Dlatemu właśnie ten przerobiony d4d testuje sie u mnie.
Na teraz, od złożenia (czyli rok temu) zrobił nieco ponad 10 tysi km.
Testuje sie u mnie, i jeszcze trochę to potrwa - bo ja wcale nie wykluczam, że padnie
To prototyp, poskładany z przypadkowych dosyć elementów, niekoniecznie w idealnej kondycji. A ja też go nie oszczędzam.
Na razie zima pokazała - że odpalanie na mrozie to przepaść do standardowych klekotów. Świec żarowych nie potrzebuje tak do -15, nie jest też wrażliwy na spadki napięcia, jak się zdarza w d4d.
Latem - nie ma problemów z temperaturą. Właściwie chyba nigdy nie zauważyłem, żeby wskaźnik sie podniósł od swojej normalnej pozycji - bez znaczenia czy gorąco na zewnątrz, czy ostra i długa góra.
Pali mało, między 8 a 11, mocy i momentu ma aż nadto, i fajną charakterystykę.
Zawsze jest ryzyko, że zmodyfikowany silnik (szczególnie pod kątem zwiększenia mocy i momentu) padnie stosunkowo szybko - ale to nie wynika z modyfikacji jako takiej - a nakładania sie kilku przyczyn. Po pierwsze, nigdy (jak do tej pory) nie trafiały do mnie na takowe operacje silniki nowe. Raczej wręcz odwrotnie. Czyli na zasadzie, że go już nie szkoda
. Dwa - poza silnikiem zwykle stare są też inne podzespoły - na przykład chłodnica czy wiskoza. Staram sie uczulać właścicieli, że te elementy powinny być w jak najlepszej kondycji, bo więcej mocy to i więcej mocy traconej - czymś to trzeba odprowadzić. Trzy - i jak się okazuje, ma to całkiem spory wpływ - zmiana parametrów silnika powoli, ale jednak - powoduje zmianę stylu jazdy. Zarówno na czarnym, jak i w terenie. Gdy auto przestaje jechać jak żółw - to i jego właściciel przestaje jeździć, jak żółwiem