DAC włacza sie tylko przy reduktorze,inaczej się nie da.Adam pisze:To jest jakieś masło maślane : )
Włączenie reduktora nie wyłącza ABS, VSC, TRC, robi to dopiero wyłączona blokada międzyosiowa.
Zjeżdżając z tej góry powinieneś TYLKO włączyć DAC.
Auto samo stabilizowałoby tor jazdy i prędkość na 8 km/h.
Nie ma znaczenia czy będziesz miał zapięty reduktor czy nie, czy zjedziesz na L czy na D, nie powinieneś jedynie włączać blokady międzyosiowej.
Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Moderator: luk4s7
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Masz rację, od 2 lat nie włączałem tego guzika, zabiera adrenalinę : )
czyli reduktor, L lub 2, DAC, bez blokady - powinno popyrczeć i zjechać powoli, i stabilnie na dół.
czyli reduktor, L lub 2, DAC, bez blokady - powinno popyrczeć i zjechać powoli, i stabilnie na dół.
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Zdaje się że masz rację.Włączenie centralnej blokady wyłączyło ABS a on by mi się bardzo przydał,bo po wciśnięciu hamulca jechał w dół bez zatrzymania.consigliero pisze:Jeżeli w pewnym momencie straciłeś panowanie i depnąłeś po hamulcu to w przypadku 4R wyłączasz DAC, trzeba taką sytuację przeczekać oczywiście jeżeli tam była jakakolwiek przyczepność . W przypadku 4R jedyny powód aby włacząć centralną blokadę to jazda w sypkim terenie lub błocie , chodzi o to aby wyłączyć VSC które poślizg interpretuje jak utratę kontroli i odcina moc od silnika , ale ty zjeżdżałeś w dól więc moc nie była problemem. Włączając centralną blokadę dezaktywujemy VSC i mamy rozdział mocy 50/50 z pełną mocą silnika i działającym systemie Atrac który działa zawsze i to jest naprawdę niezła rzecz . Dla przypomnieniapawiu pisze:Jestem swieżym posiadaczem TLC 120.Zawiozłem rodzinę w góry /Istebna/ i przy zjezdzie z góry straciłem przyczepnośc i pojechałem w dół po lodzie bez rzadnej kontroli z trudem zatrzymałem się przed drzewem.
Miałem :
włączony reduktor
przełożenie na L /automat/
wyłączoną blokadę centralnego mechanizmu
DAC
toczyłem się powoli-opony zimowe
co zrobiłem zle?
Samochód zjechał jak na saniach -nagle stracił przyczepność. Może za dużo włączyłem.Dajcie jakąś radę bo to był szok-2 tony dół bez kontroli
ATRAC czyli system próbujący utrzymać ciąg(moment obrotowy ) na kole (kołach?) które straciły przyczepność, z tego powodu samochód jest wyposażony w dosyć duże hamulce aby ABS mógł powstrzymać za bardzo rozpędzające się koło(koła?)
Jak to ktoś mądrze napisał że ATRAC to jest coś co pozwala wykreować LSD na przedniej i tylnej osi używając tylko dostępnej technologii, 4-kanałowy ABS, sensory ABS itd, w połączeniu z centralną blokadą jazda off staje się efektywna, oczywistym jest że ta technologia ma swoje ograniczenia ale jest prosta i elegancja bez użycia dodatkowych elementów.
PozdrawiaM zjeżdżający po śliskim na razie bez łańcuchów,
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Kochani.
