Nie jest - bo dla normalnych warunków ładowania przyjmuje się prąd o wartości 1/10 pojemności. I ładowarki, żeby to zrealizować - odpowiednio dobierają napięcie zasilające. Jest też tzw ładowanie szybkie - ale tez wartość max prądu jest ograniczana sztucznie.
Ale jeżeli źródło jest "sztywne", czyli stara sie utrzymać stałe napięcie wyjściowe (w tym wypadku około 14,4V) - to rozładowany aku jest dla niego jak czara dziura. Zasila go więc do konstrukcyjnej (dla alternatora) granicy prądowej. Wynika to z mikrej jego rezystancji wewnętrznej, i odpowiednio dużej różnicy potencjałów. Jak sam napisałeś - działają podstawowe prawa fizyki.
Potwierdzenie tego masz ewidentne, ale dla ogniw litowych. Inne procesy chemiczne niż w kwasiakach - ale zasada fizyczna ta sama: rozładowana bateria ma tak niską rezystancje wewnętrzną (liczoną w miliomach) - że może pochłaniać energię błyskawicznie. O ile ma odpowiednie źródło - i o ile się przy tym nie sfajczy, bo taki proces wydziela ciepło.
Temu pisałem wyżej, że mam obawy, czy takie potraktowanie kwasiaka nie spowoduje jednak odgazowania elektrolitu - to zjawisko jest znane w tych bateriach. Podobnie jak elektroliza, zamiast odkładania jonów na płytach (gdy proces ładowania idzie nie tak jak powinien).
A prąd - zmierzę