takiego auta , ale często podróżujemy jednak z Kobitkami a one już mogą nie podzielać naszej zajawki 40 , chodź np mojej 40 z wyglądu się podoba
O zmianie na j40 nie myślę na pewno , ale może kiedyś jak trafie w TOTKA 6 to sobie sprawię chodź na mojej liście jest wcześniej kilka innych wózków
Czy można myśleć o toyocie jako o inwestycji
, pewnie jak ktoś nie miał i nie płacił za części to tak
ale jak już się ma, zlicza te wydatki to w pewnym momencie się człowiek zastanawia czy na pewno to ma sens. Ja cieszę się że trafiłem KZJ73 seryjną bez większych rzeźb i w nie najgorszym stanie, ale mimo to już kwota zrobiła się nie mała , przez garaż przewaliło się masę części , dodatkowa karoseria itd. i ta przygoda trwa już chyba 4 albo 5 lat.
Nie planuję jej sprzedawać bo myślę że z takim podejściem już bym stracił do niej serce , ale mam nadzieję że jak mnie życie zmusi do sprzedaży to trafi się ktoś kto doceni wsadzoną pracę i poniesione wydatki choćby częściowo.