Bardzo dziekuje za rady.Wygląda na to że nie mając doswiadczenia trafiłem na jakichś hardcore.Wydaje mi się po analizie Waszych wpisów że błedem błedem było włączenie blokady mechanizmu,bo to wyłączyło ABS i po naciśnieciu hamulca samochód dostał poslizgu i pojechał.Spróbuję te rady wykorzystać bo w sobotę jadę z powrotem po rodzinę a innej drogi tam nie ma.Aha i od razu będę łapał pobocze .Łancuchów niestety nie zdąże kupić.pawiu
Bardzo dziekuje za rady.Wygląda na to że nie mając doswiadczenia trafiłem na jakichś hardcore.Wydaje mi się po analizie Waszych wpisów że błedem błedem było włączenie blokady mechanizmu,bo to wyłączyło ABS i po naciśnieciu hamulca samochód dostał poslizgu i pojechał.Spróbuję te rady wykorzystać bo w sobotę jadę z powrotem po rodzinę a innej drogi tam nie ma.Aha i od razu będę łapał pobocze .Łancuchów niestety nie zdąże kupić.pawiu
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Blokady, ABS-y, DAC-e, VSC, LSD, ATRAC-i, TRC nie zmienią podstawowego faktu, że przyczepność gumy do lodu jest prawie zerowa. Pomysł z choinką przedni, w swoim czasie w Kanadzie widziałem gostka który mieszkał na sporej górce. Przy porannym zjeździe w zimie wieszał przy przednim zderzaku dwa na oko dwulitrowe woreczki z piaskiem, w każdym była mała dziurka. Piasek sypał się pod koła i przyczepność byla jak trzeba. Może warto pomyśleć nad podobnym patentem?. Oczywiście nie dziurka, tylko sterowane z kabiny elektrozawory (najlepiej pilotem), nie woreczki tylko gustowne pojemniki...., myślę, że przy dobrej reklamie można by tego trochę sprzedać
pozdrawiam
jjb
pozdrawiam
jjb
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
A tam systemy -ja ta abs powyłanczałem na zime bo bym zaliczył baobaba w gorcach, a tak sobie sam dostaosowuje gazior i hampel druga sprawa to miec cały czas dupochron na zasadzie pobocza /o ile jest/ i w momenie braku ciągu w góre -odbijałem tak kierownicą by autko stawało w poprzek drogi ,nie nabieramy wtety niekontrolowanej predkosci przy staczaniu sie tyłem w dół -co prowadzic moze do duzio beee trzecia metoda to kawałki łancucha/tak ze cztery/
i w dwoch miejscach obwiązujemy opone z felgą łącząc srubą ,nie jest to porazający sposób na poprawienie trakcji ,ale pozwala na skuteczne wyhamowanie pojazdu
i w dwoch miejscach obwiązujemy opone z felgą łącząc srubą ,nie jest to porazający sposób na poprawienie trakcji ,ale pozwala na skuteczne wyhamowanie pojazdu
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
ja tam się, co prawda, na śniegu nie znam, ale pierwsze co mi przyszło do głowy po przeczytaniu tej historii to bym zrobił z opony flaka... spuściłbym, przed zjazdem oczywiście, powietrze do około 0.5 bara (7psi)... jak gdzieś u siebie znajdę lód i śnieg to przetestuję
-
- Klubowicz
- Posty: 1889
- Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
- Auto: 4Runner
- Kontakt:
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Nie no ja myślę że w tym konkretnym wypadku nie było tak źle , kolega był nieprzygotowany na takie doświadczenie i wydaje mi się że spanikował . Nikomu nie życzę być w aucie nad którym się nie panuje, mnie się to zdarzyło 3 razy z tego 2 razy na lodzie częściowo przez brawurę i głupotę. Raz gdy wracałem takim starym VW T3 chłodzonym powietrzem naszym krakowskim odcinkiem autostrady w śnieżycy. Byłem najszybszy wyprzedziłem wszystkich jadąc z zawrotną prędkoscią 60 km/h w pewnym momencie zauważyłem że śnieg zmienia kierunek padania, o to nie śnieg zmienia kierunek tylko ja, nonszalacko koryguję kierunek jazdy i ze zdumieniem stwierdzam że przestrzeliłem w zasadzie już nie było potrzeby kręcenia kierownicą , barierka obrót o 360 lub 270 i ponownie jestem we właściwym kierunku jazdy. Nawet nie wysiadam z samochodu tylko odpalam , widzę że światła świecą kierunkowskazy działają to jadę do domu. Na miejscu stwiedzam dziurę pomiędzy zderzakiem a reflektorem. Znajomy coś tam podklepał zamalował na czarno i jazda. Następnego dnia przy pięknej słonecznej i mroźnej pogodzie ruszam z osiedlowego parkinku jest ślisko to jadę z fasonem , tylny napęd , wjeżdżam na dojazdówkę do głównej drogi długości jakieś 200 -300 metrów , w połowie odcinka naciskam hamulec i wiem że nie zatrzymam się przed skrzyżowaniem. Podnoszę się lekko w fotelu przytrzymując się kierownicy aby zobaczyć co jedzie z lewej . Mam pecha pod górkę drze rycząc pełną mocą silnika stary jelcz z niebieską szoferką , wbijam pedał hamulca w podłogę modląc się aby gość był na tyle szybki a ja na tyle wolny , aby punkt styku nie wypadł na jego przodzie . Uderzam w szoferkę tuż za kołem obraca mnie w kółko i staję , chyba jestem w szoku. Z szoferki wypada dwóch gości w drelichach , chyba mocno wkurzeni. Ze spokojem mówię panom aby się nie martwili bo moja wina i mam ubezpieczenie. Na to w odpowiedzi słyszę że dwa dni temu malowali szoferkę. Autem dojeżdżam do znajomego ale tuż przed garażem tracę ostatecznie hamulce, serwo się wylało.
