Cisza jakaś w tym wątku zapadła. Ale nie bójcie nic
. U mnie się dziś z lekka działo. Na naszej drodze zaopatrzeniowej i dojazdowej mamy takich parę punktów charakterystycznych: nad Urbanem, zakręt koło skrzynki, mijanka, pierwszy zakręt, drugi zakręt, pod Januszem, wąwóz przed Bielem i w końcu bohater dzisiejszego popołudnia, dwuminutówka- może i mało gramatycznie, ale lokalna toponomastyka rządzi się swoimi prawami. Ta "Dwuminutówka" to miejsce gdzie drogi się lekko rozchodzą, a do samej Bacówki (czyli naszego domu) jest tylko dwie minuty na nogach tempem wybitnie spacerowym. A przed nią jest taka fajniusia polana często zimą zawiana śniegiem. I pewnie jakaś żyła wodna tam siedzi bo jak już człowiek pokona te miejsca na drodze, które wydają się być najtrudniejsze, to właśnie tuż pod domem czeka ostatnia próba. W tamtym roku też skończyłem raz jazdę w tym miejscu.
Lubię tę naszą beskidzką zimę. Pracy mamy co prawda dużo mniej, ale dzięki temu jest czas pomachać łopatą, przewietrzyć się nosząc zaopatrzenie na plecach, pomóc kolegom forumowym w wydostaniu się z opresji (z tej akcji zdjęć nie będzie bo pomoc to pomoc i nie ma czasu na lansowanie). I zima też pokazuje, (złośliwie zacytuję wpis z innego forum, "że pod Bereśnik to już niejedna blondynka wjechała na lody"), że to co wydaje się lekkie porą letnią, teraz wygląda zupełnie inaczej.
Podsumowując mogę napisać, że cieszę się ogromnie, że mogę robić to co robię, i nie muszę uprawiać żadnego off-roadu
.
Parę zdjęć (po tym jakże przydługim wstępie):
https://picasaweb.google.com/remikchrza ... directlink" onclick="window.open(this.href);return false;