Update z pierwszego wyjazdu.
Wrażenia nadal bardzo pozytywne. Zupełnie bezstresowe składanie i rozkładanie namiotu, w jedna osobę, zasługuje na szczególną pochwałę. Wygląda to po raz pierwszy faktycznie jak na reklamie, że składamy front, ciągniemy za trzy taśmy, poprawiamy brzegi, zapinamy klamry i możemy jechać.
Jedynym lekko irytującym elementem jest teleskopowa drabinka, która ma indywidualną blokadę dla każdego szczebla, zamiast mechanizmu centralnego, i chyba jej składanie trwa tyle samo co całej reszty.
Rzeczy mniej oczywiste acz istotne- spalanie. Różnica jaką odnotowałem jest dla mnie satysfakcjonującą. Konsumpcja ON wzrosła między 0.2 a 0.5 l w zależności od odcinka. Na strasie nie miałem poczucia że coś mnie hamuje, stawia opory albo wprawia auto w wibrację.
Producent zaleca jazdę max 110. Mi się realnie udało rozpędzić do 130km/h w aucie bez bagażnika dachowego z przodu i do 140 z bagażnikiem i owiewką. Nie chciałem kusić losu i sprawdzać przy jakiej prędkości namiot odleci... Przy tych prędkościach nie odnotowałem żadnego dyskomfortu związanego z posiadaniem namiotu na dachu.
Ogólnie namiot jest cichy w trasie, szczególnie jeśli mamy go zamontowanego nad paką. Delikatny szum pojawia się dopiero w okolicach 120km/h i jest on porównywalny do hałasu generowanego przez opony AT. Musze tu zaznaczyć że na Revo mam go bardzo wysoko i bez owiewki, w związku z czym ilość powietrza która dostaje się pod niego jest znaczna. Na Vigo, hałas generowany przez bagażnik i opony MT całkowicie zagłusza namiot.
Co do jakości snu nie mam zastrzeżeń. Jak już wcześniej pisałem, materac ma dla mnie optymalną twardość i nie budziłem się rano połamany. Temperatury nie były w żadną stronę ekstremalne, więc nie odczułem ani mrozu ani duchoty.
Pojawiła się za to niesławna kondensacja. Na podłodze i plastikowym okienku można było rano odnaleźć nieco wilgoci. Na szczęści nic na mnie nie kapało. Dzięki nieprzemakalnej poszewce sam materac też pozostał suchy. Śmiem wysnuć teorię, że w innych namiotach kondensacja na podłodze nie jest zauważana, ponieważ wsiąka ona w bawełniana poszewkę materaca.
Skorupa ładnie przetrwała ciuranie po gałęziach. Widoczne są na niej liczne ślady kory i gałęzi ale struktura nie została naruszona.
Największą wadą namiotu w wersji MINI okazuje się chyba jego pojemność, która na chwilę obecną wydaje się zerowa. Bardzo się nie gimnastykowałem, ale na razie nie udało mi się go zamknąć z czymkolwiek co nie jest częścią zestawu. Oznacza to konieczność każdorazowego pakowania śpiworów, poduszek i reszt dobytku z powrotem na pakę. Zdaje się że w wersji 4 osobowej da radę jeszcze kilka rzeczy zostawić. Tutaj boczki zapadają się praktycznie do siebie, więc brakuje tej przestrzeni pomiędzy nimi, gdzie coś jeszcze można by wepchnąć.