PozdrawiaM
PozdrawiaM
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
W moim przypadku komletnie nie byłem przygotowany na takie niespodzianki bo droga była oblodzona tylko odcinkami tak ok 300 metrów a dalej była przyczepna,a to wszystko pokryte sniegiem nie widać było gdzie ślisko.To i tak dobrze że bez uszkodzeń z tego wyszedłem bo wokoło drzewa byłyconsigliero pisze:Nie no ja myślę że w tym konkretnym wypadku nie było tak źle , kolega był nieprzygotowany na takie doświadczenie i wydaje mi się że spanikował . Nikomu nie życzę być w aucie nad którym się nie panuje, mnie się to zdarzyło 3 razy z tego 2 razy na lodzie częściowo przez brawurę i głupotę. Raz gdy wracałem takim starym VW T3 chłodzonym powietrzem naszym krakowskim odcinkiem autostrady w śnieżycy. Byłem najszybszy wyprzedziłem wszystkich jadąc z zawrotną prędkoscią 60 km/h w pewnym momencie zauważyłem że śnieg zmienia kierunek padania, o to nie śnieg zmienia kierunek tylko ja, nonszalacko koryguję kierunek jazdy i ze zdumieniem stwierdzam że przestrzeliłem w zasadzie już nie było potrzeby kręcenia kierownicą , barierka obrót o 360 lub 270 i ponownie jestem we właściwym kierunku jazdy. Nawet nie wysiadam z samochodu tylko odpalam , widzę że światła świecą kierunkowskazy działają to jadę do domu. Na miejscu stwiedzam dziurę pomiędzy zderzakiem a reflektorem. Znajomy coś tam podklepał zamalował na czarno i jazda. Następnego dnia przy pięknej słonecznej i mroźnej pogodzie ruszam z osiedlowego parkinku jest ślisko to jadę z fasonem , tylny napęd , wjeżdżam na dojazdówkę do głównej drogi długości jakieś 200 -300 metrów , w połowie odcinka naciskam hamulec i wiem że nie zatrzymam się przed skrzyżowaniem. Podnoszę się lekko w fotelu przytrzymując się kierownicy aby zobaczyć co jedzie z lewej . Mam pecha pod górkę drze rycząc pełną mocą silnika stary jelcz z niebieską szoferką , wbijam pedał hamulca w podłogę modląc się aby gość był na tyle szybki a ja na tyle wolny , aby punkt styku nie wypadł na jego przodzie . Uderzam w szoferkę tuż za kołem obraca mnie w kółko i staję , chyba jestem w szoku. Z szoferki wypada dwóch gości w drelichach , chyba mocno wkurzeni. Ze spokojem mówię panom aby się nie martwili bo moja wina i mam ubezpieczenie. Na to w odpowiedzi słyszę że dwa dni temu malowali szoferkę. Autem dojeżdżam do znajomego ale tuż przed garażem tracę ostatecznie hamulce, serwo się wylało.
PozdrawiaM
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Zawsze koła skrecamy by stanąc boczkiem i miecz czas do zastanowienia , bez hampla -poprostu kierownica w kt. strone gdzie wygodniej i tyle / nie zawsze wychodzi w 100% ,ale metoda dobra i sprawdzonapawiu pisze:W moim przypadku komletnie nie byłem przygotowany na takie niespodzianki bo droga była oblodzona tylko odcinkami tak ok 300 metrów a dalej była przyczepna,a to wszystko pokryte sniegiem nie widać było gdzie ślisko.To i tak dobrze że bez uszkodzeń z tego wyszedłem bo wokoło drzewa byłyconsigliero pisze:Nie no ja myślę że w tym konkretnym wypadku nie było tak źle , kolega był nieprzygotowany na takie doświadczenie i wydaje mi się że spanikował . Nikomu nie życzę być w aucie nad którym się nie panuje, mnie się to zdarzyło 3 razy z tego 2 razy na lodzie częściowo przez brawurę i głupotę. Raz gdy wracałem takim starym VW T3 chłodzonym powietrzem naszym krakowskim odcinkiem autostrady w śnieżycy. Byłem najszybszy wyprzedziłem wszystkich jadąc z zawrotną prędkoscią 60 km/h w pewnym momencie zauważyłem że śnieg zmienia kierunek padania, o to nie śnieg zmienia kierunek tylko ja, nonszalacko koryguję kierunek jazdy i ze zdumieniem stwierdzam że przestrzeliłem w zasadzie już nie było potrzeby kręcenia kierownicą , barierka obrót o 360 lub 270 i ponownie jestem we właściwym kierunku jazdy. Nawet nie wysiadam z samochodu tylko odpalam , widzę że światła świecą kierunkowskazy działają to jadę do domu. Na miejscu stwiedzam dziurę pomiędzy zderzakiem a reflektorem. Znajomy coś tam podklepał zamalował na czarno i jazda. Następnego dnia przy pięknej słonecznej i mroźnej pogodzie ruszam z osiedlowego parkinku jest ślisko to jadę z fasonem , tylny napęd , wjeżdżam na dojazdówkę do głównej drogi długości jakieś 200 -300 metrów , w połowie odcinka naciskam hamulec i wiem że nie zatrzymam się przed skrzyżowaniem. Podnoszę się lekko w fotelu przytrzymując się kierownicy aby zobaczyć co jedzie z lewej . Mam pecha pod górkę drze rycząc pełną mocą silnika stary jelcz z niebieską szoferką , wbijam pedał hamulca w podłogę modląc się aby gość był na tyle szybki a ja na tyle wolny , aby punkt styku nie wypadł na jego przodzie . Uderzam w szoferkę tuż za kołem obraca mnie w kółko i staję , chyba jestem w szoku. Z szoferki wypada dwóch gości w drelichach , chyba mocno wkurzeni. Ze spokojem mówię panom aby się nie martwili bo moja wina i mam ubezpieczenie. Na to w odpowiedzi słyszę że dwa dni temu malowali szoferkę. Autem dojeżdżam do znajomego ale tuż przed garażem tracę ostatecznie hamulce, serwo się wylało.
PozdrawiaM
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Postawić się boczkiem na stromym zjeździe można strzelić też boczka . Ja generalnie nie używam hamulca , zjeżdżam na reduktorze i możliwe na najniższym biegu i jakoś się udawało przynajmniej do tej pory.
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Poza tematem
Czy warto cytować CAŁE poprzedzające posty
Czy warto cytować CAŁE poprzedzające posty
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
a co serwer sie grzejeirko pisze:Poza tematem
Czy warto cytować CAŁE poprzedzające posty
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
Niby tak ,ale mowie tu o podjezdzie do góry -i nagle autko stop na lodzie i zaczyna lekko nas niesłuchac -wtedy wykonujemy takowy manewr ,na napedzonym to wiadomo ze przygoda prawie pewnaPostawić się boczkiem na stromym zjeździe można strzelić też boczka
Re: Jak zapobiec staczaniu po lodzie?
ja robię jak Heniu reduktor jeden i tyle (przy zjeżdzie) w sumie więcej się nie da, a w razie W klinuje się na wąskiej drodze stawiając auto w poprzek a za większy hard core uważam agresywny podjazd niż zjazd jak do dziś takie manewry udają mi się a górki u mnie nie małe